Kierowca BMW zatrzymał się na samym środku przejazdu kolejowego. Nie uwierzycie, z jakiego powodu
Miłość ci wszystko wybaczy, rozpędzony pociąg już niekoniecznie. Kierowca BMW zrobił najdroższe i najgłupsze zdjęcie w życiu. Mógł zginąć, bo chciał wysłać fotkę swojej ukochanej.

Pamiętam sprzed kilkunastu lat modę na zdjęcia robione na torach. Różne aspirujące modelki - czyli np. moje koleżanki z klasy - pozowały na środku kolejowego szlaku, a znajome aspirujące fotografki (te, które zakładały profile z imieniem, nazwiskiem i słowem „Photography” w nazwie) robiły im zdjęcia lustrzanką otrzymaną pod choinkę.
Dziś to pomnik dawnej mody
Jeśli ktoś nie umykał sprzed pędzącego InterCity w ostatniej chwili, właściwie nie było w tym nic złego tego typu sesje mogą stanowić dziś miłą pamiątkę i świadectwo dawnej mody i estetyki. Odeszły, niczym grzywki z potylicy i spodnie u mężczyzn tak wąskie, że aż zatrzymujące ukrwienie w ważnych obszarach ciała.
Wygląda jednak na to, że nie wszyscy pożegnali modę na fotki na torach. Wczoraj w podwarszawskim Zalesiu Górnym miało miejsce wydarzenie tak dziwaczne i głupie, że na jego tle większość innych newsów o „kierowcach BMW” wygląda na kompletnie niewinne i zupełnie normalne.
44-latek wjechał na środek torów, włączył światła awaryjne i się tam zatrzymał
Po co? Wytłumaczenie może zaskoczyć, zwłaszcza że mówimy o człowieku, po którym należałoby się spodziewać już pewnego życiowego doświadczenia i rozsądku. Jak podaje policja z Piaseczna, powodem wjazdu i zatrzymania się na środku czynnego, ruchliwego przejazdu, była chęć zrobienia zdjęć dla ukochanej. Co miało być w kadrze? Czy kierowca chciał pochwalić się tym, jaki jest odważny? A może chciał zapozować niczym dawne modelki, ale zapomniał, że jest w samochodzie? Tego zapewne się nie dowiemy. Istnieje też możliwość, że to ukochana dała mu zadanie, by go sprawdzić. Obawiam się, że nie zdał.
Kierowca nie zwracał uwagi na klaksony innych kierowców. W trakcie sesji zamknęły się rogatki. Aby móc uniknąć tragedii, musiał zjechać z przejazdu. Na szczęście jeden ze świadków zdarzenia wyłamał szlaban. Chwilę później przejechał pociąg. Było blisko.
Policja otrzymała zgłoszenie o „nietrzeźwym kierującym”
„Początkowo zgłoszenie brzmiało poważnie: wyłamana rogatka i nietrzeźwy kierowca zatrzymany przez świadków zdarzenia. Kiedy jednak funkcjonariusze dotarli na miejsce, rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej zaskakująca” - podaje piaseczyńska policja na swojej stronie.
44-latek okazał się, o dziwo, zupełnie trzeźwy, „ale zakochany po uszy”, jak napisano. Całe zdarzenie utrwaliły kamery monitoringu, co być może stanowi dodatkowy atut z punktu widzenia odbiorczyni zdjęć - to trochę jak sesja weselna, do której zamawia się oprócz fotografa jeszcze operatora. Koszt też był podobny, jak w przypadku skorzystania z usług profesjonalisty. Kierowca BMW został ukarany mandatem w wysokości 2000 zł i otrzymał 10 punktów karnych. Sam przyznał, że to „najdroższe zdjęcie, jakie kiedykolwiek zrobił”. Dobrze, że nie ostatnie. Oby następnym razem z miłości nie zechciał sfotografować się np. na autostradzie pod prąd. Albo z głową w paszczy krokodyla.
Zdjęcie główne: KPP w Piasecznie