Czego nie robić, gdy szukasz miejsca do zaparkowania? Na pewno nie podszywaj się pod policję
Pani z białej Skody nie mogła przeżyć, że ktoś inny zajął miejsce parkingowe, które sobie upatrzyła. Posunęła się więc do czynności, które mogą zostać uznane za przestępstwo.
Przebywanie w Zakopanem w czasie ferii zimowych to z całą pewnością stresujące doświadczenie. Nie mam w tej kwestii osobistych doświadczeń, bo staram się unikać tak tłocznych miejsc w „wysokim” sezonie. Rozumiem jednak, że dla wielu osób to jedyny termin, w którym mogą zajrzeć do lubianej miejscowości. Niestety, muszą się liczyć z problemami.
Na przykład w kwestii szukania miejsc parkingowych
Zwłaszcza jeśli ktoś nie chce parkować na licznych, zakopiańskich płatnych parkingach, czeka go sporo krążenia po uliczkach. Im dłużej nie można znaleźć miejsca do parkowania, tym mocniej rosną emocje. Efekty widać np. na nowym filmie opublikowanym na kanale „Stop Cham”. Jest i trochę śmiesznie, i strasznie.
O co chodzi? Kierująca z kamerą mija stojącą z boku drogi - najpewniej w miejscu niedozwolonym, z włączonymi światłami awaryjnymi - Skodę Superb. Jej właściciel czekał, aż będzie mógł włączyć się do ruchu. Autorka filmu pojechała pierwsza, a chwilę później znalazła upragnione miejsce do parkowania. Gdy na nie wjechała, zaczęła się „akcja”.
Okazało się, że to było upatrzone miejsce osób ze Skody
Nie można z całą pewnością mówić o żadnym „wepchnięciu się” kierującej z kamerą. Nie złamała przepisu ani nawet nie zachowała się niezgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami kultury.
Ale „załoga” Skody widocznie uważała inaczej. Kobieta z Superba zaczęła więc najpierw upominać autorkę przez szybę, a później zastosowała specyficzną taktykę polegającą na… podszywaniu się pod policjantkę. Argumentowała, że kierująca zajechała drogę Skodzie i pokazywała „odznakę”. Na szczęście mężczyzna jadący w samochodzie z kamerą zachował trzeźwość umysłu. Przytomnie zwrócił uwagę na posługiwanie się przez „policjantkę” niefachowym słownictwem („migacz”), wskazał, że „taką odznakę można sobie kupić na Allegro” (słusznie), a później zażądał przedstawienia się stopniem służbowym i imieniem i nazwiskiem. Co zrobiła „policjantka”? Pozdrowiła nagrywających środkowym palcem i czym prędzej odjechała. Wspaniała, udawana interwencja.
Jak odróżnić policjanta od przebierańca?
Kobieta ze Skody nie zrobiłaby kariery w przemyśle filmowym i raczej nie może liczyć na role nawet w policyjnych paradokumentach. Udawanie było słabe, choć niewykluczone, że czasami działa i na magiczne hasło „policja” i widok czegoś, co z daleka przypomina odznakę, inni się boją i ustępują, a „policjantka” triumfuje z chichotem. Zwłaszcza że biały Superb może kojarzyć się z nieoznakowanym radiowozem.
Przypomnijmy: prawdziwy policjant powinien rozpocząć interwencję od przedstawienia się stopniem służbowym oraz imieniem i nazwiskiem. Jego obowiązkiem jest podanie przyczyny zatrzymania. Legitymacja zawiera imię i nazwisko funkcjonariusza, jego stopień, zdjęcie, numer legitymacji, numer identyfikacyjny i datę ważności, a odznaka ma kształt gwiazdy policyjnej z numerem identyfikacyjnym w centralnej części.
Z kolei ważna informacja dla osób, które chcą walczyć o miejsca parkingowe stosując taktykę pani ze Skody jest następująca: „kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Sprawa z filmu została zgłoszona, więc niewykluczone, że jego bohaterka wkrótce zaparkuje na trochę dłużej. Oczywiście, szanse na to nie są wielkie, ale nie traćmy nadziei. Niczym na znalezienie miejsca w Zakopanem.
Czytaj więcej:
