Kraina prędkości jednak ma ograniczenia. Przekroczył limit o 201 km/h
Pewien kierowca Porsche za mocno wziął do siebie fakt, że na niemieckich autostradach nie ma limitów prędkości. Teraz dostał wyjątkowo drogą przesyłkę.

Autobahn, czyli niemiecka autostrada, to dla wielu kierowców miejsce niemal bajkowe. Prosta po horyzont trasa, trzy pasy, możliwość wciśnięcia gazu do podłogi i brak konieczności spoglądania w lusterko w poszukiwaniu policyjnych radiowozów. Nic dziwnego, że po minięciu znaku oznaczającego koniec ograniczeń prędkości, niejeden wciska gaz do podłogi, po chwili mknąć grubo ponad 200 km/h. Tam to legalne, przynajmniej póki co, bo wiele grup polityków od dawna myśli nad zmianą przepisów.
Ale jazda po autostradzie w Niemczech to nie bajka
Każdy, kto był niedawno za naszą zachodnią granicą dobrze wie, że rzeczywistość wcale nie wygląda tak, jak na tiktokowym filmiku. Remonty, fotoradary, coraz dłuższe odcinki z ograniczeniami, tłok… a i kierowcy nie zawsze są tak kulturalni i myślący za kółkiem, jak kiedyś.
Szybka jazda po niemieckiej autostradzie może oznaczać mandat - o czym przypomniał sobie kierowca Porsche Panamera Turbo S E-Hybrid, który pod koniec maja na autostradzie A2 w rejonie Burg (kraju związkowym Saksonia-Anhalt) został uchwycony przez policyjny fotoradar, gdy przemykał obok niego z prędkością 321 km/h. Problem w tym, że w miejscu pomiaru obowiązywało ograniczenie do 120 km/h.

Co grozi za takie przekroczenie prędkości w Niemczech?
Jak podają lokalne media, policja poinformowała, że kierowca dostanie 900 euro (ponad 3800 zł) mandatu. Otrzyma też dwa punkty karne. Wszystkim oburzonym tym, że to za mało punktów, przypominam, że w Niemczech już po uzbieraniu ośmiu traci się prawo jazdy. Poza tym, kierowca Porsche nie może prowadzić pojazdów przez trzy miesiące.
To jeden z najbardziej drastycznych przypadków przekroczenia prędkości w tym regionie. Prędkość maksymalna najnowszej Panamery w tej wersji to według producenta 325 km/h - kierowca musiał więc jechać z gazem w podłodze. Taki wóz ma 782 KM z połączenia czterolitrowego V8 z silnikiem elektrycznym.

Im więcej takich przekroczeń, tym gorzej
To nie pierwszy głośny przypadek ekstremalnej prędkości na A2. W lipcu 2021 roku kierowca Bugatti rozpędził się tam do 417 km/h, a nawet puścił na chwilę kierownicę, nagrywając wyczyn. Sprawa trafiła do prokuratury, ale została umorzona – uznano, że brak było podstaw, by mówić o nielegalnym wyścigu, a całość odbywała się na fragmencie bez limitów.
Niestety - każda taka sprawa wzbudza głosy polityków i aktywistów, którzy chcieliby ustalenia ograniczenia prędkości na niemieckich autostradach. Mają dzięki temu mocne argumenty. Kierowcy Porsche życzę miłej jazdy na rowerze (dobrze, że jest lato). A wy - jeśli akurat jedziecie do Niemiec w wakacje - pamiętajcie, że więcej jest tam fragmentów z limitami niż bez. Zagapienie się i spóźnienie z hamowaniem może być drogie. Bardzo często jeśli po odcinku bez ograniczeń stawiany jest znak z limitem, tuż za nim instaluje się fotoradar. Tak zapewne było i w tym wypadku.