REKLAMA

Nadchodzi zmniejszenie gamy BMW. Obstawiamy, z czym trzeba będzie się pożegnać

Elektryfikacja i zapewnianie dobrych „wrażeń cyfrowych” chińskim klientom kosztuje, więc BMW musi dokonać pewnych cięć w swojej gamie.

zmniejszenie gamy bmw
REKLAMA
REKLAMA

Ogólnie nie jest źle, bo sytuację ratują Chiny, ale zawsze mogłoby być lepiej. Pracujemy nad zwiększeniem marży na naszych produktach. Przed nami sporo wyzwań związanych z elektryfikacją gamy – tak można streścić wypowiedź, której dla agencji Reuters udzielił Nicolas Peter, dyrektor finansowy marki BMW.

Niestety, elektryfikacja nie jest tania

To oznacza, że BMW będzie musiało szukać pewnych oszczędności, by znaleźć pieniądze na rozwijanie nowych technologii. Jak mówił Peter, konieczne okaże się uproszczenie gamy i ograniczenie liczby dostępnych opcji i silników.

Zmniejszenie gamy BMW: co może zniknąć?

Myślę, że BMW będzie musiało trochę zmienić swoją politykę oferowania wyjściowo dość ubogiego samochodu, do którego dodaje się pojedyncze opcje. Koszty na pewno zmniejszyłoby sprzedawanie większej ilości pakietów. Zapewne można się tego spodziewać, ale jeszcze bardziej prawdopodobne jest to, że nowe BMW będą miały na pokładzie prawie wszystkie możliwe gadżety nawet w najtańszej wersji – tyle że zablokowane. Właściciel będzie mógł dopłacić (w momencie zakupu lub później) za zdalne włączenie dostępu np. do podgrzewanych foteli albo bardziej rozbudowanych reflektorów LED.

Tego typu rozwiązania już teraz wchodzą do BMW. Kupując np. serię 3, można w dowolnej chwili dokupić asystenta świateł drogowych. W przyszłości będzie ich jeszcze więcej.

Czy zmniejszenie gamy BMW dotknie też silniki?

Zapewne w niektórych modelach zmniejszy się liczba oferowanych motorów. Przykładowo, w serii 5 można teraz wybrać sześciocylindrowego diesla w trzech wariantach: 30d, 40d i M50d. Tego ostatniego zaraz nie będzie, a w przyszłości pewnie i kolejnych.

Oczywiście, zmniejszenie gamy BMW może dotknąć też całych modeli. Dyrektor Peter nie wymienił żadnych kandydatów na ścięcie ostrym toporem księgowego. Ale przecież można trochę pozgadywać, to niezła zabawa. Jakie modele mogą wkrótce zakończyć karierę?

BMW Z4

BMW Z4 2019 test

Nowy model nie jest piękny, ale dobrze jeździ – tyle że moda na roadstery się już skończyła. Poza tym, czy widzieliście aktualne Z4 na ulicy? Ja tylko w moim garażu, gdy je testowałem. Niestety, koniec Z4 może oznaczać też brak kolejnej Toyoty Supry.

BMW i3

BMW i3 klocki hamulcowe

BMW i3 jest na rynku od 2013 roku, ale – podobno – jak na razie nigdzie się nie wybiera i może być produkowane aż do 2024 r. Gdy debiutowało, „elektromobilność” brzmiała jak słowo z bajki. Dziś klienci i rynek dojrzeli do tego typu aut, a i3 nadal jest dobre, więc sprzedaje się coraz lepiej. Wątpię jednak, by doczekało się następcy. Zamiast nowego i3, pojawią się zeroemisyjne BMW „nowej ery”, takie jak ix3 lub po prostu elektryczne wersje dobrze znanych, spalinowych modeli. Oryginalne i trochę udziwnione i3 będzie musiało odejść.

BMW 6 GT

BMW-6-GT-4

Mam sentyment do BMW 6 GT, bo to był pierwszy samochód, który testowałem na Autoblogu. Oprócz tego, to bardzo wygodny model z przepastnym wnętrzem. Wygląd? Po latach nawet się do niego przekonałem. Miło, że to coś innego niż 5 Touring albo X5. Niestety, jestem w mniejszości. Klienci nie pokochali 6 GT. Co to oznacza? Zapewne „ograniczanie gamy”. Z BMW 3 GT stanie się to samo… to znaczy, już się stało, bo tej wersji w generacji G20 nie będzie.

BMW 2 Cabrio

Kabriolet-BMW-2-Cabrio-2

Fani BMW i wiatru we włosach nie mają lekkiego życia. Seria 8 Cabrio może i jeszcze na jakiś czas z nami zostanie, ale „Dwójka” kabrio: wątpię. Szkoda, mógłbym taką mieć do jazdy po mieście. Niech ma nawet i trzy cylindry.

Jest jeszcze jedna sprawa

REKLAMA

Nicolas Peter w wywiadzie przypomniał wyniki badań, według których aż dwie trzecie klientów z Chin przesiądzie się na auta konkurencji, jeśli będą zapewniać „lepsze wrażenia cyfrowe” (po angielsku użyto zwrotu „digital experience”). „To na tym należy się skupić” – dodał dyrektor.

Co to oznacza dla europejskich klientów BMW? Zapewne to, że zapewnianie „cyfrowych wrażeń” jest tańsze od zapewniania „radości z jazdy”, a poza tym radość z jazdy emituje CO2, a ekrany nie. W dalszej perspektywie, to brzmi jak koniec znanego nam charakteru marki BMW. Spieszmy się kupować nowe modele, no i dopłacać za subskrypcje opcji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA