Rząd wraca do pomysłu podniesienia akcyzy na auta używane. I będzie oglądał DPF-y
Nie chcecie samochodów elektrycznych? To wprowadzimy zmiany w akcyzie, by nie opłacało się sprowadzać używanych. I obejrzymy Wasze DPF-y.
W stolicy odbyła się dziś konferencja prasowa pod enigmatycznym tytułem „Innowacyjny ekosystem dla elektromobilności. Wyniki programu akceleracyjnego PilotMaker Elektro Scali Up". To podsumowanie programu obejmującego przedsięwzięcia m.in. z zakresu systemów zarządzania energią i flotą samochodów elektrycznych poprzez szybkie ładowarki.
Jednak ciekawsze od samego podsumowania programu były ogłoszone przez wicepremier, minister rozwoju Jadwigę Emilewicz plany rządu, dotyczące zachęcania ludzi do zainteresowania się elektromobilnością.
Rząd chce zmian w akcyzie
Według minister, najlepsze działania, które mają w tym pomóc to:
- podniesienie opłaty akcyzowej na samochody używane do poziomu, który sprawi, że nie będzie się opłacało ich sprowadzać do Polski
- wprowadzenie mocnych regulacji w zakresie wycinania filtrów DPF.
Pani minister zauważyła, że dziś „wzmożoną opłatę płacą ci, którzy mają samochód w lepszym standardzie ekologicznym”. Niestety, nie wyjaśniła dlaczego auta z silnikami o pojemności powyżej 2 litrów są bardziej ekologiczne niż te z mniejszymi. Możemy się tylko domyślać, że mogło chodzić o duże SUV-y z napędem hybrydowym, które przecież wcale nie są duże i ciężkie i prawie wcale nie zużywają paliwa.
Swoją drogą, faktycznie uzależnianie poziomu akcyzy od pojemności silnika od dawna przeczy jakiekolwiek logice, więc uregulowanie obowiązującego od 1989 r. systemu akcyzowego niewątpliwie jest potrzebne. Pytanie tylko, czy przyjęta argumentacja jest słuszna.
Będą częstsze kontrole filtrów DPF
Rząd zapowiedział wprowadzenie regulacji, które maja pozwolić na wzmożony monitoring i kontrolę samochodów na ulicach, by auta z wyciętym filtrem DPF nie były dopuszczane do ruchu. Biorąc pod uwagę, że porządnie zrobione wycięcie DPF jest trudne do wykrycia, zdaje się, że mowa o walce z wiatrakami.
Podczas konferencji minister klimatu Michał Kurtyka zwrócił uwagę, że największą barierą zakupową dla Polaków jest fakt, że auta elektryczne są droższe w zakupie, ale zapominamy o tym, że są tańsze w utrzymaniu. Dlatego trzeba przejść przez tę barierę i „równolegle zadbać o to by nie zwiększała się liczba nieekologicznych pojazdów”.
Wyprowadzimy się z bloków?
Według przedstawicieli rządu, w okolicach 2022-2023 r. nastąpi przełamanie kosztowe i pojazdy spalinowe przestaną być tańsze niż elektryczne. Kurtyka przypomniał, że w Kalifornii i Norwegii 85 proc. ładowań samochodów elektrycznych odbywa się w domu. Jeśli u nas ma być podobnie, to chyba możemy się spodziewać znacznego podniesienia dochodów i wyprowadzki z bloków do wymarzonych domów, gdzie każdy będzie mógł ładować swoją Izerę. Nie mogę się doczekać.