Do tej pory w Polsce był jeden elektryczny motocykl 125. Teraz będzie Zero
Do Polski wchodzi marka Zero Motorcycles, amerykański producent motocykli elektrycznych. Zwolennicy dwukołowej elektromobilności nie będą już musieli trzymać się Super Soco TC Max.
Zadziwiające, ale do tej pory rynek elektrycznych motocykli odpowiadających pojemności 125 ccm (czyli moc maksymalna 11 kW) właściwie nie istnieje. Tak jakby ten genialny wynalazek, jakim jest cichy, elektryczny jednoślad, w ogóle nie został zauważony na naszym rynku. Co jakiś czas czytam tylko o kolejnych startupach, które mają zamiar coś takiego wprowadzić, ale kończy się to zwykle informacją że na razie jest render, a potem będzie kosztowało 10 tys. dolarów.
Teraz na pełnej wchodzi nowa marka: amerykańska Zero Motorcycles
Zero, bo emitują zero spalin. Wszystkie są elektryczne. W dodatku od razu do Polski wchodzi pełna oferta dziewięciu elektrycznych jednośladów. Z tego osiem (na razie) dla mnie odpada, bo wymagają kategorii A, ale i tak prezentują się nieźle. Najmocniejszy model w gamie – SRS – ma 82 kW (111,5 KM) i rozpędzi się do 200 km/h. Znaczy nielegalnie się rozpędzi, chyba że poza drogą publiczną, na jakimś torze, to wtedy spoko. Mnie jednak najbardziej interesuje model S, jedyny w gamie z mocą 11 kW. Spójrzcie:
Pobrałem sobie specyfikację modelu Zero S
Moc 11 kW, ale chwilowa nawet 44 kW – ciekawe jak to spełnia wymogi homologacji na 125 ccm. Nie znam się, więc nie będę wnikał. Motocykl ma akumulator o pojemności 14,4 kWh, czyli większy niż Citroen Ami. Przejedzie w trybie mieszanym nawet do 200 km, czyli więcej niż moja 125-tka od tankowania do tankowania. Nie znam jeszcze ceny, ale na pewno trzeba będzie w niej uwzględnić szybką ładowarkę. Z normalnego gniazdka motocykl ładuje się ponad 9 godzin, z szybką ładowarką 6 kW zajmie mu to 2 godziny. Oczywiście pod warunkiem, że mamy dostęp do odpowiedniej stacji ładowania. Ale akurat 6 kW to można ciągnąć z ładowarki ściennej... jak ktoś ma. Nieważne. Ważne, że wreszcie jest motocykl elektryczny typu 125, który wygląda świetnie i zapewne będzie miał naprawdę odejście.
Nieprzesadnie jaram się nowoczesnymi motocyklami, większość jest dość okropna (no i trzeba zmieniać biegi, jak zwierzę), ale dobra elektryczna 125-tka to coś, na co przebieram nóżkami z niecierpliwością.