REKLAMA

Śmiertelny wypadek autonomicznego Ubera – jest akt oskarżenia przeciw kierowcy

Uber jest niewinny, ale sąd oceni, czy za wypadek śmiertelny nie odpowiada kierowca testowy.

wypadek śmiertelny uber
REKLAMA
REKLAMA

To ciąg dalszy wypadku, jaki 2,5 roku temu wydarzył się w Tempe w Arizonie. Autonomiczny samochód testowy Ubera potrącił wówczas kobietę przechodzącą przez ulicę z rowerem w nocy, poza przejściem dla pieszych. Potrącona zmarła na skutek ran odniesionych podczas kolizji.

Jak ustalono, w chwili wypadku samochód poruszał się w trybie autonomicznym, a nadzorujący go kierowca testowy koncentrował się na czymś innym, niż obserwowanie drogi. Widać to wyraźnie w materiale wideo udostępnionym przez Ubera.

System dostrzegł przeszkodę, ale uznał ją za fałszywy alarm

Uber przerwał testy swojej floty w Stanach Zjednoczonych, dopiero niedawno uzyskał zgodę na wznowienie ich w Kalifornii. Firma błyskawicznie zawarła ugodę z rodziną poszkodowanej, ale to nie zakończyło sprawy.

Początkowe ustalenia policji wskazywały, że winną za wypadek należy uznać poszkodowaną pieszą.

Uznawano wówczas, że zbieg nieszczęśliwych wypadków sprawił, że kolizji trudno byłoby uniknąć nawet jeśli auto byłoby prowadzone przez człowieka. Szef policji w Tempe twierdził, piesza wyszła z głębokiego cienia, prosto na jezdnię i  została potrącona ok. 90 metrów od dobrze oświetlonego przejścia dla pieszych. Według ustaleń wszystko stało się zbyt szybko, by kierowca testowy mógł zareagować w jakikolwiek sposób.

REKLAMA

Rok po wypadku kolejni śledczy uznali, że nie ma podstaw ku temu, by obciążyć odpowiedzialnością karną Ubera, ale uznali, że wypadku można było uniknąć i znaleźli podstawy do oskarżenia kierowcy testowego. Śledztwo przeprowadzone przez policję i ekspertów z amerykańskiej Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu wykazało, że przyczyną wypadku był błąd ludzki. Prowadząca pojazd (bo choć Rafael Vasquez w prawie jazdy wpisany jest jako mężczyzna, identyfikuje się jako kobieta i nazywa Rafaelą) 34 proc. czasu podczas tej podróży spędziła na patrzeniu w smartfona, na którym oglądała odcinek The Voice. Gdyby zajmowała się prowadzeniem samochodu, według śledczych byłaby w stanie uniknąć wypadku.

Oskarżona Rafael Vasquez nie przyznaje się do winy. Kolejne posiedzenie sądu zaplanowano na luty przyszłego roku.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA