REKLAMA

Wielki koncern wprowadza interesujący zapis do warunków gwarancji. Będzie trzeba się pilnować

Czy każdy zna podstawowe zasady działania gwarancji producenta dla samochodów? Dobrze się zastanówcie nad odpowiedzią, ponieważ idzie nowe.

GM gwarancja
REKLAMA

Do tej pory w okresie objętym gwarancją trzeba jeździć na regularne serwisy i przeglądy do ASO, niczego nie tuningować – i zasadniczo ochrona działa. Niektórzy będą teraz chcieli się pokłócić, że np. olej można wymienić poza ASO, a gwarancja zostanie zachowana. Szczerze? Nie radzę tego robić. Wymiana oleju w ASO to nie majątek, a dodatkowo otrzymujemy wpis do historii pojazdu w sieci dealerskiej. Ja jednak dziś nie o tym, bo ja o oprogramowaniu.

Do tej pory powszechnie uważano, że nie należy robić „programu” do silnika, gdyż grozi to utratą gwarancji. Teraz będzie inaczej – teraz trzeba będzie wgrywać nowe oprogramowanie, bo inaczej gwarancja zostanie utracona… Oto zapis z amerykańskiej książki gwarancyjnej General Motors na rok 2025/2026, opublikowany przez Motor1:

REKLAMA

Właściciel pojazdu jest odpowiedzialny za zapewnienie, że wszystkie aktualizacje oprogramowania Over-the-Air dostarczane przez producenta zostaną zainstalowane w ciągu 45 dni od momentu udostępnienia oprogramowania dla pojazdu. Uszkodzenia powstałe w wyniku niedopełnienia tego obowiązku nie są objęte gwarancją.

W praktyce będzie to wyglądać mniej więcej tak: technik przyjmujący samochód na naprawę gwarancyjną zacznie od sprawdzenia wersji oprogramowania. Jeżeli oprogramowanie nie będzie aktualne, firma odmówi naprawy na gwarancji. Być może nawet zażąda zwrotu kosztów za prace serwisowe związane ze sprawdzeniem usterki.

Sama aktualizacja nie wystarczy

Dlaczego? Ponieważ w książce gwarancyjnej podana jest także liczba dni na wprowadzenie każdej nowej wersji. Każdy update ma swoją datę, a komputer pokładowy prowadzi logi z datami wprowadzenia ulepszeń. Teoretycznie więc wystarczy, że choćby jeden dodatek nie zostanie zainstalowany na czas – i to wystarczy, by pójść z klientem na noże. Przecież jedno niedopełnienie obowiązku w terminie może wpłynąć na skuteczność kolejnych…

Powiecie, że wymyślam i przesadzam? Kiedyś rozkleiły mi się buty, a sprzedawca odmówił gwarancji, ponieważ oddałem je z zawiązanymi sznurowadłami. Jego zdaniem był to dowód, że nie sznurowałem ich za każdym razem, co oznaczało, że źle je użytkowałem – i firma odmówiła naprawy podeszwy. Chodziło o vansy za 200 zł.

Takich zapisów będzie coraz więcej.

Innym pionierem w tej materii jest Tesla. Firma wprowadziła następujący zapis:

Gwarancja (ochrona – ang. coverage) może zostać wyłączona w przypadku problemów wynikających z nieprzestrzegania przez Ciebie określonych instrukcji i zaleceń zawartych w dokumentacji dla użytkownika lub z nieinstalowania aktualizacji oprogramowania pojazdu po otrzymaniu powiadomienia o dostępności aktualizacji.

Nie myślcie, że do tej pory nie było aktualizacji oprogramowania

Były, ale zwykle wymagały fizycznego podłączenia do firmowego interfejsu. Obowiązek ten spoczywał na mechanikach w serwisach. Teraz, dzięki karcie GSM, został przerzucony na właścicieli, a ich niedopatrzenie może zostać uznane za naruszenie warunków gwarancji.

REKLAMA

Rozwiązanie?

Aktualizacje powinny być podzielone na wymagane przez gwarancję (instalowane automatycznie) oraz dobrowolne (decyzja użytkownika). Zapis o możliwości wprowadzania obowiązkowych aktualizacji przez producenta powinien znaleźć się zarówno w umowie kupna auta, jak i w warunkach użytkowania.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-30T15:20:03+02:00
Aktualizacja: 2025-07-30T07:57:02+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T16:39:21+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T16:18:17+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T13:26:07+02:00
Aktualizacja: 2025-07-29T07:53:29+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T17:11:29+02:00
Aktualizacja: 2025-07-28T11:06:36+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA