Jestem zawsze pierwszy do krytykowania zawyżonych cen klasyków lub pseudoklasyków. Tym razem patrzę na Garbusa za 37 500 euro (175 tys. zł) i mówię „no, dobra cena”.
VW Garbus to jeden z najpopularniejszych klasyków na świecie. 21 milionów wyprodukowanych egzemplarzy sprawia, że pozostało ich całkiem sporo. A mimo to, za sprawą nostalgii, ich ceny gwałtownie skoczyły w ostatnich latach. Pamiętam, jak mój znajomy kupił Garbusa z 1957 r. z szybą przerobioną z owalnej na dużą za 4500 zł, Garbus był na chodzie i w sumie nic mu nie dolegało. Było to 20 lat temu. Od tego czasu ceny Garbusów zdążyły już walnąć o sufit (pamiętam zwykłe Garbusy na OLX za 170 tys. zł) i lekko spaść. Ale jeśli chodzi o w pełni oryginalnego, nierestaurowanego „precla”, czyli Garbusa z dzieloną szybą, to już trochę nie ma górnej granicy.
Przed państwem nieruszany od 44 lat VW Garbus z 1951 r. odnaleziony w Szwajcarii
Jest niesamowity. Ma absolutnie wszystkie detale, jakie powinien mieć najwcześniejszy Garbus.
1 - kierunkowskazy ramieniowe „semaforki”
2 - dzielona tylna szyba
3 - zaokrąglony nosek na klapie
4 - najmniejsze lampy tylne bez pomarańczowego klosza
Niesamowite, że nikt tego nie przerobił w żaden sposób, wszystko to jest w oryginalnym stanie, takie jak wyszło z fabryki. Biorąc pod uwagę ile Garbusów typu „precel” i „owal” zostało na różne sposoby przerobionych na nowsze modele, jest to istny unikat.
Wzruszające są te litery CH na klapie. W Szwajcarii, podobnie jak w Niemczech, Garbus był królem przez wiele lat. Oglądając znany album „Karambolage” dokumentujący wypadki w Szwajcarii w latach 60., widzimy setki Garbusów, głównie rozbitych. Ktoś kupił sobie takiego 25-konnego Garbusa mieszkając w Szwajcarii, gdzie wszędzie jest pod górę (a mocy mało) i stale jest zimno (a Garbus słabo grzeje) i turlał się nim ponoć do 1978 r.
Silnik też jest taki jak powinien być
Garbusy powszechnie swapowano na nowsze i mocniejsze silniki, które zamiast 25 rozwijały 34, a nawet 44 KM. Tu jest standardowy silnik 25-konny, tak zwany kominek – zresztą ów kominek świetnie widać pośrodku zdjęcia.
Tak naprawdę Garbusa na eksport zaczęto wysyłać dopiero po roku 1949, więc auto z rynku pozaniemieckiego wyprodukowane w roku 1951 to naprawdę megarzadkość. Auta eksportowe dostały chromowane zderzaki (standardem były malowane na ten wojskowy kolor jak na zdjęciach) oraz skrzynię biegów z synchronizowanymi przełożeniami od 2. do 4., można było też zamówić sobie zwijany dach materiałowy. Wersję z dzieloną tylną szybą eksportowano tylko przez dwa lata, bo już w 1953 r. pojawiła się mała szyba jednolita w owalnym kształcie. Ocenia się, że w Niemczech pozostało tylko 400 sztuk Garbusów z dzieloną tylną szybą, a poza Niemcami to już w ogóle jednorożce. Zatem jeśli kogoś szokuje cena 37 500 euro za tego Garbusa bo „to zwykły Garbus”, to znaczy że... a zresztą nieważne.
Jakbym był inwestorem w klasyki, to bym go kupił. I nigdy nie umył.
Zdjęcia pochodzą z tego ogłoszenia.