Bat na urzędników i nauczycieli. Jedna kontrola policyjna i będą bezrobotni
Nie znam nikogo, kto marzy o byciu urzędnikiem lub nauczycielem, ale jeżeli jesteś jedną z takich osób, to lepiej uważaj. Polski rząd szykuje brutalne uderzenie w osoby, które chcą wykonywać te niewdzięczne zawody. Lepiej uważaj na policyjne kontrole.

Zapewne podobnie jak ja przyzwyczailiście się już do tego, że polska policja w ilościach hurtowych zatrzymuje kierowców, którzy łamią zakaz prowadzenia pojazdów. Ostatnio dowiedziałem się, że pewien polski rekordzista ma ich aż 16. Jest to wspaniała instytucja, bo większość kierowców objętych zakazem uznaje, że policyjne kontrole są na tyle rzadkie, że da się jeździć poza zasięgiem radarów. Części się to udaje, bo jest rozsądna, nie jeździ zbyt szybko, stara się nie przyciągać uwagi. Z kolei inna część ma niesprawne połączenia pomiędzy szarymi komórkami i jeździ niebezpiecznie. Wpadają później na kontroli i dostają kolejne zakazy, z których równie radośnie nic sobie nie robią.
A dlaczego tak się dzieje? To akurat proste - ryzyko wpadki jest minimalne, pomimo tego, że obecnie policja zatrzymuje prawie dwukrotnie więcej kierowców jeżdżących na zakazie, niż miało t miejsce 5 lat temu. W razie złapania rzadko kiedy wymierzany jest środek karny przewidziany za ten czym, czyli pozbawienie wolności na okres od 3 miesięcy do 5 lat. Zazwyczaj kończy się na kolejnym zakazie prowadzenia pojazdów, może nawet dożywotnim i tyle. Ostatnio po serii głośnych wypadków z udziałem kierowców jeżdżących na zakazie, rząd postanowił wziąć się za ten społeczny problem. Pojawiły się różne postulaty, ale pomimo najszczerszych chęci nie udało się pokonać odwiecznej polskiej tradycji: rozwiązując jeden problem, wprowadzono dwa kolejne.
Dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów zamknie drogę do niektórych zawodów
Oczywiście zakładamy, że osoby, które nagminnie łamią przepisy drogowe marzą o zawodzie urzędnika, nauczyciela, pracownika ochrony itd. To właśnie w tych zawodach wymagana jest niekaralność. Nowe przepisy opracowywane przez Ministerstwo Sprawiedliwości zakładają, że w przypadku złamania zakazu prowadzenia pojazdu sąd ma obowiązek orzec dożywotni zakaz prowadzenia. Ten nigdy nie znika z akt, nie następuje zatarcie skazania, więc taka osoba nie będzie mogła dłużej wykonywać zawodów wymagających niekaralności.
Projekt przepisów przygotowywanych przez ministerstwo nie stosuje żadnego łagodnego podejścia, przepisy mają odstraszać od ich łamania. Tylko w przypadku takich zawodów dochodzi do dziwnej sytuacji. Urzędnik skazany za przyjmowanie łapówek, będzie mógł po kilku latach wrócić do zawodu, a ten, który złamał zakaz prowadzenia już nie.
Rzeczpospolita poprosiła o wypowiedzi ekspertów prawa karnego, którzy krytykują ten projekt zmian, słusznie zauważając, że przepisy te nie poprawią bezpieczeństwa, że zwiększą szarą strefę, że rodziny będą głodne, dzieci będą płakać. I wiecie co?
I bardzo dobrze
Mdli mnie już od tego ciągłego pobłażania skazanym za jazdę po alkoholu, za jazdę z aktywnym zakazem prowadzenia. Jeżeli nie potrafisz jeździć, to całe społeczeństwo trzyma kciuki, żebyś przesiadł się na autobus. Powiecie, że na przeszkodzie staje wykluczenie komunikacyjne. Trudno, taka osoba sama się wyklucza. Nie dostaje się zakazu prowadzenia za błahostki, tylko za poważne wykroczenia. Jeżeli ktoś nie potrafi stosować się do podstawowych przepisów, to należy go przykładnie ukarać. I dlatego trzymam kciuki za ministerstwo, żeby nie wymiękło na ostatniej prostej i doprowadziło sprawę do końca.
Więcej o bezpieczeństwie ruchu drogowego przeczytasz w:
Fot. główne: KPP Radomsko