Nie przejmuj się, że nie znasz znaków drogowych. Ci, co je stawiają, nie są lepsi
W polskich przepisach znajdziemy w sumie kilkaset znaków - trudno się dziwić, że kierowcy nie znają znaczenia ich wszystkich na pamięć, tym bardziej, że wystarczy im zbiór kilkudziesięciu najważniejszych. Co innego w przypadku osób, które... te znaki stawiają.

Czyli osób, które powinny doskonale wiedzieć - a jeśli nie wiedzą, to się dowiedzieć - co jaki znak oznacza i gdzie powinien stać. Tymczasem wystarczy krótki weekendowy wypad za miasto, żeby trafić na coś takiego:

Co skłania do zadania pytania, czy organ czy osoba, która odpowiada na tym odcinku - i w całej okolicy - ma w ogóle pojęcie, co robi, i czy inne znaki postawione jak trzeba (podpowiedź: nie są).
Zaraz, ale co jest nie tak?
Z punktu widzenia kierowcy czy logiki - nic. Jest znak "z wykrzyknikiem", czyli że coś ważnego, jest tabliczka "rowerzyści", więc wniosek jest prosty - trzeba uważać na rowerzystów. Tyle tylko, że gdyby tak wyglądało znakowanie dróg, to na dobrą sprawę nie potrzebowalibyśmy zbyt wielu innych znaków, rozporządzeń czy innych papierków - niech każdy robi tak, jak mu się wydaje, a inni się domyślą.
Tyle, że niestety tak nie jest.
Jest natomiast tak, że znak A-30, czyli "inne niebezpieczeństwa" ma dość szczegółowy opis prawny, który przewiduje, że:
Znak A-30 „inne niebezpieczeństwo” ostrzega o niebezpieczeństwie innego rodzaju nieokreślonego pozostałymi znakami ostrzegawczymi.
Tak stwierdza rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych i potwierdza to też rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Pierwsze wymienione rozporządzenie już od 2002 roku przewidywało taką właśnie definicję A-30, więc nie jest to raczej kwestia świeża.

Gdzie więc problem? W prostym fakcie, że gdyby ktoś przy ustalaniu organizacji ruchu znał - albo sprawdził - właśnie tę prostą, jednozdaniową definicję znaku A-30, zerknąłby do rozporządzenia i sprawdziłby, czy przypadkiem nie ma odpowiedniego znaku, który wyraża dokładnie to, co wyraził tutaj A-30 i tabliczką. I niespodzianka - oczywiście, że taki znak występuje i nosi oznaczenie A-24:

W ramach bonusu - znak ustawiono może kilkanaście metrów od przejazdu dla rowerów, podczas gdy wymagana dla tej grupy znaków odległość to 150-300 m dla dróg z ograniczeniem prędkości powyżej 60 km/h i 100 m dla pozostałych.
Można oczywiście zapytać, jakie znaczenie ma taki drobiazg, ale skoro nawet osoby, które ustalają, gdzie stanie jaki znak - i pewnie dostają jeszcze błogosławieństwo policji - nie wiedzą, co i jak działa, to jak wierzyć w to, że pozostałe znaki są ustawione dobrze.