Thule właśnie rozwiązało problemy bagażników na hak. Tak, ten kluczowy też
Thule zaprezentowało nowy bagażnik rowerowy na hak, który rozwiązuje większość problemów, z którymi kojarzył się taki sprzęt. Ten związany z ceną - w dużej mierze - również.

Żeby wstęp nie był przydługawy - nowy bagażnik nazywa się OutPace i wygląda tak:

Przyznaję, mało to jak na razie porywające, bo wygląda po prostu jak bagażnik na hak, ale spokojnie - zaraz się rozkręci. I to prawie dosłownie.
Tak się składa, że Thule OutPace nauczył się świetnego tricku.
Tym trickiem jest to, że... jest w stanie się złożyć, kiedy z niego nie korzystamy. Nie chodzi przy tym o składanie po demontażu i wrzuceniu go do garażu, a o składanie, kiedy dojedziemy już na miejsce i zdejmiemy z bagażnika rowery.
Dla szybkiego przypomnienia, mój ulubiony Epos po zabraniu rowerów prezentował się tak:

Czyli miał dokładnie takie same wymiary, jak w sytuacji, kiedy były na nim rowery albo rower:

Co z kolei sprawiało, że auto - nawet z bagażnikiem w wersji dwurowerowej - wydłużało się o dobrych kilkadziesiąt centymetrów, więc nawet średniej wielkości kombi nagle zaczynało rywalizować na długość z Mercedesem Maybachem klasy S. Jasne, można było ten bagażnik złożyć "po bokach", ale nic to nie dawało w kwestii wystawania z miejsca parkingowego.
Tymczasem Thule OutPace po zdjęciu rowerów może wyglądać tak:

Albo tak:

Czyli, owszem, wystaje trochę poza obrys haka, ale w przytłaczająco mniejszym stopniu niż w przypadku wcześniejszych bagażników rowerowych Thule tego typu.
Jak to działa? Całość najpierw składamy "bokami", tak jak wcześniejsze bagażniki Thule, a potem "stawiamy do pionu" - i już.
Na tym na szczęście nie koniec.
Thule OutPace jest po pierwsze bardziej kompaktowy od wcześniejszych modeli:

Po drugie - jest też od nich lżejszy. Przykładowo dwurowerowy wariant ma masę 15 kg, podczas gdy EasyFold 3 w wersji na dwa rowery to już 18 kg, a Epos - trochę ponad 17 kg. Można oczywiście stwierdzić, że 2-3 kg nie robią różnicy, ale jeśli trzeba ten bagażnik przetargać z garażu czy oddalonej od podjazdu szopy (jak u mnie), to każdy kilogram ma jednak znaczenie.
Najbardziej w Thule OutPace cieszy jednak chyba cena.
Epos na dwa rowery? Katalogowo ponad 5000 zł. EasyFold? Zjeżdżamy do katalogowych 4300 zł. Na to wszystko wjeżdża OutPace za... 2700 (2 rowery) albo 3200 zł (3 rowery). Jednocześnie mamy tutaj właściwie wszystko, co niezbędne, czyli niezbędne oświetlenie, zabezpieczenia na kluczyk (i zgodność z systemem One-Key), możliwość odchylania, możliwość montowania na autach z kołem zapasowym na tylnej klapie, ładowność do 50 kg i maksymalną masę pojedynczego roweru na poziomie 25 kg. Nie zabrakło też zgodności z karbonowymi ramami (średnica ram - od 20 do 90 mm), więc w sumie - nie ma co wybrzydzać, nawet jeśli mamy droższy rower.
Swoją drogą - woziłem już wielokrotnie 3 karbonowe rowery w bagażnikach Thule na hak i na dobrą sprawę system zapinania "pasami" spisuje się idealnie. Mam wprawdzie kupiony - też od Thule - specjalny "adapter do ram karbonowych" i smętnie zbiera od lat kurz w szufladzie, po prostu nie ma potrzeby korzystania z niego.

Czym różnią się - przynajmniej na papierze - wszystkie te bagażniki? EasyFold teoretycznie udźwignie więcej (do 60 kg) i więcej może ważyć też pojedynczy rower (30 kg). Średnica "łapanej" ramy może być przy tym taka sama, ale minimalnie większy jest odstęp między rowerami (23 kontra 25 cm), a także większy jest maksymalny obsługiwany rozstaw kół (1250 mm w OutPace, 1350 mm w EasyFold). Strona Thule podaje też 3" jako maksymalną szerokość opony obsługiwanej przez OutPace'a, natomiast EasyFold 3 obsłuży - z odpowiednim adapterem - do 5". Maksymalna średnica montowanego koła jest w jednym i drugim przypadku taka sama - 29". Bonusowa różnica? Do EasyFolda można dokupić box Thule Santu, bagażnik Thule Onto i "dokładkę", która sprawia, że zyskujemy dodatkowe miejsce na rower.

OutPace takich akcesoriów nie przewiduje - zresztą oferta akcesoriów do nowego bagażnika jest wyjątkowo skromna. Podobnie wygląda zresztą porównanie OutPace'a do Eposa, przy czym Epos pozostaje chyba moim ulubionym bagażnikiem w gamie Thule - i za wygodę użytkowania, i za opcję łączenia go z boxem Santu w konfiguracji rower + box (EasyFold 3 niestety tego nie potrafi, Santu musi być zamontowany jako samodzielny dodatek).
Dostajemy więc pomysłowy hak z masą "musi być" bez rozbijania banku
Oczywiście 2700 zł dalej jest sporym wydatkiem, ale biorąc pod uwagę specyfikację, możliwości i markę - raczej bym się przesadnie nad tym kosztem nie rozwodził. Tym bardziej, że ponosimy go raz, a potem już nigdy nie musimy wrzucać roweru na dach, co - przynajmniej w moim przypadku - jest czynnikiem niesamowicie poprawiającym jakość życia.

Docieramy też w końcu do przyjemnego momentu, gdzie - o ile mamy już hak - cenowo bagażnik na hak zaczyna konkurować z bagażnikiem bazowym i rowerowym na dach. Lata temu wybrałem tę drugą opcję, bo było po prostu taniej. Obecnie Thule Proride kosztuje około 800 zł (i nie ładowałbym w niego karbonowej ramy - woziłem ją w jeszcze droższym TopRide), a do tego dochodzą jeszcze belki za około 1000 zł. Czyli w sumie mamy... cenę taką samą, jak za OutPace'a.
Podejrzewam, że to będzie niedługo najpopularniejszy bagażnik Thule, jaki będziemy oglądać na naszych drogach.
Zdjęcia: Thule