samochody elektryczne

I nie jest to segment małych aut miejskich (co byłoby logiczne). To segment... ogromnych SUV-ów.

Sprawdziliśmy jak to jest z ładowaniem auta elektrycznego w domu. Chcesz przyspieszyć ładowanie samochodu elektrycznego w domu, to musisz dopłacić. Czasem sporo. I nie zawsze to ma sens.

Produkcja samochodów elektrycznych co chwilę napotyka kłopoty. Tym razem pecha ma Jaguar I-Pace, któremu zabrakło akumulatorów. Ten problem nie przemija.

2,3% wygląda śmiesznie, ale jak sobie zwizualizujemy, że mowa o 360 tysiącach pojazdów, to już jest mniej śmiesznie.

Policja ma szczęście. Zorganizowała przetarg z bardzo konkretnymi warunkami. Nie jest łatwo znaleźć samochód, który je spełnia. Ale cudem się udało!

Komenda Stołeczna Policji ogłosiła przetarg na zakup 6 nowych aut elektrycznych. To dobrze. Gorzej, że może on nie dojść do skutku.

I nie jest to pierwszy produkowany i sprzedawany w Indiach samochód elektryczny. Ale prawdopodobnie jest najciekawszy i... pewnie zrobiłby największą karierę w Europie, gdyby można go było tam kupić.

Jak wynika z pierwszych raportów dotyczących reklam pojazdów elektrycznych, standardowe reklamy stawiające na racjonalne argumenty mają ograniczoną skuteczność. Trzeba stawiać na emocje.

Kojarzą mi się z reklamami syropu na wzrost apetytu. Poroniony pomysł.

Komedia z dopłatami do samochodów elektrycznych trwa. Przy czym powoli przestaje już być śmiesznie, a zaczyna być po prostu smutno. 

Japończycy zaprezentowali pełną specyfikację swojego pierwszego elektryka. Nie ma co - są odważni, albo szaleni jak koledzy z Mazdy.

24 zł - dokładnie tyle kosztuje naładowanie samochodu elektrycznego na ładowarkach przy stacjach Lotos. Jakiego samochodu elektrycznego? Każdego.

Ionity podnosi ceny ładowania, a właściciele samochodów elektrycznych po raz kolejny pokazują, że wcale nie chodzi im o ekologię.

Za półtora miesiąca norwescy właściciele samochodów elektrycznych stracą bardzo cenny przywilej. Czy to koniec miłości?

Witam, zapraszam, opisuję wiadomości mijającego tygodnia, dodaję im subiektywną opinię, natrząsam się z producentów i UE oraz chwalę graty. Słowem: motoblender. 

Po cichu, z końcem zeszłego roku, weszło w życie rozporządzenie o dopłatach do samochodów elektrycznych dla przedsiębiorców. 

No jest samochód, to znaczy koncept, i jest elektryczny, i ma napisane „Sony”.

A dlaczego ten Motoblender ma numer dwa, skoro nie było jedynki? Była, tylko nie zauważyliście.

Samochodowe układy hamulcowe dynamicznie rozwijały się przez dziesiątki lat. Ale lepiej, żeby ich producenci szybko wymyślili jakiś nowy sposób na zarobek, bo wraz ze wzrostem popularności aut elektrycznych ich przychody mogą zacząć maleć.

Tak jak zapowiadano, od 2020 roku samochody elektryczne podczas rejestracji otrzymują zielone tablice. Niektórzy właściciele „elektryków” już się po nie zgłosili. Oczywiście nie wszystko poszło gładko.