Tak wygląda nowe Suzuki S-Cross. W pierwszej kolejności trafi do Europy
Nic zresztą dziwnego, bo nowy S-Cross będzie produkowane w Europie - w węgierskiej fabryce Suzuki.
Żeby nie trzymać nikogo dłużej w niepewności, tak wygląda z przodu nowa generacja Suzuki S-Cross:
A tak trochę bardziej z boku:
I jeszcze trochę tył:
Co tylko potwierdza, że niedawne nieoficjalne zdjęcia przedstawiały faktycznie model nowej generacji. I że S-Cross wygląda teraz dużo, dużo lepiej niż poprzednik. Choć w sumie trudno się dziwić - od tamtej premiery minęło już 8 lat i przez ten czas trendy trochę się zmieniły.
Suzuki S-Cross czy SX4 Cross?
Dobre pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Teoretycznie model prezentowany jest jako Suzuki S-Cross i w żadnym miejscu w komunikacie prasowym nie pojawia się dopisek SX4. Z drugiej strony, na ujęciach z tyłu ten dopisek dość wyraźnie nad nazwą właściwą.
Swoją drogą - chyba powoli kończy się Suzuki miejsce na kolejne znaczki na tylnej klapie. Będzie trzeba popracować przy liftingu nad zwiększeniem tej powierzchni, bo im więcej naklejek, tym lepsze auto.
Suzuki S-Cross - co trzeba o nim wiedzieć?
Po pierwsze - będzie dostępny w Europie wyłącznie w wersji hybrydowej. Przy czym na poczatku zdebiutuje wariant z hybrydą typu mild i 48-woltową instalacją pokładową. W drugiej połowie przyszłego roku do oferty dołączy klasyczna hybryda, której specyfikacji na razie nie podano.
Po drugie - silnikiem spalinowym debiutanckiej wersji będzie 1.4 BoosterJet, z 4 cylindrami, umożliwiający rozpędzenie się do setki w 9,5 sekundy w wersji z napędem na jedną oś i 10,2 s w wersji Allgrip.
Po trzecie - tak, jak najbardziej będzie można zamówić Suzuki S-Cross w wersji z napędem na obie osie. W komplecie dostaniemy też system wyboru trybów jazdy, z gotowymi programami regulującymi moment obrotowy na tylnej osi, ESP, moc silnika i wspomaganie kierownicy. Co ciekawe, poza takimi trybami jak śnieg, pojawi się też tryb sport. Acha.
Jak duże będzie nowe Suzuki S-Cross?
Nieduże, choć Suzuki zapewnia, że w środku z powodzeniem będą mogły się zmieścić (i podróżować) dorosłe osoby w liczbie pięciu.
Jeśli natomiast chodzi o konkretne wymiary, to długość całego S-Cross będzie wynosić 4,3 m, szerokość - 1,785 m, a wysokość - 1,58 m (5 mm więcej z relingami). Pomiędzy osiami wygospodarowano natomiast 2,6 m, a w bagażniku zmieści się 430 l różnego rodzaju bambetli. Jeśli z kolei złożymy fotele, to będziemy mieć 665 l, a jeśli zapakujemy się pod sam dach - 1230 l.
O dziwo więc Suzuki S-Cross nie urosło jakoś przesadnie w porównaniu do poprzednika - o ile zrobiło to w ogóle. Długość jest identyczna, szerokość jest odrobinę (2 cm) większa, wysokość jest większa o 5 mm, natomiast rozstaw osi pozostał kompletnie bez zmian.
I dobrze, po co puchnąć kolejne auto dla samego puchnięcia.
A jak będzie wyglądać Suzuki S-Cross w środku?
Tak:
Czyli prawie tak samo, jak wyglądało do tej pory, ale po mocniejszym liftingu:
A może nawet nie był on przesadnie mocny - ot, wrzucić tablet, zmienić to, co zostało pod nim (żeby przypadkiem nie mieć jednego ekranu pod drugim) i w sumie to gotowe.
Jeśli chodzi o wyposażenie, to na liście znajdziemy m.in. 9-calowy wyświetlacz stacji multimedialnej z CarPlay i Android Auto, kamery 360 stopni, adaptacyjny tempomat i masę systemów wspomagania kierowcy, o których i tak nikt nie chce czytać.
Suzuki S-Cross - kiedy i za ile?
Właściwie to... już. Model od razu trafił na polską stronę Suzuki - oczywiście wraz cenami.
Najtańszą wersję, z 2WD i manualną przekładnią wyceniono na 97 500 zł. Za najtańszą odmianę z automatyczną przekładnią trzeba zapłacić 110 500 zł, natomiast za najtańsze AWD - 111 500 zł. Jeśli chcemy tego jeszcze przekładnię automatyczną, to musimy doliczyć kolejne 8000 zł.
Dla porównania, schodzący SX4 S-Cross startuje od 84 500 zł. Ale tanio to już było.