Chamstwo kierowców z kamerami widać coraz mocniej. Nowy film z serii Stop Cham popsuł mi nastrój, a jedna z pierwszych sytuacji łamie serca miłośników samochodów zabytkowych.
„Stop Cham – to lepsze niż kawa” – tak powinien reklamować się ten kanał na YouTube. Naprawdę skutecznie podnosi ciśnienie, choć niekoniecznie poprawia humor. Odcinek z dzisiaj – czyli z 22 stycznia – wyjątkowo mnie zmartwił.
Smutno robi się już na początku
Mam na myśli sytuację z 0:20. Ładne, klasyczne Audi 100 – owszem – zajechało drogę Octavii, ale jej kierowca zrobił wszystko, co było w jego mocy, by mieć stłuczkę. Wygląda na to, że nawet specjalnie lekko odbił w lewo, by na pewno trafić w dziesiątkę… to znaczy, w setkę. Efekt to obrót i spotkanie Audi z barierkami. Szkoda, mam nadzieję, że uszkodzenia nie były poważne i wóz będzie gotowy „na sezon”.
Jedziemy dalej
Kierowca z fragmentu od 2:25 ma ewidentnie problemy z samym sobą. Kia Ceed, która niby „zajechała” mu drogę, była bardzo daleko, a panu z kamerą i tak zaciął się klakson. To zabawne, że narzeka, że kierowca Kii „wyjechał mu w taką pogodę”, ale z szybką jazdą po śniegu już problemu nie ma.
Ten sam kierowca pojawia się chyba w 7:13. Ewidentnie powinien wypijać kubek melisy przed jazdą samochodem.
Potem w Stop Cham bywa zabawnie…
…jak w 12:25, gdzie kierowca Mustanga po nieudanym „efektownym” zawracaniu wykręca jeszcze bączka, by stworzyć pozory, że to tak miało być.
Ale wcześniej, od 11:15, rozpoczyna się festiwal chamstwa i bezmyślności – i to ze strony kierowców z kamerami. Pierwszy za wszelką cenę nie chce wpuścić czarnego Nissana, mimo że zaczęli zmieniać pas prawie w tym samym czasie.
Drugi pędzi przed siebie, mimo że widzi, że z przodu coś się dzieje: na drodze stoi człowiek i pomaga w manewrowaniu kierowcy zestawu z naczepą. Jasne, można mówić, że mógł mieć kamizelkę odblaskową, ale nagrywający i tak się nie popisał. Wyciszony dźwięk pewnie nie jest przypadkiem. Stawiam, że podczas panicznego hamowania oparł się na klaksonie – tak, jakby to miało spowodować, że cofająca ciężarówka nagle się zdematerializuje.
Za ewentualne zdarzenie, formalnie pewnie winę ponosiłby kierowca ciągnika, ale niech nagrywający i tak się wstydzi za swoją reakcję.
To wszystko sprawia…
…że coraz mniej mam ochotę wyjeżdżać samochodem z garażu. Najgorsze jest to, że Stop Cham jest tylko jedną z kilku tego typu kompilacji, które wychodzą prawie codziennie i chyba nigdy nie zabraknie im materiału.
Na koniec pytanie do was: czy instruktor nauki jazdy z fragmentu zaczynającego się od trzeciej minuty filmu słusznie postąpił, każąc kursantowi jechać i mówiąc, że kolizja „nas nie interesuje”? Z jednej strony powinien zapytać, czy ktoś nie potrzebuje pomocy, z drugiej: zdarzenie nie wyglądała na poważne, czas pewnie wszystkich gonił, a bezpieczne zatrzymanie i zaparkowanie wozu z kursantem też mogłoby trwać. Ja głosuję na opcję „w tym, że pojechał, nie ma nic złego”. A wy?