Sony zaprezentowało koncept samochodu elektrycznego. Nie wiem co w tym ciekawego
No jest samochód, to znaczy koncept, i jest elektryczny, i ma napisane „Sony”.
Podobno to jakaś sensacja. Że taka firma jak Sony zbudowała samochód, to znaczy koncept, i przywiozła go na Consumer Electronics Show do Las Vegas. Podobno to jakaś wyjątkowa sytuacja, bo przecież Sony normalnie nie robi samochodów. Szok! Samsung też ich kiedyś nie robił, a teraz robi.
Jest nawet gorzej
Peugeot też kiedyś nie robił samochodów. Robił młynki do pieprzu i rowery. A teraz robi. No nie do wiary! A Opel? Zaczynali, jeśli dobrze pamiętam, od maszyn do szycia, a teraz proszę, jaka szeroka gama wspaniałych samochodów. Andre Citroen produkował koła zębate. Zatem sama kwestia, że Sony kiedyś nie robiło samochodów, a teraz zrobiło prototyp, nie wydaje mi się jakoś szczególnie zaskakująca. W końcu korporacje są od tego, żeby robić produkty na sprzedaż. Są rowery BMW, bank Volkswagen, łódka Lexus itp., dlaczego nie miałoby być samochodu Sony?
To może chociaż ten samochód Sony jest jakiś przełomowy?
Miałem nadzieję, że to może diesel, dwusuw, napęd turbinowy albo ze sprężonego powietrza. A gdzie tam, elektryczny jak wszystko. Może chociaż wymyślili mu jakąś niesamowitą nazwę? A dajcie spokój – Vision S. Ależ się wysilili. Pewnie wymyślali ją w drodze na CES, bo się zorientowali że zapomnieli nazwy. Toshiro, wymyśl coś! A dlaczego ja? Ja wczoraj wymyślałem. Niech Matsumoto wymyśli! I tak od słowa do słowa dojechali na ten CES, a tu nie ma nazwy, to dajmy Vision, że jak wizja i S jak Sony. Dobra może być! Wszystko jedno!
A może chociaż zbudowali go sami?
W żadnym wypadku. Po co się wysilać? Wzięli gotową platformę EV od motoryzacyjnego giganta Magna, nałożyli na nią jakieś tam nadwozie i wnętrze i już. Wygląd zewnętrzny, powiedziałbym, jest w stylu samochodów chińskich sprzed 3-4 lat. Teraz już Chińczycy poszli do przodu, a takie projekty jak Vision S to już nawet u nich nie chodzą. Pewnie było jakieś spotkanie integracyjne z przedstawicielami Sony i Magny, zaczęto kombinować nad wyglądem, ale nie udało się dojść do porozumienia. Plany wyrzucono do śmieci, gdzie znalazł je woźny i tak powstał Vision S. Są nawet płaskie, schowane klamki jak w Tesli S sprzed 10 lat. W budowie brały też udział inne firmy z ogromnym doświadczeniem motoryzacyjnym, m.in. Continental i Bosch. Czyli to jest Sony na fantach Boscha, a jak wiadomo, sprzęt Boscha wrzuć do kosza.
Ten film jest tak drętwy że nie wiem co powiedzieć. A wiem. W jakich godzinach most Verrazzano jest taki pusty?
Jakieś dane techniczne?
Są dwa silniki elektryczne, moc 200 kW, przyspieszenie do 100 km/h w 4,8 s i prędkość maksymalna 239 km/h. Na wszelki wypadek nie podali zasięgu. Może jest silnik, ale nie zamontowali akumulatorów? Nic straconego, zawsze można kupić parę paczek w supermarkecie, o takich:
Jeśli chodzi o PRZEŁOMOWE NOWOŚCI w tym koncepcie – bo w końcu po to powstają koncepty – to mamy DUŻE EKRANY (łooo!), radar i lidar – ale ten lidar to robi Bosch, jeśli wierzyć doniesieniom. Oprócz tego megarewolucyjny system, który rozpoznaje osoby nie tylko poza samochodem, ale też w samochodzie. Niesamowite! „Uważaj, jedzie z tobą trzech pasażerów”. To ten system chyba już gdzieś widziałem. A wiem. W każdym nowym samochodzie, który pokazuje zajętość foteli i to, czy pasy zostały zapięte. Podobno Sony Vision S zapewnia autonomię drugiego stopnia, to mniej więcej jak większość nowych aut. Znaczy się może sam hamować i ruszać kierownicą w ograniczonym zakresie. EKSCYTUJĄCE.
Podsumowując
Jest to generyczny, przestarzale wyglądający koncept o niechwytliwej nazwie, pozbawiony przełomowych technologii, sygnowany marką wiodącego producenta magnetowidów. Wygląda, jakby ktoś szykował go na 2018 r. ale potem poszedł na długie zwolnienie lekarskie, a jak wrócił, to dokończył, nie przejmując się że to już nie ma sensu. A może po prostu prezes Sony kazał pracownikom zrobić samochód i oni zrobili, jak dla obcego. Ja też bym tak zrobił, podobnie jak napisałem ten wpis.