REKLAMA
  1. Autoblog
  2. Bezpieczeństwo ruchu drogowego

Kierowca Skody nie wiedział, że mógł wygrać festiwal. Policjanci zastopowali jego karierę

Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie pod Warszawą zatrzymali do kontroli pewien samochód. Jak się okazało, jego stan techniczny był na tym samym poziomie, co stan polskiej piłki nożnej.

25.03.2024
17:00
Kierowca Skody nie wiedział, że mógł wygrać festiwal. Policjanci zastopowali jego karierę
REKLAMA
REKLAMA

W ubiegłym tygodniu funkcjonariusze w miejscowości Baniocha w powiecie piaseczyńskim zatrzymali Skodę Fabię Kombi. Przy bliższym przyjrzeniu okazało się, że samochód bardziej nadaje się na imprezę pokroju Festiwalu Nitów i Korozji, niż do udziału w ruchu ulicznym.

Więcej o przygodach polskiej policji przeczytasz tu:

Samochód był w fatalnym stanie wizualnym

Okazuje się, że nawet w tak zwyczajnym i pospolitym samochodzie jak Skoda Fabia można przyciągać spojrzenia. Szkoda tylko, że policji. Uwagę funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie przyciągnęła Fabia Kombi pierwszej generacji w kolorze stalowym. Postanowili oni zatrzymać pojazd do rutynowej kontroli stanu technicznego.

Policja opublikowała zdjęcia przodu samochodu. W oczy od razu rzuca się przedni zderzak, z którego zostało mniej więcej tyle, co z kariery Stevena Segala, bowiem brakowało w nim części poszycia. Cała karoseria samochodu była pokryta niewielkimi obcierkami i wgnieceniami. Jednak najstraszniejszy był stan szyby bocznej od strony kierowcy. A właściwie jej brak, bowiem szyby nie było wcale. Zamiast tego, kierowca jeździł z kawałkiem folii, zakrywającym dziurę w drzwiach.

fot. KPP w Piasecznie

Kierowca twierdził, że żadnego problemu nie widzi

REKLAMA

W sumie - przez folię zamiast szyby nie miał za bardzo co widzieć. 48-letni właściciel samochodu uważał, że w stanie jego samochodu nie ma niczego niedopuszczalnego. Zupełnie innego zdania byli policjanci, którzy ukarali kierowcę mandatem w wysokości 1000 zł, a także odebrano mu dowód rejestracyjny jego Skody oraz zakazano mu dalszej jazdy.

Wśród graciarzy funkcjonuje takie porzekadło - jeżeli coś nie wpływa na pracę silnika, to nie ma co się tym przejmować. Ten kierowca jednak wziął to sobie za bardzo do serca.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA