Rowerzysta źle wyprzedzał i nie przyjął mandatu. Zapomniał o przepisach, których nie musiał znać
Dlaczego egzamin na kartę rowerową zdaje się tak wcześnie, skoro najgłupsze błędy na rowerze robi się tak późno?
Rowerzysta w Gorzowie Wielkopolskim na ul. Walczaka wyprzedzał tak, że pewna pani znalazła się w krzakach. Nie dziwi mnie to w ogóle, ani to, że sprawca nie chciał przyjąć mandatu. Dlaczego miałby go przyjąć, jak może się nie orientować, że w ogóle istnieją jakieś mandaty?
Rowerzystka w krzakach
Policja z Gorzowa Wielkopolskiego donosi o zdarzeniu na ścieżce rowerowej. Cieszę się, że sama policja używa pojęcia "ścieżka rowerowa", które w Ustawie — prawo o ruchu drogowym już nie istnieje. To znaczy, że można go używać, tak jak Yanosika, i to jest dobre. Z policyjnej relacji wynika, że policjanci widzą, iż sezon na jednoślady jest w pełni. Cieszy nas również i ta baczna obserwacja rzeczywistości, jednak w letnią atmosferę wkradł się ciemny promyk.
W zeszły wtorek doszło do kolizji dwóch rowerzystów. Na tyle poważnej, że pogotowie musiało udzielić pomocy 43-letniej kobiecie. Jechała wyżej wspomnianą ścieżką dla rowerów, a za nią jechał 20-letni rowerzysta. Musiała jechać za wolno, bo młodzieniec zaczął ją wyprzedzać. Pech chciał, że z naprzeciwka jechał trzeci rowerzysta. Miejsca dla wszystkich nie wystarczyło i kobieta zjechała ze ścieżki, a ostatecznie udała się do szpitala. Wyprzedzający nie przyjął mandatu. Nie wiemy, za co dokładnie chciano go wystawić, ale policja przypomina, iż:
Nie dowiadujemy się, które przepisy zostały złamane, a wcześniej zapomniane. Nie ma co improwizować, ważne, że rowerzysta żadnego przepisu nie musiał znać.
Karta rowerowa — po co, na co i dlaczego?
Moje dziecko zdało ostatnio egzamin na kartę rowerową, a przynajmniej jego teoretyczną część. Zabawne wydaje mi się przekonanie, że to czemuś służy. 10-letnie dziecko ma po tym występie nabrać nawyków i wiedzy na całe życie. Może nigdy nie zdobyć prawa jazdy, a i tak będzie miało możliwość poruszania się między innymi uczestnikami ruchu rowerowego, której nie da się go pozbawić. Tego dokumentu potrzebuje tylko do osiągnięcia pełnoletności, później piekło nie istnieje. Szkolny egzamin może być jedynym punktem stycznym z przepisami ruchu drogowego dorosłego rowerzysty. O jakich przepisach mają więc pamiętać cykliści i kolarze, skoro żadnych nie muszą znać?
Jak to jest w ogóle możliwe, że w tak istotnej dziedzinie życia, jaką jest ruch uliczny, nie uzyskujemy praktycznie żadnego wykształcenia. Jej obecność w szkole jest szczątkowa. Jeśli ktoś nie chce, to nie musi nic w ogóle wiedzieć na ten temat. Patrząc na to, co niektórzy rowerzyści wyrabiają na "ścieżkach rowerowych" jestem przekonany, że nie interesują ich żadne przepisy. Mój ulubiony rodzaj rowerzysty to jeźdźcy na elektrycznych rowerach i ciasno ubrani kolarze szosowi, którzy nie rozumieją, że brak odrębnych ograniczeń prędkości na drodze dla rowerów nie oznacza, że należy jechać trzy razy szybciej niż inni i że to jest dobre.
Trzymam kciuki za rowerzystów, by dobrze poznali przepisy, które zamierzają łamać. Przecież to konieczne, żeby nie wpychać ludzi w krzaki.
Czytaj dalej: