Słynne modele Renault znowu będą spalinowe. Czekamy na powrót minivana
Renault Megane i Scenic obecnie mogą mieć tylko napęd elektryczny. To jednak zapewne się zmieni, więc tradycjonaliści powoli mogą zacząć zacierać dłonie.

Megane i Scenic: oto dwie legendarne nazwy, które od niemal trzydziestu lat mocno kojarzą się z Renault. Mówisz „Renault” i aż masz ochotę powiedzieć od razu „Megane”. Ten model doczekał się pięciu generacji, świetnie się swego czasu sprzedawał, zostawał samochodem roku, a nawet wzbudzał niemałe kontrowersje tyłem generacji numer dwa. Z kolei Scenic to pionier segmentu niedrogich, europejskich minivanów. Nigdy nie porywał i nie budził emocji, ale dla wielu rodzin stanowił po prostu solidny i przestronny środek transportu.

W salonach jest jeszcze dostępne spalinowe, starsze generacyjnie Megane Grandcoupe, które wbrew nazwie jest zwykłym sedanem. Ma silnik benzynowy, ale „główne” Megane ma dopisek E-Tech i napędza je motor elektryczny. Podobnie w przypadku Scenica. Obydwa auta stały się SUV-ami. Nie ma już mowy ani o klasie kompakt, ani tym bardziej o minivanie. Trochę szkoda.
Niewykluczone, że klienci też tak uważają - a producent to zauważa. Podczas Japan Mobility Show szef Renault, Fabrice Cambolive, przyznał, że firma opracowuje nową „platformę dla różnych typów zasilania”, która zastąpi obecną CMF-EV, na której bazują Megane i Scenic E-Tech. Choć będzie to konstrukcja „opracowana głównie dla pojazdów elektrycznych”, jej projekt od początku zakłada możliwość wykorzystania różnych układów napędowych.
„Jeśli sprzedaż aut elektrycznych nie będzie rosła tak szybko, jak zakładaliśmy, możemy uzupełnić ofertę o wersje z silnikiem spalinowym - na przykład o hybrydę plug-in lub układ z range extenderem. Nad tym właśnie pracujemy” - powiedział Cambolive.
Czy to oznacza powrót spalinowych Megane i Scenica?

Renault planuje wprowadzić nową platformę około 2030 roku, wraz z czterema kolejnymi modelami średniej wielkości. W praktyce oznacza to, że następna generacja Megane i Scenica może być dostępna również w wariantach hybrydowych.
Nowa platforma ma umożliwić montaż jednostek spalinowych pracujących jako generatory, co oznacza, że mówilibyśmy najpewniej o wykorzystaniu układu w stylu e-Power z Nissana (albo i wzięcie z koncernowej półki dokładnie tej technologii). Tam silnik spalinowy nie napędza kół, a tylko doładowuje motor elektryczny. „Logika jest prosta: napęd elektryczny zapewnia komfort, płynność i szybką reakcję, a mały silnik benzynowy eliminuje obawy o zasięg” - tłumaczył Cambolive.
Choć Renault nie podało szczegółów dotyczących tego, skąd weźmie silnik spalinowy, najbardziej prawdopodobnym dostawcą będzie Horse, czyli spółka powołana wspólnie przez Renault i Geely. Ma naprawdę głupią nazwę.
Może zrobić się taniej
Nowa platforma ma nie tylko zwiększyć elastyczność napędów, ale również przyspieszyć proces produkcyjny i obniżyć koszty. Renault chwali się, że w przypadku miejskiego Twingo E-Tech udało się skrócić cykl projektowy do 21 miesięcy i obniżyć koszty produkcji o 25 proc. względem wcześniejszych modeli. Ten sam cel ma przyświecać przyszłym konstrukcjom segmentu C. Chińczycy są szybcy i trzeba ich gonić.
Powrót znanych modeli do silników, które da się tankować, brzmi jak niezła informacja. To kolejny „krok w tył” znanej marki. Jeszcze trochę i Scenic znowu stanie się minivanem, a potem wrócą motory 2.0 i wersje sportowe Megane i Clio. OK, chyba się zagalopowałem. Szkoda…







































