Prezydent daje nadzieję drifterom. Konsultuje się z wielkim T
Prezydent konsultuje się w sprawie driftu z wielkim T. Niestety wielki T to nie Dominic Toretto, wtedy wiedzielibyśmy wszyscy, że drift i wyścigi powinny nie tylko być legalne, ale pracodawcy powinni przyznawać urlop na uczestnictwo w takich wydarzeniach. Prezydent ma wątpliwość czy przepisy nie są zbyt ostre.

Prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę, która wprowadziła nowe przepisy dotyczące karania kierowców za różne wykroczenia. Nowelizacja prawa o ruchu drogowym wprowadziła kilka nowych pojęć. Znajdziemy w niej definicję driftu, nielegalnych wyścigów oraz opis nielegalnego zgromadzenia. W telegraficznym skrócie zmiany można opisać tak:
- definicja driftu - celowe zrywanie przyczepności chociaż jednego z kół pojazdu,
- definicja nielegalnych wyścigów - minimum dwóch kierowców chce w jak najkrótszym czasie pokonać odcinek drogi,
- sąd będzie mógł orzec dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów,
- 10 tys. zł grzywny będzie można dostać za niestosowanie się do zakazu prowadzenia (wcześniej 5 tys. zł),
- nawiązka w przypadku konfiskaty rośnie do 500 tys. zł (ze 100 tys. zł), ale za to nie ma przepadku aut znajdujących się w leasingu i zapłaty ich równowartości,
- od 3 miesięcy do 5 lat więzienia będzie groziło za stworzenie bezpośredniego niebezpieczeństwo utraty życia albo uszczerbku na zdrowiu w wyniku rażącego przekroczenia prędkości oraz zasad bezpieczeństwa,
- spotykając się na otwartej przestrzeni w minimum 10 osób w celu prezentacji samochodów, w szczególności wprowadzonych modyfikacji, będzie należało zgłosić to w gminie - nie parskajcie śmiechem,
- 2 tys. zł może zapłacić osoba organizująca taki zlot, może grozić jej również więzienie,
- będzie można skonfiskować pojazdy, gdy kierujący był trzeźwy, ale miał zakaz prowadzenia pojazdów
- powyżej 1,5 promila konfiskata obowiązkowa
Obrońcy wolności liczyli na to, że Karol Nawrocki zawetuje ustawę, ale tak się nie stało. Prezydent podpisał ją, ale z pewnym ale, które daje nadzieję.

Prezydent wysyła ustawę o drifcie do Trybunału Konstytucyjnego. Co to oznacza?
W tym momencie nic, bo przepisy i tak wchodzą w życie, tak jak było to zaplanowane, czyli przepisy dotyczące driftu wchodzą w życie po upływie 3 miesięcy od ogłoszenia. Pozostałe po 30 dniach. Prezydent ma jednak sporo wątpliwości, tak dużych, że wysłał ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, który zbada, czy przepisy są zgodne z konstytucją. Jeżeli uzna, że nie, to przestaną obowiązywać. Do tego czasu musicie na siebie uważać i nie organizować nielegalnych wyścigów. Z driftem jesteście bezpieczni do marca. Co zakwestionował prezydent?
Niejasna definicja nielegalnego wyścigu
Według Karola Nawrockiego definicja została ujęta w sposób, który łączy jakościowo różne zjawiska (klasyczną rywalizację pojazdów oraz drifting/poślizgi wykonywane w kontekście zgromadzenia). Skutek jest prosty: pojęcie „wyścigu” przestaje być jednoznaczne, a granica między zachowaniem wykroczeniowym a przestępczym może stać się płynna i zależna od oceny organu. To właśnie taki mechanizm – rozszerzanie odpowiedzialności poprzez nieostre definicje – narusza standard pewności prawa wynikający także z art. 2 Konstytucji (zasada demokratycznego państwa prawnego i poprawnej legislacji). Zastrzeżenia takie sygnalizował zresztą również Rzecznik Praw Obywatelskich. W praktyce oznacza to, że „to samo” zachowanie kierowcy może zostać w jednym przypadku potraktowane jako wykroczenie, a w innym – jako element czynu o randze przestępstwa, mimo braku jasnych i weryfikowalnych kryteriów odróżnienia. Dla obywatela to nie jest „większe bezpieczeństwo” prawne, tylko większa niepewność: nie wiadomo, gdzie kończy się wykroczenie, a zaczyna przestępstwo.
Nadmierna ingerencja w wolność zgromadzeń w przypadku zlotów motoryzacyjnych
Wolność zgromadzeń jest chroniona konstytucyjnie, a proponowane zmiany mają ją naruszać. Według prezydenta szczególnie kontrowersyjne jest, że reżim sankcyjny obejmuje nie tylko organizatorów, lecz także uczestników i widzów spotkań, które nie spełniły formalności. To rozwiązanie ma charakter dalece represyjny: w istocie przenosi ryzyko odpowiedzialności na osoby, które często nie mają realnego wpływu na stronę formalną wydarzenia. Państwo tworzy komunikat: „możesz odpowiadać za samą obecność”. Dodatkowo, przepis rodzi wątpliwości praktyczne o ciężarze konstytucyjnym: skoro karalność wymaga wykazania umyślności, to w realiach masowych wydarzeń jej dowodzenie bywa skrajnie trudne. W efekcie prawo może stać się albo „martwe”, albo stosowane selektywnie i uproszczone.
Teraz cała nadzieja w Trybunale, że podzieli zdanie prezydenta. Jest na to szansa.
Więcej o przepisach przeczytacie w:







































