Porsche oficjalnie zapowiada nowy model. Będzie wielki, luksusowy i... elektryczny
Uberluksusowy i ultraogromny SUV Porsche przestał być już wyłącznie plotką. Niemiecka firma oficjalnie zapowiedziała, że planuje produkcję tego modelu i będzie on oferowany w wersji elektrycznej. Co ma sens, ale jest umiarkowanie sprawiedliwe.
Na początku były... plotki. Zgodnie z nimi nowy SUV Porsche miał być nie do końca SUV-em, a raczej skrzyżowaniem SUV-a z coupe i sedanem. Miał też być 7-osobowy i większy od Cayenne, co oznaczałoby, że granica 5 metrów zostanie pokonana i X7 czy inne GLS-y będą mogły zacząć się martwić o to, że ktoś podkradnie im klientów.
Teraz wiemy trochę więcej. I to od samego głównego zainteresowanego.
Nowy SUV Porsche powstanie i będzie z tych droższych.
Jak podaje Motor1, Porsche oficjalnie potwierdziło, że owszem, pracuje nad nowym modelem. Ma on przynależeć do segmentu, w którym łatwiej o wysokie marże i zyski, co oznacza, że nawet już i tak marki mocno premium szukają sposobu na to, żeby zarobić jak najwięcej na każdym sprzedawanym egzemplarzu, zamiast skupiać się na ogólnej liczbie sprzedanych aut. Nie żeby Porsche miało z tym jakieś problemy, ale więcej pieniędzy to lepiej, więc dlaczego nie.
Zaczyna się więc robić trochę tłoczno w segmencie ultra-SUV-ów. Jest tam już X7, jest GLS i GLS Maybach, jest EQS SUV, jest nowy Range Rover - wszystkie mają po co najmniej 5 m, a część z nich nawet wyraźnie więcej. Za jakiś czas do tego grona dołączy większy od Cayenne SUV Porsche, który oczywiście...
... będzie elektryczny.
Wcześniej pojawiały się plotki, że może będzie to hybryda plug-in, a później pojawi się wersja elektryczna, ale możliwe, że zdecydowano się wyłącznie na odmianę zasilaną elektrycznością. Albo tylko nią na razie chce się chwalić w zapowiedziach niemiecka firma.
Obstawiam tę pierwszą opcję, bo skoro auto ma podobno (tego akurat Porsche nie potwierdziło) powstać na platformie PPE, to raczej nie po to, żeby pchać tam silniki spalinowe.
Za jakiś czas na scenę wjedzie więc ogromny, ogromnie luksusowy, ogromnie ciężki i ogromnie drogi luksusowy SUV od Porsche. I pewnie będzie się sprzedawał jak szalony, bo podobno z badań wychodzi, że ludzie potrzebują takich samochodów i jak najbardziej mają pieniądze, żeby je kupić.
Zaraz, a co z samochodami dla zwykłych ludzi?
I to będzie zabawne, bo na początku chciałem ponarzekać, że to bez sensu, że przepisy skonstruowano tak, że małych i spalinowych samochodów dla ludzi nie można albo nie opłaca się produkować, natomiast wielkie i elektryczne bestie dla 1 proc. społeczeństwa tylko mnożą się i rozrastają. Niestety to ma sens, przynajmniej częściowo. Po prostu jest niesprawiedliwe.
Jeśli bowiem brać pod uwagę tylko zużycie energii potrzebne na pokonanie 100 km, to taki mały samochód spalający 5 l na 100 km/h będzie potrzebował na przejechanie takiego dystansu jakieś 40-50 kWh. Czyli monstrualne Porsche, nawet gdyby zużywało 30-50 kWh (a pewnie będzie zużywało wyraźnie mniej), będzie lepiej wykorzystywać podarowaną mu energię. Fakt, jest trochę zamieszania z tym całym magazynowaniem i ładowaniem takich wielkich zapasów, no i oczywiście dużo lepiej by było, gdyby zamiast 5-metrowego SUV-o-cosia powstał mały (albo choć mniejszy) samochód, który zużyje jeszcze mniej energii na tym samym dystansie, ale co do zasady - wszystko się zgadza.
Mniej się zgadza wszystko tym, którzy nie mają budżetu na ogromne elektryczne Porsche i chcieliby pojechać po prostu do pracy, na zakupy czy inny weekend w górach. Niedługo zostanie im tylko pociąg.
I bardzo dobrze.
(O ile to nie ja będę musiał tym opóźnionym, zepsutym pociągiem bez klimatyzacji i przedziału rowerowego jechać. Wtedy to już bardzo niedobrze).