Sprawdziłem, ile mam kilometrów do taniej ładowarki. Kielc się nie spodziewałem
EV Klub Polska i elektromobilni.pl przedstawili porównanie cen ładowania u różnych operatorów. Sprawdziłem, jak daleko mam do taniej energii. Nie jestem na uprzywilejowanej pozycji.

Życie z samochodem elektrycznym jest lekkie, łatwe i przyjemne. Wstajesz rano, robisz kawkę, a potem w ciepłym garażu wsiadasz do ciepłego i naładowanego samochodu. Wyjeżdżając, machasz i przesyłasz buziaczki swojej instalacji fotowoltaicznej, która sprawiła, że miałeś prąd praktycznie za darmo. Ptaszki też pozdrawiają cię z drzew, machając skrzydełkami.
Potem budzisz się zlany... potem, bo dotarło do ciebie, że mieszkasz w bloku i nie masz gdzie ładować elektrycznego samochodu. Może nawet masz gdzieś blisko stację ładowania, ale nikt nie gwarantuje, że jest w niej tani prąd. Według najnowszego raportu różnice w cenach 1 kWh sięgają 300 proc. Zmieniłem więc pidżamę i sprawdziłem, jak daleko mam do taniego prądu.
Ceny prądu
Elektromobilini.pl i EV Klub Polska porównują te ceny cyklicznie. Dzielą tabelkę na ładowanie prądem przemiennym (wolne), szybkie (prądem stałym) i ultraszybkie (powyżej 150 kWh). Różnice są kosmiczne, a znalezienie złotego środka, albo chociaż najlepszego dla siebie wariantu, utrudniają konstrukcje cenników.

Ten ma taniej, ale tylko dla swoich samochodów, a tamten może mieć taniej, ale wcale niekoniecznie, bo na przykład tylko w nocy. Tabelce towarzyszy lista odnośników, które tłumaczą, kiedy i gdzie można naładować się za mniej. W uproszczeniu najszybsze tanie ładowanie oferuje Tesla (swoim autom), a najdrożej bywa w sieci Ionity. 0,90 zł za 1 kWh kontra 3,50 zł za 1 kWh to różnice, które sprawiają, że elektromobilność nie jest jednakowa dla wszystkich.
Jest to tak niezły mętlik, że uprościłem sobie sprawę. Sprawdziłem, jak daleko - albo jak blisko - mam do taniego prądu.
Najbliższy tani prąd jest w Kielcach
Przepraszamy, winda nieczynna. Najbliższa czynna winda jest w bloku obok. Trochę tak wygląda moje podejście do niskich cen prądu do samochodów elektrycznych. Na początek wziąłem prąd przemienny. Powinien zawsze być tańszy, ale za to trzeba długo czekać. Taka opcja, gdy ładowarka jest blisko i możemy zostawić auto, a potem po nie wrócić. No co, takie przewidziano życie dla ludzi z bloków, nikt im żadnej prostszej metody nie oferuje.
Najpierw sprawdzam trzech najtańszych dostawców prądu, w trakcie ładowania prądem przemiennym. To jest ta opcja, że zostawiam auto podpięte i sobie po nie za kilka godzin wracam. Niewiernym czytelnikom przypominam, że mieszkam w Lublinie.
- Najtańszy Charge Europe (1,75 zł) jest całkiem blisko, czyli w Świdniku, sąsiednim mieście.
- Druga na liście Polenergia (1,78 zł) jest dostępna w Łęcznej, około 30 km od Lublina.
- Trzecia Moya Energia jest zaskakująco blisko, bo 200 m ode mnie, ale jest to ładowarka przy supermarkecie, o której wiemy, że nie działa, bo od ponad roku nie udało się jej uruchomić, a w dodatku wyszukiwarka tego operatora twierdzi, że nie ma punktów w Lublinie.
Nie skorzystam z prądu przemiennego w tych najniższych cenach, przecież nie będę jeździł do innego miasta się ładować (pomijam, że nie mam elektrycznego samochodu). Sprawdzam ładowanie szybkie, czyli takie by podjechać raz na tydzień i załatwić sprawę od razu.
- Najtańsza jest Tesla (od 1 zł do 1,90 zł), ale to trzeba mieć Teslę. Wprawdzie Tesla zaczęła udostępniać swoje ładowarki kierowcom innych aut, ale mają wtedy drożej i ta opcja jeszcze nie działa w moim mieście.
- Screencharge też ma niezłą cenę (1,99 zł), ale najbliższe stacje mam w Rzeszowie lub Warszawie. Chyba nie skorzystam.
- Enefit (z cenami 2 zł i 2,40 zł) też wygląda przyzwoicie, ale najbliższa mi stacja jest w Kielcach. Także tego.
Do sprawdzenia zostało mi tylko ładowanie najszybsze w sieci Ekoen (od 1,49 zł do 2,99 zł), ale w ogóle nie ma takiej stacji w mojej części Polski. Ale nie obrażam się, Polska Wschodnia na ma mapach ładowania najczęściej nie istnieje.
Wykluczeni
Nie wiem, czy rozmaici kapłani elektromobilności z social mediów zdają sobie sprawę, na ilu poziomach prąd wykorzystywany do jeżdżenia dzieli społeczeństwo. Dzieli na tych z własnym gniazdkiem, dzieli ich terytorialnie, bo są obszary nieskażone elektromobilnością, kiedyś podzieli ich podatkowo. Większość potencjalnych kierowców aut elektrycznych nie ma dostępu do najtańszych opcji ładowania i nie trzeba tu nawet sięgać do argumentu własnego gniazdka, czy fotowoltaiki. Bardzo elegancko dzieli ich polityka cenowa operatorów.






































