Koszmar kierowców na nowej stacji paliw. Silniki do remontu
Pomyłka na stacji paliw może być kosztowna w skutkach. Kierowcy czasami się mylą, ale tym razem pomyliła się obsługa stacji. To przerażający scenariusz, zwłaszcza że nie do końca wiemy, kto zapłaci za konieczne naprawy.

Pomyłki przy dystrybutorze się zdarzają. Można się zamyślić, być zmęczonym albo jechać akurat innym autem niż to, które użytkujemy na co dzień. Wtedy chwytamy nie za ten „pistolet” na stacji, co trzeba. Jeśli ktoś zorientował się szybko - przed odpaleniem silnika - sytuacja nie jest jeszcze tak poważna. Gorzej, gdy spróbuje odpalić silnik. Koszty napraw mogą sięgać grubych tysięcy złotych.
Ale we Włocławku stało się coś jeszcze gorszego
Jak donosi strona „Włocławek na Sygnale”, na nowo otwartej stacji Orlen przy ul. Kapitulnej, doszło do fatalnej w skutkach pomyłki osób odpowiadających za obsługę stacji. Do dystrybutorów, w których miała się znajdować benzyna bezołowiowa 95, trafił olej napędowy. To oznacza, że kierowcy, którzy prawidłowo wybrali „pistolet” na stacji, i tak wlali do baków swoich aut złe paliwo. Nie mieli o tym w dodatku pojęcia, więc odpalali po tankowaniu silniki.
Teraz, jak podaje fanpage, „wielu kierowców, którzy tam tankowali, zgłasza awarie silników i problemy z autem już po kilku kilometrach jazdy”. To brzmi jak koszmar: można zniszczyć sobie samochód, nawet o tym nie wiedząc i nie ponosząc za to żadnej winy. Trudno wyobrazić sobie zapobiegnięcie tego typu sytuacji. Owszem, olej napędowy trochę inaczej pachnie i jest bardziej tłusty, ale nie każdy to wychwyci. Na stacji i tak mocno pachnie paliwami.
Co teraz?
To znaczy: kto zapłaci za naprawę aut? „Poszkodowani są proszeni o złożenie reklamacji i oczekują na odszkodowanie” - informuje Włocławek Na Sygnale. Stacja na pewno ma ubezpieczenie, które powinno pokryć podobne szkody, spowodowane zapewne przez błąd przy napełnianiu zbiorników z cysterny. Wyobrażam sobie jednak, że droga do uzyskania odszkodowania nie będzie prosta. Kierowcy będą musieli jakoś udowodnić, że za konkretne uszkodzenia odpowiada akurat pomyłka stacji. Potem niewykluczone, że - jeśli chcą jeździć autami, a nie postawić je pod płotem - trzeba będzie wyłożyć pieniądze na naprawę z własnej kieszeni i dopiero ubiegać się o zwrot. Taki scenariusz przedstawił zresztą jeden z komentujących na Facebooku: jego matka naprawiła auto w ASO i zapłaciła za to z własnej kieszeni, a później Orlen powiadomił ją, że rozpoczął procedurę zwrotu kosztów z ubezpieczenia. Ile to potrwa? Tego nie wiadomo. Gorzej, gdy ktoś akurat nie ma środków pozwalających na zapłacenie za naprawę.
Słowem: to tankowanie z pewnością spowoduje, że kierowcom z Włocławka przybędzie siwych włosów. A nowa stacja nie będzie miała na rynku łatwo, bo opinia o niej na pewno już rozniosła się po mieście.
Napisaliśmy do Orlenu z pytaniem o to, co teraz mogą zrobić kierowcy i jak wygląda cała procedura odszkodowawcza. Oto odpowiedź, jaką otrzymałem:
Potwierdzamy, że na stacji paliw ORLEN przy ul. Kapitulnej we Włocławku doszło do błędu po stronie zewnętrznego dostawcy odpowiedzialnego za napełnianie zbiorników. W jego wyniku niewielka ilość oleju napędowego znalazła się w zbiorniku z benzyną Pb95. Do pomyłki doszło podczas uzupełniania paliwa, a po jej wykryciu sprzedaż została natychmiast wstrzymana. Zbiornik został oczyszczony, a sprzedaż zostanie wznowiona jeszcze dzisiaj. Zachęcamy do zgłaszania incydentów poprzez formularz szkody OC na stronie ub telefonicznie pod numerem infolinii. Jednocześnie przepraszamy naszych klientów za wszelkie niedogodności.







































