Narodowym sportem Polaków jest narzekanie na nasz kraj. Drogi są złe, autobusy jeżdżą za wolno i zbyt rzadko, tu żyć się nie, tu nie da się mieszkać, a drogi i kierowcy to dramat. Przejechałem przez 5 państw w jeden dzień i powiem tyle - przeproście Polskę i nie grzeszcie więcej.

Całe życie słucham narzekań na nasz kraj, infrastrukturę, drogi, kierowców. Autostrad i dróg ekspresowych jest zbyt mało, są źle oznakowane, prędkości są nie takie, kierowcy sobie nie radzą. Media głównego nurtu alarmują, że jeździmy starymi samochodami, które mają średnio 12 lat i stanowią wręcz śmiertelne zagrożenie dla wszystkich. W jeden dzień przejechałem hybrydowym Audi A6 przez pięć państw (łącznie z naszym) i mam jeden apel - puknijcie się w głowę czymś mocnym.
Polska to wspaniały kraj pod względem kierowców, dróg i infrastruktury
Moja trasa rozpoczęła się w Warszawie, następnie zmierzałem do Czech, przeciąłem Słowację, wjechałem na Węgry, a podróż zakończyłem w Austrii. I za każdym razem zastanawiałem się czemu my tak strasznie nie doceniamy naszego kraju? Przywykliśmy do narzekania, że wszystko jest złe, a tymczasem Polska wręcz błyszczy. Zacznijmy od infrastruktury drogowej - nasze drogi szybkiego ruchu są cudowne, nowoczesne, a do tego z największymi limitami prędkości. Można naprawdę szybko przemieszczać się po Polsce w komforcie. Zjazdy są doskonale oznaczone, miejsca obsługi podróżnych są czyste, zadbane, a stacje paliw nie dość, że są częściej, to panuje na nich porządek i czystość.
Tymczasem Czechy, Słowacja i Węgry mają zauważalnie gorszą infrastrukturę, drogi wymagają już remontu, a miejsca obsługi podróżnych są tak okropne, że na samą myśl, żeby się tam zatrzymać mam dreszcze, a czystość to temat mocno dyskusyjny. Co ciekawe - najczystszą stacją paliw w Czechach był dobrze znany Orlen, który najwidoczniej przeniósł wysokie standardy do naszych sąsiadów. Nie zrozumcie mnie źle - po tych państwach dobrze się jeździ (no może poza Słowacją), ale widać, że muszą już remontować i poprawiać, a my tymczasem korzystamy z dobrodziejstw młodej infrastruktury.
Nieustannie mnie wzrusza narracja, według której za naszą granicą magicznie wszyscy przestrzegają przepisów, policja jest na każdym kroku, a na drodze nie ma niebezpiecznych zachowań. Jeżeli daliście sobie wmówić, że tak jest, to porzućcie uczucie wstydu. Nasi kierowcy w niczym nie różnią się od zagranicznych, tam też znajdziecie osoby jadące jak fajtłapy, zwyczajnych kierowców oraz bandytów drogowych, a policji to można ze świecą szukać.

Nasze samochody wcale nie odstają poziomem i wiekiem od tych, które widziałem na drogach podczas mojej wyprawy. Jedyne co zwróciło moją uwagę była nadreprezentacja Skody w Czechach, ale to akurat jest zrozumiałe. Nasz tabor wygląda podobnie jak w innych państwach naszej części świata. Nie wstydźcie się więc tego, że macie 12-letnie auto, ani nawet 20-letnie, bo to normalna sprawa.
Wystarczy wyjechać za granicę, żeby pozbyć się wszelkich kompleksów
Niektórzy stosują tzw. pedagogikę wstydu, że jesteśmy gorsi, biedniejsi, że u nas jest słabo ze wszystkim. Tymczasem nawet przejechanie zaledwie 800 km w ciągu dnia pozwala porzucić wszelkie bajania o tym, że u sąsiadów trawa jest bardziej zielona, krowy dają więcej mleka, a samochody są lepsze. Nie są.
Jest tylko jeden szkopuł - na stacji Orlen w Czechach jest większy wybór kaw i to mnie smuci, bo napiłbym się karmelowego latte.