Idealnie ten temat podsumował kiedyś Kazik Staszewski w utworze „Piosenka o policji w Mławie”.

Szło to tak:
W ogóle nie będę Wam pisał o wypadku znanego krakowskiego aktora o imieniu Jerzy i o tym, jak prowadząc Lexusa zderzył się z motocyklistą, a Lexusa nie powinien był prowadzić, bo powinien był go przed tym powstrzymać zdrowy rozsądek. Może tak było, a może nie, prasa kłamie, tylko sąd może nas sądzić, Albercik wychodzimy.
Chciałem napisać o sytuacji, która zdarza się nagminnie, i której efekty są widoczne na co dzień
Czy potraficie wymienić z pamięci celebrytów, którzy jechali samochodem pod wpływem alkoholu? Bo ja tak, i to całkiem wielu. Ilona, Daniel O., Tomasz... ostatnio Beata, a nieco wcześniej też Ewa. I inny Daniel, ten to nie tylko alkohol sączył. Joanna L., Borys Sz., a nawet pan o imieniu Bilguun, który wprawdzie prowadził tylko skuter, ale za to wydmuchał solidne 1,2 promila. Właściwie to oni mogliby założyć już jakiś swój klub pokrzywdzonych celebrytów, którzy robili to samo co wszyscy, tylko akurat ich złapali. Co za okrutny pech!
Powiem Wam jak to jest. Jedzie sobie celebryta swoim drogim samochodem. Spieszy mu się, jak w piosence „Jozin z Bazin”, spycham proto riskuje, przejeżdża stówą po ulicy w mieście, zdąża na wczesnym czerwonym. Ojojoj auto obok zatrzymało się przed przejściem? Celebryta/brytka nie zdąża, bo akurat gada przez telefon. A niech to! Policja! No trudno. Będzie jak zawsze. Pan policjant podejdzie, celebryta otworzy szybę, funkcjonariusz już wetchnie powietrze żeby zacząć „panie kierowco, co pan wyprawia? Zatrzymałem pana, ponieważ...”, ale wtedy zobaczy Znaną Twarz. Twarz, którą Widział w Telewizji. Powie sobie: kurczę, ta twarz brzmi znajomo. Powstanie w nim takie trudne do zwalczenia uczucie obcowania z czymś wspaniałym. Chęć skorzystania z okazji, żeby zwrócić na siebie uwagę znanej osoby. Niby w tym dialogu policjant stoi na wyższej pozycji, bo wspiera go władza, ale on sam podświadomie wie, że tak nie jest, i że ten aktor, to jest Ktoś. On przecież go zna, bo widział go w telewizji. Ja pana/panią znam – taką rzecz często słyszą znani ludzie.
Ten celebryta też wie, że jest na wygranej pozycji
Policjantowi będzie głupio go karać. Przecież widzimy tę osobę stale w telewizji, w gazetach, w internecie – i co, tak po prostu wystawić jej mandat? Przecież to jak znajomy, prawie jak rodzina. No głupio tak wystawiać mandat znajomemu. To może jakoś z tego wybrnę, myśli policjant, z korzyścią dla siebie. Udzielę mu/jej pouczenia, potem wezmę autograf z dedykacją dla córki („dla Amelki - Beata”), a potem strzelimy sobie selfika i rozjedziemy się w swoje strony. No przecież nic się nie stało – racjonalizuje sobie funkcjonariusz. I tak też się dzieje.
Tym sposobem celebryci mają poczucie motoryzacyjnej bezkarności
Może trzeba trochę uważać, jak się pije i jedzie, ale ogólnie to jakoś tam powinno przejść. Czyli jak jesteś trzeźwy/a to ciśnij ile fabryka dała, a jak się napiłeś/aś to jedź przepisowo – to takie ogólne wytyczne jak prowadzić samochód, będąc znaną osobą. O policję się nie martw, no chyba że jesteś tylko średnio rozpoznawalny/a, to wtedy czasem może coś tam wpadnie, ale ogólnie jest spoko. No, to jeszcze po kielonku. Mnie to nalej połowę Jurku, bo ja muszę jeszcze dziś wrócić autem...