Parkowanie w Rzeszowie sprawiło, że siedząc za kierownicą Porsche Taycan Turbo S Sport Turismo rwałem sobie włosy z drogi. Mam pytanie do mieszkańców Rzeszowa: Wy tu tak żyjecie?
Rzeszów pojawił się nieprzypadkowo jako punkt ładowania na mojej trasie do Zakopanego. Wszystko miałem opracowane do perfekcji, bo nie wiem czy wiecie, ale standardowy dzień kierowcy samochodu elektrycznego zaczyna się od planowania. Dokąd pojadę, o której tam dojadę, ile mi zostanie zasięgu, gdzie się podładować (najlepiej za darmo, hehe). Kierowca samochodu spalinowego wstaje, pije kawę, przegląda wiadomości, bierze kluczyki i wyjeżdża w trasę. Kierowca samochodu elektrycznego odpala ABRP, aplikację Plugshare, sprawdza temperaturę, wiatr i wiele innych rzeczy, żeby nikt mu później nie zarzucił, że w sumie to nie umie jeździć elektrykiem. Wiecie, jak w tej paście o chodzeniu po bułki - coraz więcej amatorów pcha się do zabawy, mam nadzieję, że przejdzie ta nowelizacja i samochodem elektrycznym będzie można jeździć tylko z licencją, bo serio niektórzy nie mają wyobraźni. Ale do rzeczy.
Rzeszów opisywany był jako dynamicznie rozwijający się ośrodek naukowo-przemysłowy, gdzie marzenia się spełniają, a na ludzi czeka praca. Pamiętam jak te 11 lat temu na studiach mówiło się, że ten Lublin to dziura, nie to, co Rzeszów, który dzięki dogodnemu położeniu, odpowiedniej polityce ulg podatkowych ściągnął do siebie wiele zakładów pracy. Nowa perła Wschodu nam urosła. Widać to nawet po ładowarkach, bo w Rzeszowie znajduje się taka o mocy 140 kW. My w Lublinie możemy tylko o takiej pomarzyć. Pojechałem, spędziłem tam trzy godziny i musiałem umówić się na spotkanie z terapeutą, żeby przepracować, to co tam widziałem.
Parkowanie w Rzeszowie to dżungla, dramat i walka o życie
Wpadłem na szatański pomysł. Skoro i tak Porsche Taycan Turbo S Sport Turismo musi trochę postać pod ładowarką, to pojadę do rzeszowskiej galerii o szumnej nazwie Millenium Hall. Żadne doświadczenie do tej pory nie przygotowało mnie na to, co tam zobaczyłem. Wyglądało to tak jakby cały Rzeszów postanowił przyjechać do tego jednego miejsca. Ciasny parking zastawiony był autami, które parkowały w kompletnie losowych miejscach. Nawet na skrzyżowaniach. Poruszanie się po tym parkingu w drodze do ładowarki wyostrzyło moje zmysły. Porsche co chwilę wydawało ostrzeżenia, że zaraz dojdzie do jakiejś stłuczki i naprawdę dziwię się, że nic się nie wydarzyło. Mieszkańcy Rzeszowa najwidoczniej doskonale się odnajdują w takich warunkach. Parkuję tam, gdzie już nie mogą jechać dalej. I nikt nie robi z tego powodu zagadnienia. Byłem w szoku, bo w moim Lublinie wystarczy krzywo stanąć w liniach, a już zdjęcie samochodu wędruje na pewne grupy na FB, z dopiskiem: a księciunio to nie wie jak parkować?
Niestety nie naładowałem się w tej galerii, bo ładowarka umieszczona była w samym rogu, było tam bardzo wąsko, a dodatkowo dwa miejsca zajęła Kia Niro na ukraińskich rejestracjach. Stwierdziłem, że szybciej będzie pojechać do ładowarki 140 kW, niż szukać ochrony, żeby wywołała delikwenta. Niestety, zanim wyjechałem z parkingu galerii i dotarłem pod szybką ładowarkę została ona zajęta przez Taycana Sport Turismo, również na ukraińskich rejestracjach. Co ciekawe - wychodzi na to, że na Ukrainie nie ma specjalnego wyróżnika dla samochodów elektrycznych. Pogadałem chwilę pod ładowarką z właścicielami, ustaliliśmy ile mniej więcej będzie wynosił czas ładowania i pojechałem do innej galerii coś zjeść.
To był błąd. Duży błąd
Jeżeli myśleliście, że Millenium Hall to dżungla, to polecam odwiedzić Galerię Rzeszów. Nabawiłem się PTSD. Tam potrafili zaparkować wszędzie, tylko nie na miejscach parkingowych. Pewną trudnością było to, że wjazdy są w formie ślimaka biegnącego pod górę, co sprawia, że trzeba bardziej uważać, bo rzeszowianie potrafią na nich zaparkować.
Po raz pierwszy w życiu i chyba ostatni widziałem jak ktoś na takim zawracał. Aż żałuję, że nie miałem kamery samochodowej. To po prostu jakieś kuriozum. Nigdy wcześniej nie widziałem takich akcji jak przez te dwie godziny w Rzeszowie. Drodzy mieszkańcy, wy tu tak żyjecie, czy tylko w grudniu ogarnia was gorączka zakupów?