Ten wpis napisałem siedząc w zimnym Porsche Taycan Turbo S Sport Turismo, który próbuje się naładować, a na zewnątrz było - 17 stopni. Na szczęście zapowiadają lekką odwilż.
Koledzy z redakcji czule o mnie pomyśleli i sprawili mi najlepszy prezent na okrągłe 35. urodziny. Dostałem do testów Porsche Taycan Turbo S Sport Turismo, czyli elektryczną bestię, która do setki przyspiesza w 2,9 s, a maksymalna moc wynosi 761 KM. W kolorze Nato Olive wygląda jak milion złotych i mniej więcej tyle kosztuje. Niewiele myśląc zabrałem rodzinę na dłuższy weekend do Zakopanego. Na pełny test samochodu jeszcze chwilę poczekacie, ale podczas tej wyprawy spotkało mnie kilka przygód, z których każda nadaje się na osobny wpis. Ten będzie z gatunku słodko-gorzkich.
Zasięg samochodu elektrycznego zimą spada. Kwestia tylko jak do tego podchodzimy
Pogoda w Zakopanem jest piękna: szczypie mróz, świeci słońce, aż chce się żyć. Nie muszę nawet dodawać, że z tym samochodem witają mnie wszędzie jak króla. Niestety taki mróz ma destrukcyjny wpływ na zasięg samochodu elektrycznego.
Obecnie wynosi on około 310 km i faktycznie tyle przejeżdżam. Tutaj duży plus dla Porsche za dokładne szacowanie zasięgu i baterii. Naładowałem się pod Krakowem, przejechałem 96 km do noclegu i miałem dobry zapas na kilka nadchodzących dni.
Oczywiście ktoś powie, że jego dieselek nie ma problemów z zasięgiem zimą
Pewnie nie, bo przy - 18 nie chce odpalać. Zimą nawet samochody spalinowe mają większe zużycie, ale mają jeden ogromny plus - gęstą sieć stacji paliw, gdzie błyskawicznie uzupełnią zasięg. Samochody elektryczne tego komfortu nie mają. W Zakopanem jest tylko kilka ładowarek i pech chciał, że ta która była dla mnie najszybsza jest najbardziej oblegana. Szybko sprawdziłem w aplikacji, że moje złącze CCS jest wolne, podjechałem wieczorem, gdy z rodziną już wracaliśmy z góralskiej karczmy. Zajęta była wtyczka Type 2 o maksymalnej mocy 22 kW, którą ładował się Fiat e-500.
Podłączyłem Taycana (przypominam, że było zimno) i ładowanie wystartowało. Na początku szło pomału, bo musiała się rozgrzać bateria, żeby obsłużyć większą moc. Jednak gdy dochodziło do 27 kW ładowarka świeciła się na czerwono i ładowanie było przerywane. I tak kilka razy. Zdenerwowany pojechałem do domu cały czas myśląc co tu się właśnie wydarzyło. Mam taką teorię, że przy takich warunkach pogodowych ładowarka nie była w stanie ładować dwóch aut na raz. Zadzwoniłem dzisiaj na infolinię, żeby ją potwierdzić, ale niestety nikt nic nie wie. Błąd to błąd, nie ma co drążyć.
I tak o 7 rano zamiast jeść śniadanie, ładowałem elektryczne auto. Na szczęście szło już z maksymalną prędkością 45 kW. Ładowarka wprawdzie jest deklarowana jako 50 kW, ale zawsze ładuje się te kilka kW mniej. Warto to wiedzieć jeżeli planuję się zakup samochodu elektrycznego. Najgorsze jest to, że zależy mi na szybszym ukończeniu procesu, więc nie włączyłem klimatyzacji postojowej, bo ona strasznie dużo prądu zużywa gdy auto nie jedzie. Włączyłem sobie tylko podgrzewanie foteli, bo to efektywne, a energooszczędne. Podczas jazdy różnice w używaniu ogrzewania nie są już tak duże. Kończę ten wpis i gratuluję sobie, że kupiłem rękawiczki z takimi gumami do obsługi ekranów dotykowych. Porsche powinno dodawać takie w ramach pakietu Winter Plus.
Jeżeli chcecie sobie kupić samochód elektryczny i używać go zimą to się dobrze zastanówcie
A później kupcie sobie dużo ciepłej bielizny, skarpetek, a buty wybierajcie z jak najgrubszym ociepleniem. Podziękujecie mi później. Niestety z niewiadomych powodów większość ładowarek znajduje się na powierzchni, a do tego rzadko kiedy jest wokół nich infrastruktura. Na szczęście idzie ocieplenie.