REKLAMA

Karnawał sztukmistrzów się skończył, a policja z Lublina dalej na występach

Festiwal się już skończył, ale zamiłowanie do robienia cyrku najwyraźniej nie. Policjant z Lublina miał bardzo wiele pytań, oburzony omijaniem przed przejściem dla pieszych.

Karnawał sztukmistrzów się skończył, a policja z Lublina dalej na występach
REKLAMA
REKLAMA

Jest w Lublinie organizowana taka sympatyczna impreza, nazywa się Carnaval Sztukmistrzów, polecam. Niestety tegoroczna edycja już się skończyła, ale widzę, że jej klimat pozostał z nami. Udzielił się policjantowi, który uparł się stosować jakieś dziwne sztuczki na przypadkowym kierowcy. Na nagraniu z kamery widzimy niezły cyrk, gdzie nagrywający pozostaje publicznością, a policjant... no sami zobaczcie.

Policjant zmyśla przepisy?

Część tytułu tego filmu brzmi "Policjant zmyśla przepisy". Moim zdaniem nie to jest głównym problem całej tej sytuacji, choć trochę jest, ale zmyślanie przepisów jest tu najmniejszym kłopotem.

Na nagraniu widzimy jak sygnalizującą skręt w lewo Kię Vengę nagrywający chce wyminąć z jej prawej strony. Okazuje się, że Kią przemieszcza się policja, która poucza kierowcę, że robi źle. Ale jak go poucza? Prawie jakby od dociśnięcia go zależało ujawnienie siatki organizacyjnej Al-Kaidy. Przewinienie kierowcy ma polegać na omijaniu policyjnego pojazdu w sytuacji niedozwolonej. Policjant raz po raz powtarza natarczywym tonem głosu "Umiesz Pan jeździć, umie Pan jeździć?". Dochodzi nawet do czegoś w stylu kontroli drogowej, ale w sumie nie do końca wiadomo, jakie czynności służbowe tu wykonano.

Do interakcji między kierowcami samochodów dochodzi, kiedy nagrywający omija Kię, wykorzystując do tego celu zatokę przystankową. Podejrzewam, że to nie spodobało się policjantowi, ale tak intuicyjnie. Czuł, że coś jest nie tak, ale do końca nie wiedział co. Ta zatoka i bliskość przejścia dla pieszych, to musiało go zdenerwować. Dodatkowo było tam dość ciasno. Tylko że wykorzystanie do ominięcia Kii zatoki przystankowej było prawidłowe, bo to zatrzymywanie i postój jest tam zabronione. I tak głównym wątkiem tej sytuacji jest samo omijanie, a nie którędy przebiegało.

Omijanie przed przejściem dla pieszych

Pretensje policjanta dotyczyły jednak samego manewru omijania. Jego zdaniem był niedozwolony, bo wykonywany zbyt blisko przejścia dla pieszych. Niestety trudno się z nim zgodzić, gdyż włączony kierunkowskaz oznaczał, iż Kia będzie skręcać w lewo. Przepis zaś zakazuje omijania pojazdu przed przejściem dla pieszych, ale takiego, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym. Tutaj to nie miało miejsca.

Ewentualnie można nagrywającemu przypisać niezachowanie ostrożności w pobliżu przejścia dla pieszych, ale poruszał się on z niewielką prędkością. Można też przyczepić się do zachowywanego odstępu, bo przy omijaniu trzeba zachować bezpieczny odstęp od omijanego pojazdu. Trudno ocenić to na podstawie nagrania, ale faktycznie od wykonania tego manewru nagrywający mógł się powstrzymać. Plac Wolności w Lublinie, szczególnie o drugiej w nocy, to ruchliwe miejsce. Można sobie było to omijanie Kii darować. To jest to miejsce i ciągle tutaj chodzą ludzie, przechodząc przez ulicę do podjeżdżających po nich taksówek.

To to skrzyżowanie. Źródło: Google

Prawidłowość manewru mamy ustaloną, to zajmy się przedstawieniem, czy raczej formą interakcji policjanta z nagrywającym.

Umiesz Pan jeździć?

Po serii pytań, czy nagrywający umie jeździć, zadanych przez otwarte okno, policjant pyta kierowcy, czy chce "normalnie porozmawiać" i w końcu wyjawia, że jest z komendy miejskiej policji. Nagrywający zjeżdża na pobliski parking i dochodzi do drugiej części rozmowy, gdzie policjant przedstawia się w następujący sposób. "Dzień dobry Panu, komenda miejska, starszy sierżant. Umie Pan jeździć?"

Obawiam się, że żadne policyjne szkolenie ani obowiązujące przepisy nie przewidują rozpoczynania kontroli drogowej od pytania o umiejętności. Zamiast pytania powinna paść przyczyna zatrzymania. Nagrywający na szczęście odpowiada, że umie. Nie wiem, co byłoby, gdyby odrzekł, że nie. Policjant w końcu przechodzi do pytania właściwego: "Od kiedy omija się samochód przed przejściem dla pieszych?". Wywiązuje się krótka dyskusja, w której policjant informuje, że omijać przed przejściem dla pieszych nie wolno, nawet jeśli pojazd ma włączony kierunkowskaz. Nagrywający z obawy przed mandatem przyznaje mu rację. Okazuje się, że policjant nie jest z wydziału ruchu drogowego, bo "wtedy inaczej by rozmawiali". To może wyjaśniać, dlaczego wprowadził nagrywającego w błąd.

Dla przypomnienia omijanie to:

Przed przejściem dla pieszych faktycznie nie można omijać, ale w określonej przepisami sytuacji. Zabrania się.

Nijak z tego filmu nie wynika, by zaistniała ona tamtej nocy na Placu Wolności. Nieoznakowany radiowóz sygnalizował zamiar skrętu, a nie przepuszczał pieszych. Do tego wykroczenia więc nie doszło. A czy do jakiegoś doszło?

Gdyby policjant był z drogówki i "inaczej by rozmawiali", to musiałby trochę ponaciągać przepisy, żeby ukarać tego kierowcę. Mimo że przejście dla pieszych było tu bliskie, to do omijania pojazdu przepuszczającego pieszych tu nie doszło. A taki czyn zagrożony jest mandatem w wysokości 1500 zł. Prawdziwy problem z tego filmu to nie omijanie, to pasywno-agresywne pytanie "Umiesz Pan jeździć?", ale nie wiem, jaki mandat za to grozi.

Czytaj dalej:

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA