GM: oto nowy Hummer EV SUV. Również GM: sprzedamy wam go dopiero za dwa lata
Hummer EV SUV został pokazany, opisany i wyceniony, tylko po to żeby na koniec klienci dowiedzieli się, że nie będzie go w sprzedaży do 2023 r.
Pominę w ogóle sens istnienia elektrycznego SUV-a marki Hummer, bo o gustach się nie dyskutuje, a zwłaszcza o gustach amerykańskich. Nie bardzo widzę rynek dla takiego samochodu – mam wrażenie, że grupa nabywców potwornie wielkich SUV-ów ma przeważnie wylane na naturę i uwielbia głównie ją niszczyć i rozjeżdżać, więc to że ich samochód będzie elektryczny średnio ich wzrusza. No ale nowoczesność nie omija nikogo i stąd nowy Hummer EV SUV jest autem w pełni elektrycznym. Wygląda tak:
To oczywiście zamknięta wersja Hummera-pickupa napędzanego prądem, o którym pisaliśmy tutaj. Obstawiam, że powyższe zdjęcie jest renderem, a sam samochód w stadium mocnego prototypu. Zupełnie nie przeszkadza to General Motors podać masy szczegółów na jego temat, których w żaden sposób nie da się zweryfikować.
Moc: 830 KM. Moment obrotowy: to zależy
830 KM to właśnie tyle ile potrzebuje przeciętny amerykański kierowca żeby stać w korku na freewayu do swojego suburban home. Moment obrotowy podano na poziomie 15 590 Nm, ale jest to moment teoretyczny, bo żadne opony nie przeniosłyby czegoś takiego na asfalt, więc oprócz tego podawany jest realny moment na kołach, który wynosi 1356 Nm. Wersja z wypasem będzie mieć, tak jak pickup, trzy silniki elektryczne: dwa z tyłu i jeden z przodu. Wersja bazowa będzie musiała zadowolić się dwoma silnikami. Mam nadzieję, że ta droższa zyska z tyłu jakiś napis w rodzaju Tri-Motor, żeby można było trollować właścicieli Tesli Dual Motor. Widzisz pan tu? TRI MOTOR.
Będą też oczywiście 4 koła skrętne
Marketing uwielbia wymyślać niecodzienne nazwy, na przykład jazda w trybie gdzie przednie i tylne koła skręcają się w tym samym kierunku będzie nazywać się CrabWalk (chód kraba). A procedura startowa, dzięki której najmocniejsza wersja (Tri Motor, widzisz pan?) rozpędzi się do 60 mph w 3,5 sekundy, nazywa się Watts to Freedom – waty do wolności. W trybie jazdy terenowej elektryczny Hummer ma masakrować konkurencję, czyli Bronco i Wranglera, niezwykłymi kątami natarcia i niesamowitym wykrzyżem osi. Przy tym system 4 kół skrętnych pozwoli ograniczyć średnicę zawracania do niecałych 12 metrów, podczas gdy konkurencyjne auta potrzebują na to 14-15 metrów.
Do wyboru będzie wariant bling-bling na 22 calach oraz terenowy na 18-tkach, ale z 35-calowymi oponami terenowymi. W pierwszej wersji będzie trzeba cały czas słuchać rapu, a w drugiej country. Spośród licznych gadżetów wyróżnia się jeszcze system kamer pokazujących obraz pod samochodem, żeby było widać, czy już wieszamy się na kamieniach czy jeszcze nie. Niezwykle ważne w aucie, którym mamy będą wozić dzieci na trening piłki nożnej. To element pakietu Extreme Off-Road, podobnie jak te terenowe opony. Już widzę ten Extreme Off Road i topienie elektrycznego auta za 100 tys. dolców w błocie. Tu mi kaktus wyrośnie...
Zasięg: 400-450 km
W zależności od wyboru wersji, Hummer EV SUV ma przejechać od 400 do 450 km na jednym ładowaniu. Poznaliśmy też już ceny: od 80 tys. dolarów za zwykłą wersję dwusilnikową, do 110 tys. zielonych za Tri-Motor (tu pan patrzy!) z pakietem Extreme Off-Road. W sprzedaży pojazd pojawi się w 2023 r. jako model roku 2024. Co tylko świadczy o tym, że na razie to jeszcze go bardzo, ale to bardzo nie ma.
Mam wrażenie, że to wszystko jest dla nikogo
Samochodu nie ma i przez 2 lata nie będzie. General Motors pruje rendery, sądząc że nikt się nie nabierze. Już pokazano specyfikację i ceny względem produktu, który jest dopiero w fazie opracowywania – po co? Oczywiście dla reklamy i skradnięcia choć odrobiny czasu i uwagi potencjalnych nabywców. To dokładnie tak, jak rynek elektrycznych pickupów: na ten moment nie ma na nim żadnego samochodu, nie można pójść do salonu po elektrycznego pickupa. A mimo to znamy Riviana, Teslę Cybertruck czy Bollingera. Przyszłość to sprzedawanie nieistniejących samochodów. Przyszłość to warta 100 tys. dolarów gigantyczna elektryczna terenówka, którą nigdy nie pojedziesz w teren. Skończy się na tym, że nie będziesz jej nawet kupować, tylko płacić comiesięczną ratę za możliwość chwalenia się jej posiadaniem w social media.