REKLAMA

Uzupełnienie do Motoblendera: 70 000 nowych logotypów VW

W dzisiejszym Motoblenderze uciekł mi ważny nius, a nie miałem jak go dopisać, więc teraz nadrabiam zaległości. Chodzi oczywiście o zbliżającą się premierę nowego logotypu Volkswagena.

volkswagen nowe logo
REKLAMA
REKLAMA

Podczas targów we Frankfurcie ten drugi największy koncern motoryzacyjny na świecie zaprezentuje swoje nowe logo. Nie mogę się go doczekać. Ralf Brandstätter, członek zarządu koncernu, jest co najmniej równie podekscytowany. Jego zdaniem nowy logotyp będzie silniejszy w swoim przekazie i bardziej kolorowy. Ponadto będzie symbolizował przejście do nowej ery, ery elektryczności. „Electric, fully connected and balance-sheet carbon neutral”, to cechy które mają określać nowy znak firmowy niemieckiej marki. Wiemy już tak dużo, że mogę Wam go narysować. Proszę:

nowe logo volkswagena

Bardziej kolorowo - jest. Zielony symbolizuje carbon-neutral, niebieski - elektryczność. Te przewody po bokach to oczywiście fully connected, czyli w pełni podłączony. Rozedrganie to alegoria napięcia i ekscytacji, jakie wywołuje w nas marka Volkswagen. Ale to jakby rzeczy oczywiste, najważniejsze jest co innego.

Volkswagen wyrzuci 70 000 sztuk starych logotypów

W dziesięciu tysiącach miejsc na świecie trzeba będzie odkuć ze ściany stare logo i zastąpić je nowym. Siedemdziesiąt tysięcy razy. Hmmm, brzmi jak świetny sposób na wyemitowanie trochę CO2 i dorzucenie sterty niepotrzebnej roboty pracownikom. Oczywiście Volkswagen może sobie zmieniać swoje logo ile razy chce, nawet 5 razy w tygodniu jeśli ma taką wolę, ale skoro chce być „carbon neutral”, to nieźle byłoby zacząć właśnie od tego momentu. Inaczej mamy dość zaskakującą listę priorytetów: na pierwszym miejscu, wiadomix, zyskowność – to mnie nie dziwi. Na drugim – logo. Dopiero potem jakieś tam samochody i może jeszcze coś z tą neutralnością węglową.

Jestem zdziwiony z jaką nabożną czcią korporacje podchodzą do swojego logo. Czczą je jak niegdyś czciło się boskie symbole (niektórzy robią to nadal) i uważają że jest ono najważniejszym elementem spajającym korporację. Pewnie, jest ważne, ale w sumie co za różnica jak wygląda? Wszyscy są przyzwyczajeni do obecnej wersji, wątpię żeby ktoś zmienił swoją decyzję zakupową względem VW z powodu zmiany wyglądu logotypu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś nie kupuje auta, bo uważa że jego logo wygląda zbyt staro. W przypadku VW mamy te charakterystyczne litery zrobione z przecinających się linii wewnątrz kółka. Jak to zostanie pokazane, nie ma żadnego znaczenia. Czy będzie miało cienie, czy kolory, czy będzie namalowane pędzlem, czy ulepione z pikseli – bez znaczenia. Ważny jest ten kształt, na którym zatrzymuje się oko, przekazując do mózgu znak „to Volkswagen”. Można by narysować to patykiem na piasku na plaży i też wszyscy powiedzieliby „o, Volkswagen”. Dlatego lifting logotypu nie ma żadnego, ale to żadnego sensu. Wiecie co byłoby fajne? Jakby VW stwierdziło, że ich logo może mieć różną postać, ważne żeby został ten wzór z ukośnymi liniami i kółko. Na każdym modelu mogłoby być trochę inne. Wiem, to HEREZJA!

REKLAMA

Tymczasem mam propozycję dla Volkswagena

Te nowe logotypy do swoich 10 000 siedzib na świecie zróbcie może z plastiku z recyklingu albo z bioplastików. A te, które wywalacie, przetopcie na coś pożytecznego – na przykład na klamki do Golfa II i Passata B3, które nie pękają przy najmniejszym mrozie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA