Nowe auto z gazem za mniej niż 70 tys. zł. Jedyny haczyk to valencia
Mniej niż 70 tys. zł za kompletnie nowy samochód i to jeszcze z instalacją LPG. Tak, da się tak i wcale nie cofnęliśmy się w czasie o dekadę.

I nie, to nie jest Dacia Sandero w najtańszej wersji wyposażenia.
Zapomnieliście o Clio, a ono dalej żyje. I chce was skusić LPG.

Teoretycznie Renault Clio po liftingu - które było bardzo dobrym samochodem już przed poprawkami - niespecjalnie kusi ceną. Bazowa odmiana wyceniona została na ponad 84 tys. zł, a dopłata do instalacji LPG sprawia, że zbliżamy się do 86 tys. zł. Jeśli ktoś chce jak najtańszego auta z LPG i nic innego się dla niego nie liczy - pójdzie pewnie indziej.
To "gdzie indziej" nie musi jednak oznaczać salonu Dacii. Może oznaczać nadal udanie się do Renault, ale do sekcji "mniej lub bardziej gotowe do odbioru". Patrząc na cenę, można zgadywać, że miejskie auta z LPG nie są już przesadnie rozchwytywane, bo od katalogowej ceny dostajemy taki rabat, że ostatecznie... schodzimy poniżej 70 tys. zł.

Nie jest to zresztą jedyna tego typu oferta. Większość gotowych do odbioru egzemplarzy Clio w wersji Eco-G 100 jest dość potężnie - jak na cenę całego auta - przeceniona i znajdziemy sporo ofert w okolicach 70-72 tys. zł. Dla przypomnienia - teoretycznie powinno to być około 86 tys. zł.
Co ma do zaoferowania takie Clio z LPG?
W większości przypadków - lakier pomarańczowy valencia, więc jak ktoś nie lubi pomarańczowego, to może poszukać albo wersji z białym lakierem (oba były bezpłatne), albo pogodzić się z tym, że przynajmniej jest tanio.
Poza tym auto jest oczywiście wyposażone w litrowy, trzycylindrowy silnik benzynowy z fabryczną instalacją LPG, który zapewni nam 100 KM i przyspieszenie do setki poniżej 12 s. Według deklaracji producenta zużycie LPG powinno wynosić ok. 7 l na każde 100 przejechanych kilometrów.
W kwestii wyposażenia - nie ma co oczekiwać luksusów, ale dramatu też nie ma. Dostajemy tu 16-calowe felgi stalowe, 7-calowe cyfrowe zegary, spory ekran systemu multimedialnego, kierownicę obszytą sztuczną skórą, dzieloną tylną kanapę, szyby przednie i tylne sterowane elektrycznie, światła LED do jazdy dziennej i LED-owe reflektory, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka zewnętrzne, czujniki parkowania z tyłu, manualną klimatyzację i pakiet systemów bezpieczeństwa, wliczając w to m.in. monitorowanie odległości od pojazdu przed nami i asystenta utrzymania pasa ruchu.
O takich luksusach, jak na przykład przedni podłokietnik, lepiej zapomnijcie. Ale z drugiej strony - 70 tys. zł za nowe-nowe auto, którym dodatkowo będzie się tanio jeździło? To chyba można przeżyć bez takich bonusów.