Oto nowa Skoda Fabia za 85 000 zł. Nie ma klimatyzacji, ale możesz opuścić szybę korbką
Fabrycznie nowa Skoda Fabia w wersji Junior z 2004 r. trafiła na sprzedaż w Czechach. Cenę musiałem liczyć trzy razy, bo miałem wrażenie, że mózg mi się zawiesił.
Samochody horrendalnie podrożały w ostatnich latach, ale to tylko jeden z problemów. Drugim jest przeładowanie elektroniką w nowych autach, co sprawia, że po pierwsze nasz wóz bez ustanku nas śledzi i zbiera gigabajty danych, po drugie zaś – producenci złośliwie utrudniają nawet proste czynności eksploatacyjne jak wymiana klocków hamulcowych, co urasta do rangi niemożliwości bez komunikacji z centralą.
Nic dziwnego, że wiele osób nie jest skłonnych do wymiany auta w takich warunkach. Na szczęście jest wspaniałe rozwiązanie w postaci Fabii Junior bez przebiegu. Wóz jest tak prosty, że po zmrużeniu oka i spojrzeniu pod odpowiednim kątem przypomina taczkę.
Fabrycznie nowa Skoda Fabia Junior jest na sprzedaż w Czechach
Ta wersja była bardzo rzadka nawet za czasów świetności Fabii pierwszej generacji. Mało kto decydował się na wariant pozbawiony nawet zamykanego schowka. Pomijam już nieco karykaturalnie wyglądające w tym samochodzie czarne zderzaki. O takich elementach wyposażenia jak klimatyzacja czy elektrycznie opuszczane szyby nie ma co marzyć. Wszystkie Fabie Junior miały też najsłabszy silnik benzynowy, w tym przypadku jest to 54-konne 1.2 o 3 cylindrach. Można powiedzieć, że jest to samochód dla ascetów, a nie dla estetów. Jeśli nie masz żadnych innych oczekiwań niż to, że auto dojedzie z punktu A do B, trafiłeś/aś idealnie. Nie ma obaw o skomplikowane rozwiązania serwisowe, a jedyne dane, które zbiera Fabia, to dzienny przebieg (i pewnie liczba motogodzin silnika). Tyle że nikomu ich nie przekazuje.
No dobra, ale 85 000 zł?
Sprawdziłem kilka razy. Sto koron czeskich to obecnie 17 zł. Czyli pięćset koron czeskich to musi być 85 zł, nie chce być inaczej. A więc pół miliona koron to na serio 85 000 zł. No to wszedłem na stronę Skody i znalazłem, że nowa Fabia, taka na serio prosto z fabryki, a nie po 20 latach stania w bezruchu, kosztuje od 72 tys. zł. Też ma 3-cylindrowy silnik benzynowy, tyle że o mocy 80 KM, a nie 54 KM (ale większa masa i tak robi swoje), też ma 5-biegową skrzynię manualną. W standardzie jest radio, klimatyzacja, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, wspomaganie kierownicy, trochę gadżetów z zakresu bezpieczeństwa i regulacja fotela kierowcy na wysokość. Nie jest to jakoś szokująco więcej niż w Juniorze, ale zapewne jeździ się jednak przyjemniej. Wybór jest więc trudny, bo tu mamy ciekawego youngtimera z zaletą prostoty i prywatności, ale w salonie czeka na nas auto lepiej wyposażone i z gwarancją, a do tego taniej. Trudno się zdecydować.
Żartuję, decyzja jest bardzo prosta
Oczywiście że należy wybrać Fabię Junior. W dzisiejszym świecie indywidualność i wyróżnienie się są warte każdych pieniędzy. Nową Fabię rocznik 2024 może mieć każdy. A kto może mieć 20-letniego Juniora niemal bez przebiegu? Tylko świr. Jeszcze większy świrem byłby ten, kto faktycznie by nią jeździł i patrzył, jak jej wartość z 85 000 zł spada średnio pewnie o złotówkę na sto metrów przebiegu. Wie o tym nawet sprzedający, który w opisie od razu zawarł wyrażenie „do kolekcji lub na wystawę”.