REKLAMA

Nissan uważa, że sportowa Zetka to dobra baza pod wersję safari. Czy Z Warrior powstanie?

Nissan złożył w Australii wniosek o rejestrację znaku towarowego Z Warrior. To może oznaczać, że Porsche 911 Dakar i Lamborghini Huracan Sterrato doczekają się konkurencji w postaci Nissana Z Warrior. Jeżeli tak się stanie, to ja bardzo chcę takiego pod choinką.

Nissan uważa, że sportowa Zetka to dobra baza pod wersję safari. Czy Z Warrior powstanie?
REKLAMA

Japoński Nissan to marka szeroko znana w Australii. Firma oferuje na tamtejszym rynku specyficzną linię wyposażenia o nazwie Warrior. To pakiet terenowych dodatków, który można sobie zafundować do pickupa Navara albo do terenowego Patrola. Teraz zestaw Warrior może trafić również do samochodu sportowego, jakim jest Nissan Z. Dziwne? Nie, przecież tzw. safari, czyli sportowe nadwozie w połączeniu z podniesionym zawieszeniem i terenowymi oponami to najnowszy krzyk mody. Grupa Volkswagen przerobiła w ten sposób dwa hi end-owe modele ze swojego portfolio i oba są hitami. Teraz do gry chcą dołączyć Japończycy. 

REKLAMA

Nissan bawi się koncepcją terenowej Zetki już od jakiegoś czasu. Firma zagrała na nosie potencjalnym klientom z zeszłym roku konceptem Safari Rally Z Tribute. Był to właśnie nowy Nissan Z zainspirowany Datsunem 240Z, który wygrał East African Safari Rally w 1971 roku. 

NIssan Safari Z Tribute

Czerwone coupe powstało w Tommy Pike Customs

Warsztat zbudował maszynę, która jest o 5 cm wyżej zawieszona od standardowego samochodu. Coupe jeździ na 17-calowych felgach Nismo Safari o wzorze retro z oponami Yokohama Geolander M/T G003. Trzeba przyznać, że Safari Rally Z Tribute wygląda bardzo rasowo i rajdowo. Tuner odpowiedzialny za projekt dodatkowo podkręcił podwójnie turbodoładowany silnik V6, który seryjnie generuje pokaźne 400 KM.

Czy Nissan Z Warrior powstanie?

REKLAMA

Póki co Nissan nie potwierdził oficjalnie, że Z Warrior pojawi się w cennikach. Niestety najnowsze wcielenie kultowej Zetki nie sprzedaje się najlepiej i nie wiadomo jak uczynienie go terenowym pomogłoby w podniesieniu popytu. Z pewnością byłby to pojazd bardzo niszowy dla potencjalnie niewielkiej liczby odbiorców. Z drugiej strony auto świetnie wpisałoby się w najnowsze trendy i byłoby wodą na młyn dla najbardziej zagorzałych pasjonatów. Osobiście uważam, że limitowana do kilkuset sztuk edycja sprzedałaby się jak ciepłe bułeczki i byłaby łakomym kąskiem eksportowym na cały świat. Do dzieła Nissan - pokaż, jaki z ciebie Warrior!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA