REKLAMA

Nie złamała żadnego przepisu, ale policja przypisuje jej winę za wypadek. To skandal

Kobieta kierująca Citroenem w Zamościu jest sprawczynią wypadku, chociaż z prawa i logiki wynikałoby, że została w nim poszkodowana. Pora zmienić tę chorą sytuację.

Nie złamała żadnego przepisu, ale policja przypisuje jej winę za wypadek. To skandal
REKLAMA
REKLAMA

Do wypadku doszło przy skrzyżowaniu ulicy Starowiejskiej z Legionów. Kobieta jadąca Citroenem chciała skręcić w prawo ze Starowiejskiej w Legionów. Jest tam pas przeznaczony do tego celu, dzięki czemu można nabrać prędkości zanim włączymy się do ruchu w ulicę Legionów. Wygląda to dokładnie tak:

Kobieta kierująca Citroenem nadjeżdżała z ulicy widocznej w prawej części zdjęcia i jechała swoim pasem, wcześniej mijając znak „ustąp pierwszeństwa przejazdu”. Kiedy już wjechała w ulicę Legionów, została staranowana przez kierowcę ciężarówki, który przejechał przez skrzyżowanie na wprost z pasa do skrętu w prawo. Pojechał on dokładnie tak:

Wskutek przejechania przez powierzchnię wyłączoną z ruchu (P-21) kierowca ciężarówki doprowadził do kolizji z kierującą Citroenem. Wydawałoby się, że jego wina jest bezsprzeczna, ale policja w swoim komunikacie przenosi winę na kobietę z Citroena. Dlaczego? Ponieważ „wykładnia”.

Kierująca Citroenem nie ustąpiła pierwszeństwa kierującemu ciężarówką – czy na pewno?

Według tajemniczej „wykładni” przepisów prawa o ruchu drogowym, każdy kto wjeżdża z drogi podporządkowanej na drogę z pierwszeństwem, musi ustąpić wszystkim, którzy po tej drodze już jadą. Nawet jeśli ignorują lub z premedytacją łamią przepisy, jadą pod prąd lub cokolwiek innego – zawsze mają pierwszeństwo. Zatem o ile kierujący ciężarówką nie miał prawa przejechać na wprost z pasa do skrętu w prawo, to i tak nie odbiera mu to pierwszeństwa. Tak pewnie będzie argumentować przed sądem, bo sprawa trafi przed sąd. A skoro trafi przed sąd, to policja powinna była powstrzymać się od napisania zdania: Kierująca citroenem wjeżdżając na skrzyżowanie nie ustąpiła pierwszeństwa przejazdu kierującemu pojazdem ciężarowym uderzając w aluminiową osłonę naczepy.

Tyle, że to nie tak do końca z tym pierwszeństwem

Z pamięci potrafię przywołać sytuacje, gdzie w ocenie sądu drastyczne złamanie przepisów przez osobę mającą pierwszeństwo, to pierwszeństwo jej odebrało. W Warszawie głośny był wypadek, gdzie kierujący pędził ok. 130 km/h przy ograniczeniu do 50 km/h i uderzył w pojazd skręcający w lewo, przecinający mu tor ruchu. Chociaż miał pierwszeństwo, a skręcający je wymusił, winnym uznano kierowcę jadącego na wprost. A to dlatego, że całkowicie zignorował podstawowe zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym i nie dał szansy innym kierowcom na zareagowanie. Mieli oni prawo uznać, kierując się zasadą ograniczonego zaufania, że nie jedzie 130 na 50.

Fot. zamosc.policja.gov.pl

Dokładnie tak samo jest w tym przypadku

Kierująca Citroenem nie złamała żadnego przepisu. Miała pełne prawo uznać, że kierowca ciężarówki skręca w prawo. Nie mogła przewidzieć, że przejedzie na wprost przez skrzyżowanie, jadąc pasem do skrętu w prawo. Dlatego prawo nie zobowiązywało jej do ustąpienia mu pierwszeństwa, bo w jej słusznym mniemaniu ich tory ruchu nie krzyżowały się. Jeśli zostanie uznana winną, to będzie dowodem na całkowitą porażkę prawa o ruchu drogowym. Naczelną zasadą powinno być, że pierwszeństwo masz tylko wtedy, kiedy trzymasz się przepisów. Jeśli je łamiesz, ignorujesz i lekceważysz, to je tracisz i jesteś winny temu, co się wskutek tego zdarzy.

Jedyną winę za ten wypadek ponosi kierowca ciężarówki. Nie zapraszam nawet do dyskusji

A jedyną sytuacją, w której by jej nie ponosił, byłaby ta, w której na asfalcie zalegałby śnieg, zasłaniając znaki poziome. Ale kto widział w Polsce jakiś śnieg w czasach katastrofy klimatycznej?

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA