To hobby doskonale idzie w parze z motoryzacją. Też się nim interesujecie?
Motoryzacja to moja życiowa pasja - inaczej by mnie tu nie było. No ale umówmy się, nie samą motoryzacją człowiek żyje, dlatego dziś porozmawiajmy o zegarkach.

Ostatnio napisałem o zajawce na Hot Wheels i patologii, która w niej panuje. Muszę przyznać, że tekst rozniósł się naprawdę szeroko. Dlatego tym razem ponownie chciałbym zaprosić was do dyskusji o innym „pobocznym” hobby. Takim, które doskonale przenika się z motoryzacją. Są to zegarki. Jesteście zegarkowi? Ja kiedyś nie byłem, ale teraz jestem. I wiem, że jest wielu takich jak ja.
Bo zegarki są w wielu aspektach takie same jak samochody. Mogą być mechaniczne, niczym auto z silnikiem V8 i ręczną skrzynią biegów, albo smartowo-elektroniczne, niczym jakiś wypełniony elektroniką samochód na baterię. No i tradycyjnie możemy od razu kategorycznie uznać, że nosiciele smartwatchy to nie są pasjonaci zegarków. To są pasjonaci komputerów na rękę, a ja tutaj chcę mówić o zegarkach.
Za co lubię zegarki?
Za to samo, co motoryzację. Za historię, za zróżnicowanie, za przyjemność posiadania. Za to, że ten mały przedmiot na ręku potrafi być doskonałym uzupełnieniem wyglądu człowieka. U niektórych to wręcz kawałek osobowości wyciągnięty na zewnątrz. W zegarkach każdy znajdzie coś dla siebie.
A czego ja szukam w zegarkach?
Jak zauważyliście, nie uznaję smartwatchy za zegarki. Osobiście nie jestem także zwolennikiem zegarków kwarcowych. Tzn. nic do nich nie mam - są niezawodne, nie gubią czasu, kiedyś były prawdziwą rewolucją. Ale dziś czas można sprawdzić wszędzie, a zegarek jest przyjemnością. Np. uwielbiam zastanawiać się, który zegarek będzie mi dziś pasował. Uwielbiam obserwować, jak wyciągnięty z pudełka czasomierz mechaniczny budzi się do życia. Przyłożyć go do ucha i posłuchać, jak cyka. Lubię czuć go potem na nadgarstku i nawet wiedząc, że mam dokładny czas w telefonie, wolę sprawdzać go na zegarku. Nieważne, że mechaniczne zegarki nie trzymają dokładnie czasu. Takie zegarki trzymają czas w metaforyczny sposób - bo noszone zaczynają się kojarzyć z konkretnymi wydarzeniami, wspomnieniami. Stają się portalem do konkretnego punktu na osi czasu naszego życia. Za to je lubię. Poza tym to doskonały temat do rozmów - szczególnie w towarzystwie motoryzacyjnym.
Bo wiele osób „od samochodów” lubi także czasomierze.
Wrócę do tych porównań z motoryzacją. Auta i zegarki można kolekcjonować. Auta i zegarki można modyfikować. Auta i zegarki pozwalają trafić do grona pasjonatów. Auta i zegarki należy serwisować. Auta i zegarki bywają czasem o wiele za drogie. Auta i zegarki są po prostu fajne. Oraz - i teraz się trzymajcie - uważam, że dobre zegarki bardziej imponują kobietom niż dobre samochody, co dla niektórych także może być istotnym czynnikiem.
Tekst o Hot Wheels pełen był narzekania, więc przy okazji zegarków także wypadałoby trochę pomarudzić. A więc powody do narzekania mam takie:
Małych producentów zegarków jest tak dużo, że nigdy się wszystkich nie pozna. Czasem mam już dość, widząc siedemdziesiątego ósmego takiego samego divera od jakiegoś microbrandu, którego producent wmawia mi i innym, że jego produkt jest wyjątkowy. Nie lubię też tzw. zegarków majtkowych, czyli czasomierzy opatrzonych logo marek ciuchowych. To są takie małe przywary ze środowiska. Następna wada jest o wiele poważniejsza.
Patologią środowiska zegarkowego są podróbki. Powstały nawet dwa słowa w nowomowie zegarkowej, z których jedno powinno być zakazane.
Pierwsze to tzw. homage watch
To zegarek wyglądający prawie tak samo jak jakiś inny drogi zegarek (najczęściej jak Rolex Submariner), ale opatrzony logo swojego wlaściwego producenta. To jeszcze nie jest takie złe – nie każdego stać na Rolexa, a taki Submariner może się podobać, więc czemu nie kupić sobie czegoś tańszego. Tzn. ja nie chciałbym auta, które wygląda praktycznie 1 do 1 jak Ferrari, ale jest produktem marki Tata, ale przynajmniej taki samochód ma prawdziwe logo na masce.
Drugie, i o wiele gorsze określenie, to „replica watch”
To nic innego jak podróbka, i te zegarki są rakiem całego hobby. Przez takie produkty, widząc u kogoś na ręku konkretny model luksusowego zegarka, czasem podświadomie podejrzewam podróbkę, nawet jeśli to oryginał. Jak macie nosić podróbki, to już lepiej noście smartwatche i wyświetlajcie sobie na nich tarcze drogich modeli ze świata zegarmistrzostwa. Aż się zdenerwowałem – może już na tym skończmy.