Ocalono zabytkowy most. Tylko po co się starać?
Zawsze szanuję troskę o zabytki inżynierii, niemniej nie jestem zwolennikiem trzymania czegoś dla samej zasady. Decyzją Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu przed chwilą w ten sposób ocalono zabytkowe Mosty Chrobrego.

Oczywiście, mowa jest o budowli zabytkowej, a nie tej współczesnej, powstałej kilkanaście miesięcy temu. Historyczna przeprawa jest nieczynna od 2023 roku, kiedy obok wybudowano nową, starą pozostawiając jako zabytek. Kłopot polega jednak na tym, że historyczne Mosty Chrobrego pozostawiono i… tyle.
Stara przeprawa jest w fatalnym stanie technicznym
Mosty nie nadawały się do użytku w pełnym zakresie jeszcze przed swoim zamknięciem. Z uwagi na ich zły stan techniczny, ograniczony został na nich ruch ciężkich pojazdów, w tym komunikacji miejskiej. Stanowiło to poważne utrapienie, niemniej po wybudowaniu i otwarciu nowej przeprawy problem rozwiązano z nawiązką.
Natomiast od razu pojawił się problem, co zrobić ze starą, ponieważ jedni uważali je za zabytek techniki i chcieli ich pozostawienia, drudzy zaś opowiadali się za ich wyburzeniem, podważając opłacalność ewentualnej inwestycji.
Mosty Bolesława Chrobrego stoją w tym miejscu od ponad 100 lat
Spójrzmy najpierw, o co toczy się cała debata. Mosty Chrobrego wybudowano jeszcze za Niemca w 1917 roku, w związku z dynamicznym rozwojem wschodniej części miasta i potrzebą ich skomunikowania z centrum. Istotnym założeniem było również zapewnienie połączenia z terenami wystawowymi z m.in. Halą Stulecia.
Cała przeprawa składała się z dwóch żelbetowych mostów przerzuconych nad przeciwpowodziowym i żeglugowym kanałem Odry. “Składała”, ponieważ w 1945 roku została w wyniku działań wojennych zniszczona. Dwa lata później, kiedy Wrocław znalazł się w granicach Polski, ruiny odbudowano, aczkolwiek z oryginalnej konstrukcji pozostały wyłącznie same podpory.
Adaptacja do nowej funkcji jest zbyt kosztowna
Ci, co głosowali za pozostawieniem historycznych Mostów na swoim miejscu, oczekiwali ich adaptacji do nowej funkcji, np. deptaka czy drogi dla rowerów. Idea sama w sobie jest bardzo słuszna, niemniej szybko pojawił się dość prozaiczny problem - konstrukcja wymaga kosztownego remontu, a nikogo nie stać, aby taką imprezę sfinansować. Bez poważnych inwestycji Mosty nie nadają się do ponownego użytku, nawet przez pieszych. Mówi się o nawet kilkudziesięciu milionach złotych.
W związku z tym, wiedząc o ich stanie technicznym i brakiem środków na remont, jeszcze w trakcie budowy nowych mostów, władze miasta zaczęły czynić kroki prowadzące do rozbiórki starej budowli. Kroki te wymagały skreślenia Mostów Chrobrego z ewidencji zabytków, do której te zostały wpisane w latach 90.
Z historycznych mostów prawie nic nie zostało
Głosy z drugiej strony barykady podkreślały dodatkowo fakt, że aktualna konstrukcja to tak naprawdę poskładana na szybko odbudowa z wojennych zniszczeń, czego właśnie efektem jest obecny tragiczny stan techniczny. Tragiczny rzekomo do tego stopnia, że ich remont w praktyce oznaczałby wyburzenie i budowę od nowa, tak daleko posunięte musiałyby być prace. Rozbiórka jest forsowana także z uwagi na zagrożenie dla żeglugi pod przęsłami mostów.
Ponadto, podważane są również walory artystyczne budowli, mające ewentualnie zmotywować do zachowania historycznych mostów. Oprócz ponad stuletniej historii istnienia, same mosty nie reprezentują sobą żadnej unikatowej czy przełomowej myśli inżynierskiej.
Na razie mosty zostają na swoim miejscu
Stan na dzisiaj jest taki, że decyzją konserwatora zabytków podtrzymaną przez Wojewódzki Sąd Administracyjny, historyczne Mosty Chrobrego zostają na swoim miejscu. Konserwator widzi w nich coś więcej, niż ci, co optują za jego rozbiórką. Czyli mosty w związku z tym nie zostaną ani rozebrane, ani wyremontowane - ni pies, ni wydra.
O ile zawsze, kiedy tylko mogę, bronię zabytków inżynierii, tak zawsze mam pewien dylemat odnośnie “martwych” pomników, które utrudniają ludziom życie. Jeżeli miasto miałoby odpowiednie środki na remont i “przebranżowienie” dawnych Mostów Chrobrego, poparłbym taką inicjatywę wszystkimi kończynami.
Natomiast sztuczne podtrzymywanie trupa przy życiu, kiedy nikt z niego nie będzie korzystał, a jeszcze można zarobić cegłą w głowę, budzi we mnie poważne wątpliwości. Czym innym jest sytuacja, kiedy pozostawiono jaki zimny eksponat konstrukcję mającą wymierne walory historyczne. Tak uczyniono np. w Maurzycach ze słynnym spawanym mostem inżyniera Trelińskiego. Legendarny wiadukt prowadzący do Stoczni Gdańskiej również zachowano, z uwagi na niepodważalne walory historyczne, chociaż na miejscu brakuje chociażby jakichkolwiek tablic informacyjnych.
Ale co sobie można urbex zrobić, to inna sprawa.







































