Minister stanowczo: podwójna ciągła nie kończy egzaminu. Przepisy: ale my nie mamy tak napisane
Minister infrastruktury udzielił wywiadu, w którym twierdzi, że najechanie na podwójną linię ciągłą nie kończy egzaminu. Ważne, bo pierwszy zakończony może nastąpić dziś.

Minister Infrastruktury zarzucił nam mówienie nieprawdy, i jeszcze komuś też. Twierdzi, że to głównie jedna osoba mówi o tym, że jego resort zmienił przepisy o egzaminach na prawo jazdy na niekorzystne dla zdających. Tak pisaliśmy na Autoblogu i podtrzymuje my to zdanie. Naliczyłbym też więcej niż jedną osobę. W przepisach nie ma sformułowań, które udowadniałyby słowa ministra.
Ta podwójna linia ciągła to od dziś
Największe emocje wzbudziła podwójna linia ciągła. Od dziś na jechanie na nią ma obligatoryjnie kończyć egzamin na prawo jazdy. Tylko ze minister uważa inaczej.
W wywiadzie dla tvp.info mówi, że to nieprawda. Najechanie na podwójną linię ciągłą jego zdaniem nie zakończy egzaminu. Zmienione przepisy obowiązują od dziś. Byłoby zabawnie, gdyby już pierwszego dnia ktoś został za to oblany. Rozumiem, że minister będzie służył za instancję odwoławczą. Bo przepisy nie po stronie ministra.
Kończy, zamiast może zakończyć
Cała sprawa rozbija się o zlikwidowanie dowolności. Egzaminator mógł zakończyć egzamin w przypadku niektórych wykroczeń. Jednym z nich było najechanie na podwójną linię ciągłą. Brzmienie przepisu zmieniono tak, że teraz musi go zakończyć. Szczegółowo opisaliśmy to tutaj.
Ministerstwo po publikacjach prasowych wydało oświadczenie. Jego zdaniem najechanie na linie ma różne oblicza. W skrócie, gdy jest to najechanie niebezpieczne, egzamin trzeba zakończyć. A gdy jest niewinne, bo inaczej się nie da, to wtedy jedziemy i egzaminujemy się dalej.
Problem w tym, że niczego takiego w tych przepisach nie napisano. Właściwie to ministerstwo opisało sytuację sprzed swoich zmian, a teraz improwizuje. Wadą tych tłumaczeń i stanowczego zdania ministra jest to, że brzmią przyjaźnie i uspokajająco dla zdających, ale nie mają oparcia w tym, co sami przyjęli. Nie ma tam opisu dwóch różnych przypadków najechania na linię.
Wbrew minstrowi ktoś może dziś przez to nie zdać
O ile wiem egzaminatorzy nie muszą czytać oświadczeń ministerstwa, ani oglądać wywiadów z szefem resortu. Maja trzymać się tego, co jest napisane w przepisach, które żadnej dowolności im nie zostawiają. Oczywiście byłoby to oburzające i bezsensowne, oblewanie ludzi, bo najechali na linie, omijając źle zaparkowany samochód. Ale nietakie niesprawiedliwości egzaminowani widzieli. Wbrew woli ministra ktoś może dziś za to zakończyć egzamin i będzie to oblanie w pełni uzasadnione.