REKLAMA

Mercedes AMG C 43 4MATIC Coupé. Do pełni szczęścia zabrakło 6 283 zł

„Po przejażdżce wysiadłem na drżących nogach i przez tydzień nie mogłem myśleć o niczym innym. Co za dzika maszyna!” – jeśli ktoś chce tak mówić po jeździe Mercedesem AMG C 43, niech lepiej nauczy się dobrze zmyślać. Ale to i tak bardzo dobry samochód.

Mercedes C 43 AMG
REKLAMA
REKLAMA

Gdy w połowie lat 60. Hans Werner Aufrecht i Erhard Melcher, którzy do tej pory zajmowali się przerabianiem silników Mercedesa do sportu, odeszli i założyli własny zakład, skupiali się na sporcie samochodowym. Wyścigi samochodów turystycznych, długodystansowa rywalizacja na torach – to właśnie to ich zajmowało i sprawiało, że stawali się coraz bardziej znani. Czas na modyfikowanie drogowych Mercedesów przyszedł później, ale znaczek AMG przez lata oznaczał, że w tym samochodzie kierowcy na pewno będą pociły się dłonie, a właściciele Porsche będą mieli zepsuty humor.

Dziś AMG jest częścią Mercedesa, a te trzy litery można spotkać nie tylko na klapach najmocniejszych wersji.

Mercedes C 43 AMG

W zarządzie marki ze Stuttgartu już dawno zorientowano się, że nazwa firmy panów Aufrechta i Melchera świetnie sprzedaje różne produkty. Od czapeczek po torby i od felg po pakiety stylistyczne, oferowane nawet do najsłabszych wersji silnikowych. AMG trafiło w pewnym sensie pod strzechy.

Również jeśli chodzi o wersje silnikowe, trzy literki wcale nie oznaczają już najmocniejszych, najbardziej bezkompromisowych wersji. Oprócz topowych odmian, pojawiły się także tańsze modele AMG. W przypadku takich modeli jak między innymi klasa E, GLE, GLC czy właśnie C, oprócz piekielnie mocnego AMG 63 można wybrać także uładzoną, słabszą odmianę AMG 43.

Ale może to w zupełności wystarczy?

Aby to sprawdzić, przez tydzień jeździłem Mercedesem AMG C 43 w wersji coupe. Jaki silnik pracuje w tym wozie?

Mercedes C 43 AMG

Oznaczenia stosowane przez Mercedesa mogą wprowadzać niektórych w błąd. Jak wiadomo, nijak mają się do pojemności silnika, nawet w przypadku najdroższych wersji. Mają za to więcej wspólnego z mocą. Ale schodzący Mercedes A 45 AMG ma 381 KM, a C 43 po liftingu – aż 390 KM. W dodatku Klasa A ma pod maską silnik dwulitrowy, a testowany samochód jest napędzany silnikiem 3.0 V6. O tym, że ma aż dwie turbosprężarki, mówi napis na błotniku, który niezawodnie przyciąga uwagę innych użytkowników drogi.

Mercedes C 43 AMG

Choć C 43 w ogóle ściąga na siebie spojrzenia.

Mercedes C 43 AMG

Mimo że czarny lakier i felgi w połączeniu z ciemnymi szybami mogą nasuwać skojarzenia z myśliwcem typu „stealth”, AMG C 43 raczej nie może przemknąć niezauważone. Sportowe akcenty stylistyczne są bardziej dyskretne niż wulgarne, ale każdy od razu wie, że to jest coś mocniejszego niż zwykłe C Coupé.

C klasa coupe jest moim zdaniem najmniej udanym stylistycznie modelem z trzech nowych coupe Mercedesa. Moja klasyfikacja wygląda następująco: najpierw jest E Coupe, później długo, długo nic, potem S w tej wersji, a za nim – klasa C, która jest trochę za krótka i ma zbyt masywny tył. Ale przegrać z taką konkurencją to jak wygrać – to i tak bardzo ładny samochód.

We wnętrzu „czuć” sport.

Mercedes C 43 AMG

Dawne modele AMG zostawiały Porsche i Ferrari w tyle, ale we wnętrzu nadal wyglądały jak taksówki. W AMG C 43 jest trochę inaczej. Po liftingu pojawiła się inna, spłaszczona na dole kierownica. Klimatu dodają także czerwone pasy i przeszycia, sportowe (bardzo dobre) fotele czy wykończenia z włókna węglowego (lub z tworzywa, które bardzo dobrze je udaje).

Kiedyś wyróżnikiem usportowionych wersji były białe tarcze zegarów. Dziś nie ma już ani tarcz, ani klasycznych zegarów, ale oczywiście po włączeniu odpowiedniego trybu grafika na ekranie za kierownicą się zmienia, a litery AMG przypominają, w czym siedzimy.

Mercedes C 43 AMG

Jakość wykończenia wnętrza jest typowa dla Mercedesa, czyli świetna. Wszystko jest dobrej jakości, porządne, grube, ciężkie i przypomina, że samochód może i był drogi, ale za to naprawdę jest czymś wyjątkowym. Ale żeby nie było zbyt wesoło: guziki na kierownicy, po których przesuwa się palce, by przełączyć stacje radiowe (nowość wprowadzona po liftingu, znana już m.in. z klasy S) nie zawsze dobrze działają. Czy tradycyjne przyciski w czymś komuś przeszkadzały? Również ergonomia obsługi systemu multimedialnego jest zawiła, a wyświetlacz nie jest dotykowy. To powinno wyglądać tak, jak w BMW: czyli większość funkcji obsługuje się odpowiednim dżojstikiem, ale niektóre da się włączyć, dotykając ekranu.

Gdy odbierałem ten samochód, usłyszałem złą wiadomość.

„Ma wszystko, ale brakuje mu aktywnego wydechu. Niestety” – taką hiobową wieść usłyszałem w wietrzny, poniedziałkowy poranek w miejscu, w którym odbiera się prasowe egzemplarze Mercedesów. Pan, który wydaje te auta, był wyraźnie niepocieszony, a ja po chwili wiedziałem, o co mu chodzi. Kilka miesięcy temu jeździłem AMG C 43 przed liftingiem, w wersji ze zdejmowanym dachem. Miała aktywny wydech AMG, kosztujący 6 283 zł. To naprawdę niewielka cena za to, co robił. Jazda tym wozem była jak stanie pod barierką na niekończącym się, świetnym koncercie. Pięknie, wysoko brzmiał podczas nabierania obrotów, a gdy kierowca zdejmował nogę z gazu, zaczynała się symfonia pochrapywania, bulgotu i wystrzałów, których podczas jazdy bez dachu można się było aż przestraszyć. A gdy ktoś się znudził, mógł po prostu wcisnąć odpowiedni przycisk. Robiło się cicho.

Mercedes C 43 AMG

Tutaj podczas konfiguracji tego egzemplarza ktoś zostawił standardowy wydech. Na pozór to nic złego, ale już przy odpalaniu, gdy musiałem sprawdzić na obrotomierzu, czy silnik na pewno jest włączony, poczułem, że nie o to chodzi w samochodzie z logo AMG.

AMG C 43 to niezwykle kompetentny samochód.

To oznacza, że jest piekielnie szybki – osiąga 100 km/h w 4,7 s, a najciekawiej robi się przy trzycyfrowych prędkościach, kiedy silnik V6 udowadnia swoją wyższość nad wyżyłowanymi dwulitrówkami. Tak naprawdę na ulice nie potrzeba lepszych osiągów.

Genialnie się też prowadzi, zadziwiając kierowcę spokojem przy prędkościach, które w innym aucie byłyby już nierozsądne – w czym spora zasługa seryjnego napędu na cztery koła. Ma idealnie zestrojony układ kierowniczy. Jest przy tym wszystkim wystarczająco komfortowy, a spalanie na poziomie 13-14 litrów w mieście i 10-11 w trasie wcale nie jest zbyt wysokie, jak na trzylitrowe V6.

Ale…

Mercedes C 43 AMG

Trochę brakuje mu charakteru. W wersji bez opcjonalnego wydechu nie jest wystarczająco sportowy, by nosić na klapie litery AMG. Jeździ tak, jak powinna jeździć najmocniejsza wersja benzynowa – ale nie jestem pewien, czy 70-tysięczna dopłata do 333-konnej wersji C 400 4Matic – także z silnikiem 3.0 V6 - jest tu uzasadniona. Niektórym może być w to trudno uwierzyć, ale droższy wydech naprawdę całkowicie zmienia ten samochód: sprawia, że zaczyna mieć więcej sensu i staje się lepszą na co dzień (bo z napędem na cztery koła) alternatywą dla kosmicznie drogiego AMG C 63.

Warto dodać, że nie uważam nudnego, standardowego wydechu za wadę. To raczej cecha, która niektórym się spodoba. Ale ja polecam dodać C 43 jednak nieco ostrej przyprawy.

Największa wada tego auta to…

Mercedes C 43 AMG

…9-biegowa skrzynia automatyczna, która podczas spokojnej jazdy i zmianie z 2 na 3 i z 3 na 4 bieg szarpie. Przy mocnym wciskaniu gazu problem znika. Nie wierzę, że konstruktorzy Mercedesa nie byli w stanie odpowiednio zestroić skrzyni. Może chcieli w ten sposób dodać autu nieco sportowego klimatu?

Największa zaleta to…

Mercedes C 43 AMG

…wszechstronność AMG C 43. Z droższym wydechem czy bez, ten samochód jest idealny na co dzień. Szybki, dobrze wyposażony i wykonany, ładny i prestiżowy. C 63 AMG to piekielna maszyna, ale od poniedziałku do piątku może być męcząca, zwłaszcza zimą. AMG C 43 nadaje się na każdą okazję.

Cena tego modelu zaczyna się od 324 500 zł.

Mercedes C 43 AMG

Oczywiście nikt nie wyjeżdża z salonu bazową odmianą. Cena testowanego egzemplarza z łatwością sięga 400 tysięcy. Wystarczy dodać „Pakiet wyposażenia Premium Plus” zawierający m.in. dach panoramiczny, reflektory Multibeam LED czy (rozczarowujące!) audio Burmester Surround, by musieć dopłacić ponad 34 tysiące. A to dopiero początek: skórzana tapicerka to wydatek kolejnych kilkunastu tysięcy.

Mercedes-AMG C 43  nie jest jednak szczególnie droższy od konkurentów. Najbliższy z nich, Audi S5, ma 354 KM i kosztuje od 313 tysięcy złotych. BMW 440i xDrive jest tańsze (od 274 300 zł), ale nie tak „usportowione” i słabsze (326 KM).

Podsumowanie

Mercedes C 43 AMG
REKLAMA

Polecam takiego Mercedesa każdemu. Ale niech wysupła dodatkowe 6 283 zł. Dopiero wtedy ten samochód będzie zachowywał się, jak przystało na AMG. Choć sam osobiście wybrałbym klasę E Coupe. To najładniejszy Mercedes od wielu, wielu lat. Mógłby być nawet wolniejszy. Na kogoś, kto ma Mercedesa, można poczekać.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA