REKLAMA

Mercedes pobił rekord toru Nuruburu, bo kierowca chciał zdążyć przed zamknięciem obiektu

Mercedes wziął swój sportowy samochód na tor, żeby pokonać nim bardzo szybko okrążenie tego toru. W odniesieniu sukcesu pomogły godziny otwarcia obiektu. 

mercedes rekord
REKLAMA
REKLAMA

Co jakiś czas media obiegają informacje o tym, że jakiś tam samochód był bardzo szybki na jakimś znanym torze, którego nazwy dokładnie nie pamiętam. Coś w rodzaju Nuru-buru czy coś w tym typie, nie znam się na motorsporcie więc nie zaprzątam sobie tym głowy. W każdym razie producenci i tunerzy co parę tygodni piszą, że oto pobiliśmy rekord Nuruburu dla samochodów w kolorze zielonym w czwartki i wszyscy klaszczą że oo, ależ ten kierowca szybko jechał. Co z tego, że szybko jechał, skoro dojechał w to samo miejsce, z którego wyjechał?

Teraz znowu mamy taką akcję, że Mercedes pobił rekord

Mercedes pisze, że jego hipersamochód AMG ONE pobił rekord czegoś tam, przejeżdżając odcinek 20,832 km w czasie 6:35.183. Z tego wynika, że musiał przejeżdżać 3,146 km w minutę, czyli średnio jechał ponad 180 km/h. No to spoko. Z całej informacji prasowej najbardziej zapamiętałem to, że kierowca testowy Maro Engel musiał bardzo się spieszyć, bo o 17:15 tego dnia zamykali całe Nuru-buru, i zdążył dojechać na metę o 17:14 i 31 sekund, czyli 29 sekund przed zamknięciem toru. To dobrze, pomyślcie że by go tam zamknęli i musiałby po kres wieków jeździć samochodem w kółko. W każdym miał mocną motywację, żeby się pospieszyć, to pewnie dlatego pobił ten rekord.

mercedes rekord

Hipersamochód AMG ONE ma silnik 1.6 w układzie V6

Oczywiście do tego jest turbo, kompresor, hybryda, silnik elektryczny, chomik biegający w kółku i Harry Potter wyczarowujący dodatkowe konie mechaniczne z różdżki. Wszystko to sprawia, że układ napędowy AMG ONE osiąga moc 1063 KM i może rozpędzić się do 352 km/h. Napędzane są obie osie. Podczas próby bicia rekordu auto osiągnęło prędkość 338 km/h. Kierowca Maro Engel powiedział „najpierw jechałem bardzo szybko, potem bardzo bardzo szybko, a potem w sumie to już zap...” – nie, tak naprawdę tak nie powiedział, tylko opowiadał że warunki nie były łatwe i nie spodziewał się pobicia rekordu. Serio? Wiedział że zaraz zamykają i że zapłaci karę za zostanie po czasie, i nie sądził że pobije rekord? Sprawdziłem że to kosztuje 50 euro. Jakbym miał wywalić w błoto 50 euro, to bym opędził ten rekord Citroenem Berlingo i to z paletami na pace.

REKLAMA

Dobra, ale po co on tak jechał w kółko

No tego to właśnie nie wiem. Pytałem znajomych i jedni mówili że to jest taki sport, że trzeba strasznie szybko jeździć w kółko, kolega z redakcji powiedział że on rzucał wyzwanie prawom fizyki (znałem takiego jednego co rzucał podobne wyzwania, fizyka wygrała), no i że ogólnie chodzi o sprawdzanie możliwości swoich i maszyny. Powiedzmy, że częściowo rozumiem, ale to w takim razie on powinien wykonać jakieś zadanie, np. pojechać połowę trasy, stamtąd wziąć np. przesyłkę i potem dostarczyć ją w dane miejsce na czas, to by miało jakiś sens. A jeśli po prostu pojechał i dojechał w to samo miejsce bardzo szybko, to jaki w tym sens? Gdyby pojechał skrótem i zamiast 20,832 km zrobił tylko 5 km, to byłby jeszcze szybciej. Trochę tego nie czaję, ale może nie muszę. W każdym razie z tej wiadomości płynie ważna nauka: rekordy tego typu trzeba bić tuż przed zamknięciem obiektu, najlepiej po wypiciu kubka zimnej herbaty. Wtedy i chcesz zdążyć przed zamknięciem, żeby nie płacić kary, i pędzi cię jeszcze z innego powodu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA