McLaren obiecywał że nie zrobi SUV-a. Dobrze, że mu nie uwierzyłem
McLaren zapowiadał, że SUV to zupełnie nie ich temat. Teraz już śpiewają nieco inaczej. Zrobią SUV-a, ale nie będą się cieszyć.
W ogóle nie śmieję się z tego, że McLaren jednak zrobi SUV-a. To nie jest śmieszne, bo są producentem samochodów i na tym zarabiają, a im szerszą gamę będą mieć, tym więcej sprzedadzą i więcej zarobią. Śmieszne były tylko te początkowe zarzekania: nie będzie SUV-a, nigdy go nie zrobimy, robimy tylko auta sportowe. Tak, oczywiście. To samo twierdził Bentley, Rolls-Royce, Lamborghini, Ferrari i Aston Martin – oni robią tylko auta sportowe, SUV-y nie pasują im do portfolio. Bentayga, Cullinan, Urus, Purosangue i DBX przynoszą swoim producentom wagony pieniędzy (no dobrze, Purosangue jeszcze nie, ale za moment). Tymczasem kondycja finansowa McLarena pozostawia wiele do życzenia. Dyrekcja McLarena długo myślała dlaczego. Myśleli, myśleli, i wymyślili.
Dyrektor strategiczny McLarena udzielił wywiadu stronie Automotive News
Jamie Corstorphine powiedział, że „to ważne, aby zbudować samochód, który pozwoli klientom dzielić się radością z McLarena z większą liczbą klientów” i dodał, że „póki co, nic nie jest zdecydowane – czy ma to być coś podwyższonego, czy jeszcze coś innego, najważniejsze żeby umieć przekazać w nim prawdziwe DNA McLarena”. To oznacza, że coś robią, tylko jeszcze nie chcą się przyznać. Poprzedni prezes, Mike Flewitt, nie cierpiał SUV-ów. Nowy prezes, Michael Leiters, lubi zarabiać pieniądze, więc jestem więcej niż pewien, że już coś kleją i że to coś będzie zapewne w pełni elektryczne. Chyba, że zrobią wersję z 4.0 V8 na rynki, na których emisja CO2 nie ma żadnego znaczenia, za to klienci mają dużo pieniędzy.
Jaki będzie SUV McLarena?
Na pewno będzie przeraźliwie szybki i stosunkowo brzydki, te dwie cechy niemal gwarantują sukces. Prawie wszystkie te super-SUV-y to stylistyczne abominacje, potworki, które wyglądają jak obraz kliniczny jakiejś choroby. Właściwie znam tylko jeden wyjątek. Czy McLarenowi grozi „rozpuszczanie marki”? Moim zdaniem nie, bo McLaren to jednak słabsza marka od Lamborghini czy Ferrari. Poza tym o ile Urus to faktycznie paskud złożony z korporacyjnych części VW, o tyle Ferrari z tematu SUV-a wybrnęło fantastycznie, powiedziałbym że jest to idealny prztyczek w nos wszystkich, którzy byli gotowi odsądzać Ferrari od czci i wiary za zrobienie „terenówki”.
Czy na rynku jest miejsce na jeszcze jednego super-SUV-a?
Moim zdaniem jak najbardziej. Po pierwsze, tego się sprzedaje mało, po drugie kupują to ludzie, którzy mają już mnóstwo innych aut i „takiego jeszcze nie mają”, jak w tym rysunku Marka Raczkowskiego. Zatem jeśli można na tym zarobić, to trzeba takiego SUV-a zrobić. Widzicie, może gdyby polska supermarka zaczęła od SUV-a, to by się nie zwinęła. No i najważniejsze, żeby nigdy nie mówić, że się czegoś nie zrobi. Sam o tym wiem, jeszcze w 2012 r. twierdziłem że nigdy nie będę robił Youtube'a...