Mazda CX-9 to najlepiej prowadzący się 7-osobowy SUV (w tej cenie)
W Polsce Mazda CX-9 nowej generacji nie jest na razie oferowana. Nasi amerykańscy koledzy z Hooniverse.com już nią jeździli. Jeśli ktoś szuka SUV-a z trzema rzędami siedzeń bez rezygnacji z dobrego prowadzenia, to... już go znalazł.
Mam wrażenie, że co tydzień ktoś pyta mnie „jakiego siedmioosobowego SUV-a mam kupić?”. Klienci poszukują ich, bo potrzebują dużo przestrzeni i trzeciego rzędu siedzeń, w razie gdyby chcieli nie tylko wieźć swoje dzieci, ale też koleżanki i kolegów swoich dzieci. Pytania są zwykle takie same. Moje odpowiedzi też. Ale dopiero ostatnio ktoś zapytał mnie: który z siedmioosobowych SUV-ów najlepiej się prowadzi?
Hmm... to pewnie będzie BMW X5 albo Audi Q7. Ale to tzw. segment premium, na który nie mogą pozwolić sobie nowocześni elektroniczni robotnicy, uwięzieni od 9 do 17 w korporacjach zajmujących się przerzucaniem danych z miejsca na miejsce. Osoba, która pytała o prowadzenie, bardziej była ciekawa „zwykłych” samochodów, jak Honda Pilot, Toyota Highlander czy Ford Explorer [dostępnych w Stanach Zjednoczonych – red.].
Musiałem się dłużej zastanowić, nie wpadłem bowiem na to, że odpowiedź jest oczywista. Prawda jest taka, że żaden z wymienionych samochodów nie prowadzi się jakoś szczególnie dobrze. Ale jest jeden, który się wyróżnia. I to ten, który zbyt często się pomija i którego zalet się nie docenia – to Mazda CX-9.
W rzeczywistości właściwie żaden z siedmioosobowych SUV-ów nie zachwyca w kwestii prowadzenia. Mam na myśli, że wszystkie zachowują się na drodze poprawnie i przewidywalnie, ale żeby niosły jakąkolwiek radość z jazdy – tego bym nie powiedział. Kiedy je prowadzisz, nie czujesz przyjemności, tylko obowiązek. Musisz dojechać na miejsce, i tyle. Potrzeby entuzjastów motoryzacji są tu na ostatnim miejscu. Swoje obowiązki z zakresu komfortu, funkcjonalności i bezpieczeństwa nowoczesne SUV-y wypełniają znakomicie, ale żaden z popularnych producentów nie stara się uczynić ich przyjemnymi dla kierowcy.
Z wyjątkiem Mazdy.
Zjazd z autostrady z dużą prędkością? CX-9 zachowuje się jak duży sedan, a nie jak minivan na wielkich kołach. Szybkie zmiany pasa, ciasne zakręty? To wszystko ten wielki samochód robi z lekkością i przewidywalnością. Mimo znacznych rozmiarów auta i jego dużej masy, układ kierowniczy realnie reaguje na to, co dzieje się z samochodem, w przeciwieństwie do innych SUV-ów, w których wydaje się odłączony od kół. Fabryczne opony stanowią największą przeszkodę w czerpaniu sportowych doznań z jazdy CX-9, a większość osób kupujących siedmioosobowe SUV-y nawet nie wie o istnieniu dobrego, europejskiego ogumienia.
Nowością w CX-9 jest system o nazwie G-Vectoring Control (GVC). Zacznijmy od wyjaśnienia, czym on nie jest. Nie ma tu żadnych funkcji aktywnej kontroli znoszenia. Najkrócej mówiąc, to system, który delikatnie dohamowuje przód auta, żeby zwiększyć przyczepność przednich kół. Nie odczułem jego działania w żaden wyraźny sposób, ale widocznie inżynierowie Mazdy widzą w nim jakiś czynnik zoom-zoom, polepszający prowadzenie. Moim zdaniem można było wydać budżet działu inżynieryjnego na coś innego.
Silnik Mazdy CX-9 to benzynowa jednostka 2.5 Turbo o mocy 250 KM przy 5000 obr/min i momencie obrotowym 420 Nm już od 2000 obr/min. Jeśli ktoś tankuje gorsze paliwo [dostępne w Stanach - red.], silnik sam to wyczuje i obniży moc do ok. 227 KM. To i tak dość mocy, żeby odczuć lekką podsterowność podczas przyspieszania z małych prędkości. Chyba to wypadałoby najbardziej poprawić, zwłaszcza w samochodzie z napędem AWD. Gdy silnik już nabierze obrotów, zapasy mocy i momentu są duże, a idącej w górę wskazówce obrotomierza towarzyszy delikatny gwizd turbosprężarki.
Moc na koła przekazuje sześciobiegowa skrzynia automatyczna. Można przełączać w niej biegi ręcznie, ale nie jest to zbyt przydatna opcja. Przewidziano też tryb sportowy, który rzeczywiście zmienia zachowanie samochodu. Doceniam Mazdę za to, że stosują wciąż przekładnię z faktycznymi biegami, a nie wyjące skrzynie CVT. To zdecydowanie zmienia odczucia z jazdy tym SUV-em.
Ekstremalna cisza
Jeśli nie dusisz gazu bez sensu, CX-9 to ekstremalnie cichy samochód. Jedzie wręcz niebywale płynnie i bezgłośnie. Powiem nawet, że w tej kategorii miażdży swoich rywali. Uważam, że warto o tym wspomnieć, bo gładkość i płynność jazdy trudno ocenić podczas krótkiej przejażdżki testowej u dealera, ale zaczyna się ją doceniać, gdy spędza się w aucie wiele czasu, bo dzień w dzień trzeba pokonywać długie kilometry w gęstym ruchu.
Nie wątpię też, że wygląd zewnętrzny CX-9 to najmocniejszy punkt, gdy chodzi o decyzje zakupowe. Wygląda świetnie, nie ma sposobu by pomylić ją z rywalami. Mazda świetnie rozwinęła swój własny „język designu”, zwłaszcza gdy chodzi o przednią część nadwozia i oświetlenie. CX-9 wygląda odmiennie, ale bez silenia się na oryginalność za wszelką cenę, co często kończy się popadnięciem w dziwaczność. Mam tylko problem z tym ogromnym przednim grillem, który uszkodzi się nawet przy najlżejszej stłuczce parkingowej. Przed nim nie ma nic, co mogłoby posłużyć jako zderzak.
Najważniejsza część to jednak wnętrze. Tu CX-9 zbiera kilka pozytywnych ocen i jedną negatywną. Pozytywy należą się za ogólny komfort i dobrą jakość materiałów. Model Grand Touring widoczny na zdjęciach wydaje się szczególnie wart uwagi ze względu na fotele i kanapę pokryte miękką skórą. Nisko schodząca przednia szyba zapewnia dobrą widoczność do przodu, a wyświetlacz head-up działa dokładnie tak, jak powinien. Szkoda jednak, że nawet w testowanej, topowej wersji przednie fotele są tylko podgrzewane, a nie podgrzewane i wentylowane.
Gdzie jest mój Apple CarPlay?
Fotele, i te z przodu, i te z tyłu, są bardzo wygodne. Pięcioro pasażerów ma mnóstwo miejsca i zero powodów do narzekania. Trzeci rząd – polecamy dzieciom do wieku nastoletniego, ewentualnie można usadzić tam kogoś, kogo się nie lubi, a trzeba go przewieźć. Doceniam jednak łatwy dostęp do trzeciego rzędu, jeśli chodzi o wsiadanie. Wysiadanie nie jest już tak łatwe i wymaga trochę wyginania ciała. Nawet przy komplecie pasażerów za ostatnią kanapą zmieści się jeszcze trochę bagażu, a pod podłogą udało się upchać dojazdowe koło zapasowe.
Natomiast zupełnie nie podoba mi się, że tylna klapa otwiera się tak nisko. Jeśli masz ponad 185 cm wzrostu, uderzysz się o nią w głowę – prędzej czy później. A ludzie są coraz wyżsi. W dodatku ta spora ilość miejsca za 3. rzędem foteli, o której wspomniałem, marnuje się z powodu mocnego ścięcia tylnej szyby. Gdyby tylna część auta była nieco bardziej kanciasta, a tylna szyba poprowadzona bardziej pionowo, klapa mogłaby otwierać się wyżej. Przy zamykaniu nie zgniatałaby zaś bagażu.
Ale najbardziej zmartwił mnie brak systemów Apple CarPlay i Android Auto. Muzykę z własnego urządzenia można przesyłać tylko przez Bluetooth lub port USB. Ponadto system infotainment wygląda w Maździe przestarzale, a choć jego obsługa naśladuje tę znaną z Audi z pojedynczym pokrętłem pośrodku, wcale nie jest tak intuicyjna. Konkurencja z Mitsubishi ma już pełną integrację z telefonem, więc na co czekają inni producenci, w tym Mazda? Porty USB są cztery: dwa z przodu i dwa z tyłu, ale te z tyłu służą tylko do ładowania telefonu. Przewidziano jedną wtyczkę 12V z przodu, ale umieszczono ją nisko, po stronie pasażera. Kierowca raczej do niej nie sięgnie. Druga wtyczka 12V znajduje się w bagażniku.
Cena: od 32 130 dolarów
Mazda CX-9 na rynku amerykańskim kosztuje od 32 130 dolarów (118 900 zł). To cena modelu Sport z napędem na przednie koła. „Wypasiony” Grand Touring przedstawiony na zdjęciach ma już napęd 4x4, a producent życzy sobie za niego 44 175 dolarów (163 450 zł). Różnice w cenie między CX-9 a jej rywalami są bardzo małe. W przypadku popularnych samochodów ostateczna cena zresztą i tak zależy tylko od tego, ile uda nam się utargować u dealera.
Siedmiomiejscowy SUV który daje przyjemność z prowadzenia to trochę oksymoron. Mazda CX-9 wyłamuje się jednak z tej zasady. Nie ma jednak sensu porównywać jej do BMW X5 M, Mercedesów w wersji AMG czy Range Rovera. To konkurent Hondy Pilot czy Toyoty Highlander – i w tym segmencie CX-9 zdecydowanie wyróżnia się jako oczywisty wybór dla kogoś, kto jest entuzjastą motoryzacji, a potrzebuje dużego auta rodzinnego.
Tekst i zdjęcia: Kamil Kaluski, Hooniverse.com