Wasz samochód mógł być w transporcie skuty słonym lodem. To nic dziwnego, tak ma być
Do portu wpływa statek z samochodami. Auta na górnym pokładzie są skute grubą warstwą lodu. Internet krzyczy „och nie, tyle aut się zmarnowało!”.
Być może widzieliście ostatnio takie zdjęcia:
To samochody transportowane z Japonii do Władywostoku na statku „Sun Rio” zbudowanym w Japonii, ale pływającym, jak większość takich jednostek, pod banderą panamską. O sprawie napisał m.in. angielski The Mirror, twierdząc w artykule (i powołując się na opinie świadków), że wszystkie te samochody są bezpowrotnie zniszczone i nadają się tylko na części. Uszkodzone szyby, wycieraczki, elektronika, przyspieszona korozja – podobno te problemy zupełnie eliminują importowane z Japonii wozy i właściwie są one nie do uratowania. W podobnym tonie wypowiadał się The Daily Mail. Dodajmy, że mowa tu o samochodach używanych, to nie są wozy zupełnie nowe – raczej kilkuletnie, bo takich najczęściej pozbywają się Japończycy, wymieniając je na nowe.
Rosjanie twierdzą, że to bzdura i że lód na aucie żadnej szkody mu nie czyni
Na stronie newsvl.ru pojawił się artykuł dementujący angielskie rewelacje. Owszem, cytat ze słów kapitana Petra Osiczinskiego pojawił się też w The Daily Mail, z tym że jest on znacznie skrócony. Oto jego oryginalna wersja:
На дворе декабрь, в море сильное волнение и ветер. Воду забрызгивает на борт, получается корка. Ничего страшного. Разве что в этом году ветра гораздо сильнее, чем обычно. Но морякам не привыкать. И раньше такое бывало, разгружали, и ничего
W wolnym tłumaczeniu: na dworze jest grudzień, na morzu silne fale i wiatr. Woda rozbryzguje się o burtę, ochlapuje pokład i powstaje warstwa lodu. Akurat w tym roku wiatr jest silnejszy niż zazwyczaj. Dla marynarzy to nic nadzwyczajnego. Różnie bywa, rozładowaliśmy i to wszystko.
W podobnym tonie wypowiadają się też pracownicy firmy importującej te samochody, która nazywa się „Zielony Róg”. Ponoć auta często przyjeżdżają w takim stanie i trzeba wtedy po prostu je doprowadzić do porządku. Najgrubszą warstwę lodu odkuwa się łomem, potem polewa się samochód odczynnikami odmrażającymi i zazwyczaj to pomaga, auto po obeschnięciu i umyciu jest gotowe do jazdy. Pracownicy autohandlu przyznają, że niektóre auta ulegają zniszczeniu, ponieważ np. lód jest za ciężki i wpycha przednią szybę do środka, ale ogólnie sam biznes się opłaca, a znaczna większość samochodów trafia dalej do klientów. Wygląda więc na to, że są to trochę z igły widły. Tak po prostu wygląda zima we Władywostoku.
Oczywiście słony lód na aucie mu nie służy
To nie jest tak, że te samochody przypływają do Rosji w stanie absolutnie idealnym i wystarczy je pięć minut posuszyć suszarką do włosów. Niektóre doznają uszkodzeń, ale nie ma to znaczenia, ponieważ zarobek na transporcie ich z Japonii jest i tak ogromny. Cały numer polega na tym, że Japończycy po 5-7 latach sprzedają swoje auta za grosze, ponieważ im się znudziły i idą sobie kupić nowe. Wcześniej natomiast sumiennie je serwisowali i przejechali nimi po 60-80 tys. km. Samochody są więc w naprawdę idealnym stanie, bardzo rzadko powypadkowe, prawie zawsze z historią serwisową. To zbyt cenny towar w mniej rozwiniętych częściach świata, żeby pozwolić mu zgnić na japońskim złomowisku. Tym sposobem nawet jeśli jeden na 30 wozów dozna uszkodzenia w transporcie, jest to poświęcenie, na które handlarze są gotowi. Brakuje tylko publicystów Wiodących Mediów, którzy napisaliby alarmistyczny artykuł, że Rosja jest ZŁOMOWISKIEM JAPONII i że trzeba kupować tylko nowe Łady.