Lexus biegnie na ratunek tym, którzy uważają Land Cruisera za auto dla plebsu
Myśleliście, że segment SUV-ów najwyższej klasy to już prawie wyłącznie marki niemieckie i brytyjskie? Niedoczekanie - niedługo powinien się pojawić nowy Lexus LX. Oto co o nim wiemy w tej chwili.
Lexus LX to auto w Polsce kojarzone raczej słabo. Poprzednie generacje największego auta uterenowionego w gamie Lexusa nie były u nas oferowane, a model bieżący pojawił się nad Wisłą tylko w niewielkiej liczbie. Nie dość, że takie auta kosztowały (bez ewentualnych rabatów) po 650 tys. zł za sztukę, to jeszcze w Polsce można było dostać LX-a wyłącznie w kolorze białym lub czarnym. Pojazd nie robił aż takiego wrażenia jakiego się spodziewałem - jakość wykończenia nie przystawała do ceny, a na domiar złego w Lexusie nie było tego wrażenia niesamowitej solidności, co w Toyocie Land Cruiser V8 serii 200, na której ostatni LX przecież bazuje.
Ale Japończycy odgrażają się, że nowy Lexus LX ma wejść na kolejny poziom
Bazę już znamy - to oczywiście najnowsza Toyota Land Cruiser serii 300. LX kolejnej generacji powinien dysponować więc nie tylko podobnymi wymiarami co Toyota (rozstaw osi równy 2,85 m, długość rzędu 4,95-5 m). Spore zaskoczenie stanowić może informacja podana niedawno przez Motor1.com a pochodząca z Toyoty - nowy Lexus LX nie ma stanowić po prostu dopakowanej wersji Toyoty. Ma raczej przywodzić na myśl... Bentleya Bentaygę.
To odważne stwierdzenie, choćby dlatego, że Lexus będzie dzielić silniki z Toyotą na której bazuje - a przynajmniej ich część.
No ale chwila, przecież Land Cruiser nadal ma diesla. Lexus chyba się z nich wycofał?
Tak, ale nie - faktycznie, marka mocno przejechała się na dieslach montowanych w modelu IS 2. generacji, ale LX na niektórych rynkach nadal był oferowany z 8-cylindrowym silnikiem wysokoprężnym. Tak, tym samym dieslem opracowanym wspólnie z Hino, który pracował w poprzednim Land Cruiserze V8. Jest to jednostka w zasadzie pancerna i zbudowana z absurdalnym wręcz zapasem materiałowym. I przy okazji świetnie brzmi.
Na diesla 4.5 V8 w nowym LX-ie raczej nie ma co liczyć, ale według kilku źródeł - w tym japońskiego serwisu Creative Trend - ma się pojawić wariant LX 500d, który zapewne będzie korzystać z nowego, 3,3-litrowego silnika o mocy 309 KM. Wątpliwym jest jednak, by taka wersja - o ile faktycznie się pojawi - była oferowana wszędzie tam, gdzie nowy Lexus. Na taki silnik mogłaby teoretycznie liczyć np. Australia.
Kolejna pewna wersja to ta korzystająca z benzynowego 3.5 V6 twin-turbo. Takie auta otrzymają oznaczenie LX 600 i prawdopodobnie będą miały takie same parametry jak Toyota - czyli 415 KM i jakieś 650 Nm. Niemal na pewno w gamie nie będzie miejsca na wolnossący silnik 1GR-FE o pojemności 4 l i mocy 273 KM, który w Land Cruiserze będzie dostępny na niektórych rynkach.
NO ALE CHWILA. A hybryda? Lexus bez wersji hybrydowej?
Dotychczas oferowana generacja nie była dostępna jako hybryda, podobnie jak Toyota. To ma się zmienić, a co więcej, wariant hybrydowy ma być na samym szczycie gamy. Prawdopodobnie skorzysta on ze wspomnianego wyżej silnika 3.5 V6 twin-turbo, ale z kilkoma modyfikacjami. Szacuje się, że takie auto powinno mieć co najmniej 480-490 KM. Prawdopodobna nazwa? LX 750h.
A co z V8?
I tu jest największa ciekawostka - według tabelki udostępnionej m.in. na instagramowym profilu LandCruiserUpdates, ma się pojawić także auto o znajomym oznaczeniu LX 570. Ba - jej oznaczenie fabryczne widoczne w tabelce zaczyna się od liter UR, co jednoznacznie wskazuje na silnik z tej rodziny. A konkretniej - na benzynowe, 5,7-litrowe V8 3UR-FE o mocy 386 KM. Obawiam się jednak, że trzeba tu napisać to samo co przy dieslu - jeśli faktycznie pojawi się nowy Lexus LX 570, to z pewnością nie na wszystkich rynkach.
W tym miejscu drobna dygresja - potencjalny brak V8 na większości rynków szczerze mówiąc mocno mnie martwi, bo aktualny Lexus LS - jak świetnym samochodem by nie był - był regularnie krytykowany (przynajmniej do liftingu) przez osoby, które wcześniej jeździły starszą, 8-cylindrową generacją (obecna ma wyłącznie silniki V6). Podobno szczególnie w porównaniu do hybryd nowszy model nie miał szans ze starszym pod względem wrażeń z jazdy i kultury pracy układu napędowego. No i poza samymi wrażeniami pozostaje tu jeszcze kwestia, że tak powiem, prestiżu. W tym segmencie 8 cylindrów nadal jest mile widziane.
Wygląd? No, jak Land Cruiser, tylko od Lexusa
A mówiąc serio - jeszcze nie wiadomo. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że nowy Lexus LX czaił się pod płachtą podczas prezentacji nowego NX-a - a przy odrobinie wyobraźni całkiem nieźle można sobie z tego filmiku wywnioskować, jak będzie wyglądać przód auta.
Nieco gorzej wygląda sprawa tyłu - obecne w sieci rendery niekoniecznie pomagają, bo w większości przypadków są nie tylko zrobione byle jak, to jeszcze kompletnie bez sensu - np. na bazie mniejszego GX-a ze zmienionym przodem i obniżoną linią dachu. Szczerze mówiąc nawet nie chce mi się wklejać tutaj tej grafiki, bo będzie szpecić tekst, ale jeśli kogoś bardzo ten render interesuje, to znajdzie go tutaj. Tylko pamiętajcie, że ostrzegałem.
Na szczęście mamy też wycinek z japońskiego pisma, gdzie widać bardzo ładną wizualizację nowego Lexusa. Co prawda odrobinę przypomina mi on Infiniti QX80 ze względu na linię ostatnich okien bocznych, ale poza tym - naprawdę dobrze by coś takiego wyglądało. Pokuszę się o stwierdzenie, że lepiej od Land Cruisera.
Kiedy w sprzedaży?
Zamówienia mają być przyjmowane już od września tego roku, co nie dziwi, bo sprzedawane są już ostatnie egzemplarze poprzedniej generacji tego SUV-a - nie widnieje on już nawet na stronach internetowych Lexusa choćby w USA, najważniejszym rynku tej marki. Pierwsze auta mają trafić do właścicieli w przyszłym roku.
Ciekawi mnie, czy nowy Lexus LX trafi też do Polski. A jeśli tak, to chciałbym widzieć miny klientów na widok cen - bo mniej niż 650 tys. zł raczej kosztować nie będzie.