REKLAMA

Oto Lamborghini Diablo GT z VTEC. Na tym jego dziwność się nie kończy

Wygląda jak rzadka wersja specjalna Lamborghini Diablo, a powstał na trzewiach Hondy. Ale to żaden kitcar. To ASPT!

Lamborghini Diablo GT
REKLAMA

Nie, nie chodzi o enzym wątrobowy ani o jakąś nową odmianę filmów z hałasującymi ludźmi. ASPT to pojazd zbudowany przez osobę prywatną albo firmę, która nie jest typowym producentem samochodów. Po naszemu to chyba będzie pojazd typu SAM.

REKLAMA

I właśnie SAM-em jest widoczne na poniższych zdjęciach Lamborghini Diablo GT, a właściwie Honda NSX

Podobno poprzedni właściciel auta – baseballista Jose Canseco – zachwycał się Vaydorem, czyli wozem, którym jeździł Joker w filmie Suicide Squad. Tamto auto zbudowane było na podwoziu Infiniti G35, co jednak nie ma żadnego związku ze sprawą. Rzecz w tym, że Jose tak zachwycił się tym projektem, że poprosił jego twórcę – Matta MacEntegarta – by ten zbudował też coś dla niego. Canseco miał akurat Hondę NSX (czyli po amerykańsku Acurę) i stwierdził, że będzie to doskonała baza do nowego projektu.

Panowie uradzili, że z Hondy można zrobić limitowaną wersję Lamborghini

GT to bodaj najciekawsza odmiana modelu Diablo, jaką dało się kupić. Zaprezentowano ją w 1999 r. jako rozwinięcie prototypu GT2. W porównaniu ze zwykłym Diablo, GT miało o wiele bardziej agresywny bodykit, z wyraźnie poszerzonymi nadkolami. Za plecami kierowcy pracowała V12-ka, ale o pojemności 6, a nie 5,7 litra, wzmocniona do 575 KM. Silnik napędzał tylne koła za pośrednictwem pięciobiegowej przekładni manualnej, której przełożenia ustawiano według oczekiwań klienta. Takich aut powstało tylko 80-kilka, homologowano je wyłącznie w Europie. Dziś są ultradrogie, o ile zwykłe Diablo można kupić za 300 tys. dolarów, o tyle na GT trzeba szykować bardziej milion. I znaleźć kogoś, kto by takie auto chciał sprzedać.

Łatwiej było taki wóz zbudować

Matt MacEntegart wykorzystał podwozie Hondy, które obudował mieszaniną części od Lamborghini i elementów stworzonych specjalnie do tego projektu. Zarówno elementów nadwozia, jak i wnętrza.

Efekty tej pracy można podziwiać na zdjęciach oraz w ogłoszeniu na Ebayu, bo to auto jest na sprzedaż. Jego obecny właściciel chwali swój pojazd zwracając uwagę, że wygląda jak wyjątkowe Lamborghini, a jest niezawodny i tani w serwisowaniu, jak przystało na Hondę. Wóz wycenia na 175 tysięcy dolarów, czyli więcej niż Hondę NSX, na której go zbudowano i mniej niż kosztowałoby prawdziwe Lamborghini, nawet w najtańszej odmianie. Znajdzie się chętny?

REKLAMA

Czytaj również: Najdroższe tablice rejestracyjne. Za tę ktoś zapłacił 40 mln zł

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-29T14:26:08+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T12:54:49+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T12:04:02+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T11:35:59+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T11:10:19+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T10:53:38+01:00
Aktualizacja: 2025-10-29T09:04:40+01:00
Aktualizacja: 2025-10-28T18:18:49+01:00
Aktualizacja: 2025-10-28T07:46:35+01:00
Aktualizacja: 2025-10-27T15:48:11+01:00
Aktualizacja: 2025-10-27T15:11:53+01:00
Aktualizacja: 2025-10-27T13:47:50+01:00
Aktualizacja: 2025-10-27T12:50:49+01:00
Aktualizacja: 2025-10-25T19:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T15:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-25T11:00:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA