Kres taniego prestiżu. Mercedes kończy z najbardziej przystępnym modelem. Nie chodzi o klasę A
Mercedes niedługo kończy z produkcją auta, które można kupić (w salonie!) za niewiele ponad 120 tysięcy złotych. Zniknie także model, którego mogliście nigdy nie spotkać na ulicy. Obydwu będę trochę żałował.

Ile trzeba zapłacić za najtańszego, nowego Mercedesa? Nie biorąc pod uwagę rabatów, może się wydawać, że mówimy o kwocie 154 600 zł. Na tyle wyceniono klasę A hatchback w wersji A 180. Ma motor 1.3 (tak, ten sam, co np. w Dacii, ale to dobra jednostka) o mocy 136 KM, z układem miękkiej hybrydy dającym jeszcze 14-konny zastrzyk mocy. Rozpędza się od 0 do 100 km/h w 9,2 s i ma automatyczną skrzynię biegów. Tak naprawdę, bardziej opłaca się wersja A 200 - jest droższa tylko o 7800 zł, ale ma już 163 KM (plus elektrycznych 14) i jest o sekundę szybsza do setki. Kiedyś klasa A była tańsza, bo można było kupić wersje z ręczną skrzynią i z mniejszą mocą, w okolicach 100 KM.
Ale jest jeszcze tańsza opcja
Kto koniecznie chce mieć taniego Mercedesa, musi iść na kilka kompromisów, ale misja może zakończyć się powodzeniem. Zamiast na stronę Mercedes-Benz Cars, trzeba jednak zajrzeć na witrynę działu Vans. Mowa o Citanie.

Najtańszy Citan kosztuje 122 590 zł brutto. To „blaszak” ze 102-konnym silnikiem benzynowym i z ręczną skrzynią biegów. Za 123 839 zł da się kupić diesla - ale ma tylko 75 KM, co w dzisiejszych czasach może trochę szokować. Oczywiście, tanie Citany mają czarne zderzaki i są w środku biedne jak bar mleczny na mołdawskiej prowincji. Ale są Mercedesami.
Citan jest blisko spokrewniony z Renault Kangoo

Kangoo jeździ niemal tak samo, ale jest tańsze, więc na ulicach można spotkać o wiele więcej Renault. Citan to propozycja raczej dla flot, które korzystają z innych Mercedesów (od Sprinterów po Actrosy), więc w salonie zaproponowano na te wozy świetne rabaty. Ale to i tak rzadki widok

Jeszcze rzadszy jest Mercedes klasy T. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek widziałem taki samochód na ulicy. Może raz, ale to chyba był egzemplarz prasowy. Klasa T to osobowy kombivan, pozycjonowany (jak na Mercedesa przystało) jako propozycja dla bardziej wymagających klientów. Może mieć naprawdę bogate wyposażenie i ładne kolory. Wyjściowo kosztuje 149 996 zł, też ze 102-konnym motorem i ręczną skrzynią. Ładna sztuka z mocnym silnikiem i automatem to wydatek 177 tysięcy bez dodatkowych opcji. Można przekroczyć dwie stówki. Nic dziwnego, że to nisza w niszy.

I dlatego Citan i klasa T wkrótce znikną
„Zgodnie ze strategią wzrostu w dochodowych segmentach, zakomunikowaną w maju 2023 r., dokonujemy ukierunkowanych inwestycji i dalej optymalizujemy nasze portfolio produktów” - podał rzecznik Mercedesa w rozmowie z niemieckim Automobilwoche. Oznacza to rezygnację z małych dostawczaków i skupienie się na większych - a więc bardziej dochodowych - modelach.

Ostatnie Citany i klasy T zjadą z taśmy w fabryce Renault we francuskim Maubeuge w przyszłym roku. Następcy nie będzie. Czy ktoś będzie za nimi płakał? Wątpię, ale właściwie to im mniej kombivanów na rynku, tym gorzej. To wdzięczne i niedoceniane samochody. Tyle że klienci na takie nadwozie potrafią liczyć i podchodzą do sprawy praktycznie. Prestiż raczej średnio ich interesuje.