Wydaj miliony na rozwój nowego modelu. Ubij produkcję po roku. Witajcie w Stellantis
Pomachajcie „papa” nowemu modelowi Dodge Charger Daytona R/T. Stellantis postanowił, że to koniec.

Kiedy Dodge zaprezentował na początku nowego tysiąclecia nowoczesne modele Chargera i Challengera, wszyscy je docenili. Możecie je lubić, możecie ich nienawidzić, ale nie możecie powiedzieć, że się nie udały albo że są nijakie. To były jedne z najbardziej charakterystycznych aut naszych czasów, dostępnych dla przeciętnych ludzi. I taki stan rzeczy odziedziczył w 2021 roku nowo utworzony koncern Stellantis.
Nowy zarząd konglomeratu podjął najpierw decyzję o unifikacji płyt podłogowych i wprowadzeniu serii podwozi o nazwie STLA. Następnie wydał dyrektywy poszczególnym markom, aby wzięły się do pracy i opracowały na nich nowe modele. Dodge’owi przypadło stworzenie zupełnie nowego następcy Chargera i Challengera. Niestety, z jakiegoś powodu decydenci uznali, że najlepiej zrobić muscle cara, który „nie robi brum”, i postanowili zamienić ukochane potwory z V8 na elektryczną deskorolkę.
Dodge Charger Daytona R/T - początek końca
Na szczęście platforma STLA pozwoli im naprawić ten błąd, ale w pewnym sensie jest już za późno. Samochód w wersji elektrycznej trafił do salonów i od samego początku miał mnóstwo problemów. Pisałem o tym, że dealerzy nie mogli sprzedawać otrzymanych egzemplarzy, ponieważ były unieruchomione. Do tego doszło nikłe zainteresowanie klientów. Producent liczył, że powtórzy sukces poprzednika, tymczasem szybko okazało się, że klienci nie chcą elektrycznych muscle carów. Pisaliśmy także o tym, jak desperacko Dodge próbuje promować oferty na portalu Facebook. Tam minimalny przebieg, jaki można wpisać, to 300 mil, więc nowym autom z ogłoszeń dopisano brakujące mile. Teraz mamy jeszcze gorsze wieści. Mianowicie, w rok po premierze...
Dodge zamierza zakończyć sprzedaż.
Na szczęście nie jest aż tak źle, aby zupełnie nowy model wycofać całkowicie z oferty. A może i jest, ale po prostu nie da się tego zrobić. Można natomiast postarać się o ograniczenie strat. W tym celu zapadła decyzja o usunięciu z cennika wersji R/T. Oznaczałoby to zmniejszenie oferty o połowę, ponieważ oprócz niej w cenniku jest jeszcze tylko jedna wersja – Scat Pack.
Jak podaje GearHeadCole, koncern sprzedał w pierwszym kwartale tego roku jedynie 1947 egzemplarzy wersji R/T. To bardzo mało, a w dodatku w salonach na czeka 3500 niesprzedanych sztuk. W związku z tym zapadła decyzja o zakończeniu produkcji. I dlatego powinniście kupić R/T – już tłumaczę dlaczego.
Stellantis nie porzuci tego modelu, bo kosztował zbyt wiele wysiłku i pieniędzy
Zresztą, moim zdaniem, jest naprawdę ładny i wciąż ma szanse na sukces. Wystarczy tylko, że włożą mu pod maskę silniki spalinowe, co koncern planuje w najbliższym czasie. Równolegle w ofercie pozostanie wersja elektryczna, która będzie żyć własnym życiem. Raczej nie zostanie doceniona, z jednym wyjątkiem – R/T. Dlaczego? Bo będzie ich bardzo mało i tylko z pierwszego rocznika. A to oznacza, że mają szansę stać się klasykami, nawet pomimo braku „brum”.