REKLAMA

Wielki SUV z silnikiem V8 w cenie Malucha. Wiem, że go chcesz, ale nie bądź głuptaskiem

Mając w kieszeni około 20 tys. zł lub więcej, można sobie sprawić Malucha w doskonałym stanie… lub Volvo XC90 V8 w nieco mniej doskonałej kondycji. Inna rzecz, że ja bym nie chciał ani Malucha, ani opisywanego Volvo XC90 V8 za te 18000 zł (nie wspominając o droższych Maluchach).

Volvo XC90 V8
REKLAMA

Dziś V8 w Volvo XC90 to (pre)historia, ale kiedyś... Kiedyś to były czasy, dziś to już nie ma czasów - wiadomo. Ale do rzeczy: jednostka B8444S zaprojektowana przez Volvo i produkowana przez Yamahę trafiła do dwóch drogowych modeli szwedzkiej marki - najpierw właśnie do XC90, później także do S80. Jak na swoją pojemność - 4,4 litra - była niezwykle kompaktowa. I taka właśnie być musiała, bowiem w wymienionych modelach umieszczono ją... poprzecznie.

Volvo XC90 V8
REKLAMA

Choć silnik osiągał tylko 315 KM i 440 Nm i potrzebował 7,3-7,4 s na rozpędzenie Volvo XC90 do 100 km/h, w latach 2004-2010 wcale nie były to złe wyniki, biorąc pod uwagę zupełny brak sportowych aspiracji tego modelu. I tak wystarczało to aż nadto do nierzadko skutecznego utarcia nosa ulicznym ścigantom - efekt był najlepszy wtedy, gdy wszystkie 7 miejsc w Volvo było zajęte i dzieci machały do przegranego.

Volvo XC90 V8

Niestety silnik B8444S, choć generalnie udany, miał też wady

I nie mówię teraz o kosztach utrzymania - jeśli ktoś kupuje V8 z myślą, że będzie tanio, to powinien się zająć... no, nawet nie hodowlą jedwabników, bo jeszcze je niechcący zabije.

Ze względu na nietypowe dla V8 rozchylenie cylindrów wynoszące 60 stopni, kultura pracy szwedzko-japońskiego silnika mogłaby ucierpieć. Mogłaby, ale żeby do tego nie doszło, w konstrukcji jednostki napędowej pojawił się wałek wyrównoważający. Szkopuł w tym, że w projekcie silnika pojawił się jeden tyci problem: po jednej stronie jednego z łożysk, z którego korzystał ów wałek, znajdowało się wgłębienie. I do tego wgłębienia lubiła sobie ściekać woda, jednocześnie powoli wpływając na pogorszenie stanu łożyska z racji korozji.

Volvo XC90 V8

To powodowało reakcję łańcuchową: wałek wyrównoważający zaczynał pracować z większym oporem, grzechotać i niszczyć koło zębate, dzięki któremu był napędzany. To z kolei prowadziło do poluzowania łańcucha rozrządu i przeskakiwania faz rozrządu, a w ostateczności - wcale nie tak rzadkiej - do spotkania się tłoków z zaworami. Wiele osób musiałoby zapłacić po kilkadziesiąt tysięcy złotych, co z oczywistych względów sprawiło, że wiele tych aut na drogi już nie wróciło - skończyły na złomie. Ten problem poprawiono od silnika z numerem 6833 (dodano dodatkowe otwory odpływowe). Poza tym sam silnik większych problemów nie ma...

... w przeciwieństwie do skrzyni biegów

6-biegowa przekładnia automatyczna Aisin TF80 to jedyna skrzynia, którą stosowano w Volvo XC90 V8. Sęk w tym, że to skrzynia, która niezbyt lubi mocne silniki, bo dają jej mocno w kość. Zwykle te przekładnie kończyły żywot po 200-250 tys. km - a potem trzeba je było wymieniać lub remontować.

Volvo XC90 V8 nie jest częstym gościem w ogłoszeniach

Obecnie aut oznaczonych jako nieuszkodzone jest na tym portalu 11, z czego najtańsze kosztuje 18000 zł. Teoretycznie ciekawy może też być egzemplarz wystawiony za zaledwie 13900 zł - jest wystawiony jako uszkodzony, ale sprzedający napisał, że auto jeździ, tyle że pomimo dość sporych nakładów zostało jeszcze trochę do zrobienia i stąd właśnie wybór kategorii Uszkodzone. Cóż, brawa za szczerość, co nie zmienia faktu, że ciekaw jestem, jak duży worek pieniędzy trzeba by było jeszcze w to auto wpakować.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Ktoś Napewno

Potem ceny rosną skokowo - w przedziale między 20 a 30 tys. zł mamy tylko dwa auta, potem pięć sztuk kosztujących między 30 a 40 tys. zł, no i na koniec teoretyczny top topów, trzy Volva za ponad 40 tys. zł. A tak konkretniej - jedno za ok. 45 tys. i dwa za 50 tys. zł. Większość egzemplarzy ma instalację gazową.

Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Ela

Gdybym sam miał z tego coś wybrać i nie chciałbym trzymać się górnej granicy cenowej dla tego modelu, to zainteresowałby mnie chyba zalinkowany wcześniej egzemplarz za 34900 zł. Jeśli jednak za wszelką cenę szukałbym auta po liftingu, to do wyboru miałbym 3 egzemplarze - te dwa najdroższe ze wszystkich i jeden tańszy, za to będący przedmiotem ogłoszenia grzecznościowego.

Auto niby sprowadzone z Niemiec, a tablice ze Szwajcarii. Aha. / Zrzut ekranu pobrany z ogłoszenia zgodnie z prawem dopuszczalnego cytatu. Autor: Auto Komis 777

Jeśli nic z tych pozycji was nie interesuje, to wiecie... czekają Maluchy w podobnych lub nawet wyższych cenach.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-25T10:40:37+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T18:39:48+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T17:24:25+02:00
Aktualizacja: 2025-04-24T09:20:59+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T19:45:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T16:23:36+02:00
Aktualizacja: 2025-04-23T10:38:01+02:00
Aktualizacja: 2025-04-22T18:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-22T11:24:57+02:00
Aktualizacja: 2025-04-21T18:10:54+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA