Odrestaurowany Jelcz 315 śmieciarka jako reklama firmy? Taki marketing to ja rozumiem
Śmieciarki raczej nie należą do chętnie kupowanych i remontowanych klasyków. Dlatego odrestaurowanie 43-letniego Jelcza 315 do wywozu śmieci w ramach działań marketingowych zasługuje na uznanie.
Chodzi tu konkretnie o Jelcza 315 z 1977 r. Samochód służył jako śmieciarka w wojsku, a na emeryturę trafił do firmy ProNatura z Bydgoszczy, zajmującej się gospodarką odpadami. W ramach działań marketingowych i zarazem kampanii edukacyjnej przedsiębiorstwo zdecydowało się na pełną odbudowę pojazdu i pomalowanie go w barwy z epoki. Jedyny współczesny akcent to firmowe loga. Największym wyzwaniem, jak to zazwyczaj bywa w przypadku wiekowych aut. okazała się wszędobylska korozja. Jednocześnie sporo uwagi poświęcono detalom, takim jak wyposażenie kokpitu.
Firma planuje postawić go w swojej siedzibie jako element wystawy dotyczącej historii śmieciowej branży. Niestety lub stety, nie zobaczymy Jelcza w normalnej służbie, odbierającego odpady z bydgoskich domów. Trochę szkoda. Ciekawym pomysłem mogłoby być oddelegowanie go do odbioru śmieci z zabytkowych obiektów albo muzeów. Za to zapewne Jelcz śmieciarka stanie się cząstką bydgoskiego szlaku historycznego TeH20, którego partnerem jest firma ProNatura. Zresztą, nawet gdyby nie było mowy o sieci miejsc ważnych dla historii, marketing w ramach którego remontuje się niechciane klasyki zawsze zasługuje na dobre słowo. Przy okazji wreszcie ktoś odbudował naprawdę dobre polskie auto, zamiast kolejnego średnio udanego produktu licencyjnego.
Jelcz 315 - co to za wóz?
Jelcz 315 to pierwszy model ciężarówki z serii 300, produkowanej w Polsce od końca lat 60. aż do 1992 r. Budowano go na podstawie Żubra A80. Wymieniono najbardziej awaryjne podzespoły, zmieniono kabinę i zastosowano nowy silnik SW 680. To sześciocylindrowa jednostka produkowana na licencji brytyjskiego koncernu Leyland. Ów motor miał 11,1 l pojemności i generował 200 KM. Mógł się pochwalić uczciwym momentem obrotowym, wynoszącym 743 Nm. Co ciekawe, silnik ten był wyposażony we wtrysk bezpośredni. Był też jak na swoje czasy całkiem oszczędny, Jelcz 315 bez przyczepy palił tylko 28 l na 100 km. Swoją drogą, silnik SW 680 nie ważył mało, aż 970 kg na sucho. Masa całego Jelcza to 6,44 t na pusto, a przewieźć mógł aż 8 t.
W napędzie zastosowano mosty Raba, importowane z Węgier. Skrzynia biegów została opracowana specjalnie dla tego modelu. Była to pięciobiegowa przekładnia skonstruowana przez zakłady w Tczewie. Ten polski samochód miał też dwa systemy ogrzewania. Jeden to była normalna nagrzewnica z obiegiem płynu chłodzącego silnik, drugie to takie Webasto, tylko z NRD. Pierwsze prototypy Jelcza zaczęto testować w 1966 r., a już w 1968 wypuszczono pierwszą serię próbną. Wkrótce ruszyła masowa produkcja. Model 315 zjeżdżał z linii produkcyjnych aż do 1982 r., kiedy to zastąpił go Jelcz 325.
I jak potwierdza wielu truckerów z PRL – „jelonek” robił robotę w każdej dziedzinie, zarówno jako ciągnik siodłowy, jak i w zabudowach specjalnych.