Jeep Cherokee odjeżdża w niepamięć. Marka zarzuca tę nazwę po 49 latach
Jeep Cherokee: ta nazwa znika po prawie półwiecznej obecności na rynku. Nie to żebym płakał, widocznie formuła się wyczerpała. Ostatnia generacja i tak nie miała nic wspólnego z tymi klasycznymi, jak SJ i XJ.
Jeep Cherokee zadebiutował w roku 1974 i był po prostu 3-drzwiową odmianą większego modelu Wagoneer. Nie bardzo wiem, dlaczego ktoś chciałby kupować 3-drzwiową terenówkę, ale widać w tamtych czasach byli na to klienci. Napędzały go silniki R6 i V8. Pojazd nie zdobył popularności i często, jak pisze się o historii Jeepa Cherokee, to ten pierwszy jest w ogóle pomijany. Po liftingu dodano mu wariant 5-drzwiowy, czyli po prostu zubożonego Wagoneera.
Dopiero Jeep Cherokee XJ (1984 r.) rozbił bank
Był to prawdziwy SUV we współczesnym znaczeniu tego słowa. Przełomowe było pozbycie się ramy oddzielnej od nadwozia i stworzenie jednolitej konstrukcji ze wzmocnionym podwoziem. Mimo braku ramy auto świetnie sprawdzało się w terenie, ale przy okazji też jeździło bardziej jak auto osobowe niż jak dostawczak. Wiem coś o tym, bo trochę nim pojeździłem. To poniżej to akurat fornirowa wersja Wagoneer, ale buda jest dokładnie ta sama, różni się tylko wystrojem zewnętrznym.
Jeep Cherokee generacji XJ był budowany przez 17 lat
I to tylko w Stanach Zjednoczonych, a potem przez kolejnych 13 lat tłukli go w Chinach. 30-letni okres produkcji wskazuje, że auto było naprawdę udane. Chociaż mało kto już pamięta, jak ciasne i małe w środku było. To wielkość porównywalna z Dacią Duster, chociaż Duster zdecydowanie ma więcej miejsca dla pasażerów. Ceny Cherokee XJ już dawno oszalały, ale to dlatego że wszystkie dobre egzemplarze zostały zakatowane przez offroaderów i motaczy. Bardzo ładny Cherokee potrafi bardzo znacząco przekroczyć 20 tys. euro i są klienci gotowi tyle zapłacić.
Następne generacje, czyli KJ i KK już nie były tak udane
To po prostu małe auta uterenowione, które trochę nie zdążyły załapać się na zmianę mody i dalej oferowały więcej off-roadu niż wygody i prowadzenia na asfalcie. KJ jeszcze jakoś się sprzedawał, choć brakowało mu dobrych silników. I diesel 2.8, i benzynowy V6 strasznie dużo paliły, a benzynowa wersja 4-cylindrowa miała osiągi roweru Pelikan. Zresztą wyrzucili ją z oferty po 3 latach, bo cieszyła się homeopatycznym zainteresowaniem. Ostatni terenowy Cherokee, czyli KK, był w sprzedaży tylko przez 5 lat, na ulicy spotkać go nie sposób, a wybór silników ograniczony do diesla 2.8 lub benzynowego 3.7 V6 nie zachęcał europejskich odbiorców. Nie użyto mercedesowskiego 2.1 CDI, który byłby optymalny do tego samochodu.
Ostatnia generacja, czyli KL, na rynku wytrzymała 10 lat i jakiś czas była również oferowana w Europie, gdzie nie zdobyła popularności. Co ciekawe, był to w swoim czasie najtańszy 6-cylindrowy samochód na rynku europejskim. Fabryka produkująca Cherokee w amerykańskim stanie Illinois została zatrzymana 1 marca. Przerwa miała być tymczasowa, ale teraz Stellantis potwierdza, że to już na stałe. Wpływ na to miały zapewne też fatalne wyniki sprzedaży. W 2022 r. Jeep Cherokee sprzedawał się o 61 proc. gorzej niż rok wcześniej, a i tak do przebojów nie można go było zaliczyć. Oczywiście równie dobrze może zdarzyć się, że w przyszłości nazwa Cherokee wróci, np. jako CherokEV, ale obecnie Jeep nie ma już takiego modelu w ofercie. 1350 pracowników Belvedere Assembly w Illinois zapewne straci pracę, a Stellantis będzie inwestować w elektryfikację.
Być może na zakończenie produkcji Jeepa Cherokee wpłynęły też oskarżenia o rasizm
Tzn. możecie nie wiedzieć, ale słowo rasizm zmieniło swoje znaczenie i teraz jeśli firma posługuje się nazwą historyczno-etniczną, jak w tym przypadku nazwa plemienia Czirokezów, to spadkobiercy tego plemienia awanturują się, że tak być nie może. W tej sytuacji kolejnymi do ubicia są Nissan Qashqai, Volkswagen Touareg oraz marka Fiat posługująca się w nazwie słowem „Italiana”, nawiązującym do plemienia Italów. A także wszystkie inne samochody. Ale spokojnie, to dopiero po 2035 r.