Jechał pijany i pod prąd autostradą. Nie, nie samochodem
5000 złotych - tyle pewnego mężczyznę kosztowała szalona przejażdżka. Oglądając filmik z tego wyczynu, można przecierać oczy ze zdumienia.
Są takie filmiki, których nie da się obejrzeć tylko raz. Nagranie udostępnione przez Generalną Dyrekcję Dróg i Autostrad wygląda jak dzieło kogoś, kto dobrze zna się na montażu filmów i ich przerabianiu. Ale to nie jest dzieło specjalisty od efektów specjalnych. To prawdziwy, czysty brak rozsądku. Delikatnie mówiąc.
Mężczyzna jechał na hulajnodze pod prąd
Wydarzyło się to na autostradzie A6 między węzłami Szczecin Dąbie-Rześnica. Szalony i nietrzeźwy jeździec poruszał się pomiędzy autami stojącymi w korku. Badanie alkomatem nie pozostawiło wątpliwości - wynik to dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. To już nie jest „jedno piwo”, a poważne pijaństwo. Ale gdyby było inaczej, taki przejazd raczej nie doszedłby do skutku, bo do głosu doszedłby instynkt samozachowawczy.
Podsumujmy, co mogło pójść nie tak. Sam wjazd hulajnogą elektryczną na autostradę to już coś, co świadczy o tym, że dany osobnik nie jest najostrzejszym ołówkiem w piórniku. Jazda pod prąd między stojącymi w korku autami grozi tym, że któryś z kierowców otworzy drzwi albo zmieni pas, patrząc tylko w lusterku. Trudno, by spodziewał się pocisku pędzącego w złą stronę. Dodajmy do tego bycie pod wpływem alkoholu - to grozi wywrotką i całą masą innych przykrych zdarzeń. Filmik jest zadziwiający, trochę imponujący (co za kumulacja głupoty!), ale też przerażający. Było blisko.
Sprawca został ukarany dwoma mandatami
Jeden otrzymał za poruszanie się hulajnogą w stanie nietrzeźwości, a drugi - za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Każdy z nich wiąże się z koniecznością pożegnania się z kwotą 2500 zł. Razem - pięć tysięcy, ale patrząc na to, ile mogło się tu stać, to niemal jak prezent dla sprawcy. Gdyby uszkodził komuś samochód, musiałby pokrywać koszty z własnej kieszeni… o ile by przeżył.
Nie jeździjcie pijani, nawet na hulajnodze. A tak poza tym - ciekawe, czy sprawca zabłądził, czy po prostu miał tyle fantazji…